niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział XVI " Nie jesteśmy parą egoistyczny dupku "

Już po chwili rozległ się huk.

Wszyscy zebrani patrzyli na mnie. Na ich twarzach malowało się zaskoczenia, rozbawienie, zdezorientowanie.
- Przepraszam - wydukałam i wyzwoliłam się z ramion chłopaka po czym zaczęłam zbierać części telefonu, który zrzuciłam na podłogę. Po chwili już stałam wyprostowana ze złożonym I'Phonem w ręku. Przy okazji osunęłam się dyskretnie od Leitnera.
- No to załatwiłaś sobie telefon - skwitował
- Na szczęście nic się nie stało ... chyba - na co zaczęliśmy się śmiać. Ucieszyłam się, że chociaż część udało mi się rozbawić tym samym nie zwracać na siebie uwagi. Jednak Marco dalej się na mnie patrzył. Lustrował mnie wzrokiem jakby czytał w moich myślach. Nagle śmiech przerwał dźwięk dzwonka. Grosskeutz wyjął urządzenie z przedniej kieszeni spodni.Przesunął kilka razy palcem po ekranie, spojrzał na niego zamyślony i szybko poderwał się z kanapy.
- Dobra chłopaki zbieram się bo czeka na mnie moja dziewczyna - odparł Kevin
Jego wypowiedzi powtórowały szmery potwierdzenia. Widocznie inni też przypomnieli sobie o swoich ukochanych.
- To my też będziemy uciekać - rzekł Sev za siebie i innych, którzy byli singlami. kiedy wszyscy wyszli do holu założyć buty a potem wyjść drzwiami ja również zaczęłam to robić. Wrzuciłam telefon do torebki bo jak na razie to było najbezpieczniejsze miejsce dla niego. Nie chciałam drugi raz sprawdzać wytrzymałość telefonu bo bałam się, że może nie "przeżyć" tego drugiego razu. Poczułam jak ciepłe ręce splatają się z moją lewą dłonią a potem ktoś przyciąga mnie do siebie. Stałam przed Mo. Uśmiechał się do mnie. Na widok jego radości ja również się uśmiechnęłam.
- A ty gdzie się wybierasz ? - zapytał oburzony
- Mam to potraktować jako zaproszenie ?
- Jak najbardziej - odparł wesoły
 Nasza jakże radosną konwersację przerwał głos :
- Uuuu gorzko - krzyknął Neven
Dopiero teraz dotarło do mnie, że staliśmy blisko ze sobą, wpatrując się sobie w oczy. Osunęłam się od chłopaka. W tym samym miejscu gdzie kilka minut wcześniej doznałam kompromitacji stał Subotić i Reus.
- Zostaw takich na chwilę a już charcują - odparł rozbawiony sytuacją Nev
- Daj spokój zakochanym - odparł ten drugi
- Nie jesteśmy parą egoistyczny dupku  - wycedziłam przez zęby. Spojrzał na mniej rozbawiony a raczej jakby patrzył na o wiele mniejsze dzieci, które przyłapał na wspólnym pocałunku. Tak. Tak właśnie nas traktował jak niedojrzałe emocjonalnie bachory, które nic nie wiedzą o życiu.
- To nie ja uciekłem bez słowa. Myślisz, że byłem zadowolony ? -zapytał wyraźnie poruszony.
- Myślę, że nic ci do tego bo wcale się nie martwiłeś - odparłam puszczając rękę Moritz'a i poprawiając torbę wiszącą mi na prawym ramieniu. Z jego twarzy znikł głupkowaty uśmieszek.
- Niby na jakiej podstawie to wnioskujesz ? - zapytał wyraźnie zirytowany i poważny
- No nawet nie zadzwoniłeś - odparłam
Nie czekając na niczyją odpowiedź skierowałam się do drzwi. Mijając chłopaka, który mnie zdenerwował rzuciłam mu spojrzenie pełne obrzydzenie i wrogości. Wyszłam trzaskając drzwiami. może nie było to celowe ale zrobiłam to odruchowo. Patrząc na całokształt ta scena za pewnie wyglądałaby jakby młoda nastolatka została czymś zdenerwowana i wyszła z domu trzaskając drzwiami. Teraz chodziła by uliczkami płacząc jakie ona ma złe życie bo pokłóciła się z kimś. Kiedy zrobiła by się senna lub zmęczona wróciła by do swojego domu i tam zaszyła by się na pewien okres.
Marzę o takim beztroskim życiu. Bawię się z przyjaciółmi, imprezuje a potem wracam do domu. Chodzę do szkoły w weekendy i po szkole wychodzę razem z moją paczką,  a potem wracam do domu. Zastaję w nim  mamę, która podaje obiad. rodzeństwo, które przykryło stół do posiłku oraz tatę, który właśnie wrócił z pracy, i zasiada do stołu. To tylko marzenia ale marzyc można zawsze.
Rzeczywistość jest bardziej przytłaczająca. Właśnie wróciłam do domu. byłam zdyszana. Dlaczego ? To proste. Biegłam całą drogę powrotną. Zdjęłam buty zaraz po wejściu i wbiegłam po schodach na piętro. Pomaszerowałam do swojego pokoju ale nie chciałam w nim przebywać. Wnet znalazłam idealne miejsce dla siebie - garderobę. Otworzyłam szeroko jej drzwi potem weszłam do niej. Przechyliłam głowę lekko w lewą stronę a potem podeszłam do moich wiszących ubrań na wieszakach, które wisiały na drążku. Sama weszłam pod te ubrania. Pomiędzy nimi a podłogą było skoro miejsca. Skuliłam się tam. Podciągnęłam nogi pod brodę i objęłam je rękoma. Zostaliśmy tam tylko we dwoje. Ja i moje myśli ...
Obudziłam się obolała. Wstała i wyprostowałam swoje kości. Wyszłam z garderoby, i udałam się do łazienki wykonując tam czynności porannej toalety. Ubrałam się i zeszłam do kuchni do kuchni bo mój brzuch już od dłuższego czasu dawał o sobie znać. wydając przy tym głośne dźwięki. Po prostu burczało mi w brzuchu. nie miałam dziś żadnym chęci. Zmusiłam się do przygotowania sobie jajecznicy a potem "wciśnięcia" w siebie posiłku. Właśnie sprawdzałam godzinę na telefonie 9:51. Gdy spojrzałam na datę widniejącą obok niej - 7 lipiec. 7 lipiec. 7 LIPIEC !
- Cholera - wypowiedziałam do siebie cicho i rzuciłam się do wyjścia.

__________________________________________________________________________________
Hello kochani !
 Dziękuje za każde miłe słowo oraz za każda porcję krytyki, która sprawia, że staram się być lepsza w pisaniu. Jak mi wychodzi ? Pozostawiam to waszej ocenie.
Jutro wyjeżdżam do mojej przyjaciółki ♥ Wyprowadziła się rok temu z mojej miejscowości i teraz uczęszcza do innej szkoły. Osoba, która powiedziała, że " Przyjaźń na odległość nie istnieje" to głupiec, który nigdy jej nie doświadczył
Następny rozdział pojawi się po 26 sierpniu, ponieważ ja ją odwiedzą a później ona mnie. Oczywiście opublikuję kolejny rozdział jeśli pod tym rozdziałem będzie 7 komentarzy.
Zapraszam na mojego ask'a. Jeśli macie jakieś pytania itp. [ ask.fm/kochamfootbal ]
Pozdrawiam Reusowa ;*

                                                       
                              Borussia Dortmund pokonała Bayern Monachium 2:0 i wygrała Super Puchar


                                           Marco zagrał w meczu i to jeszcze w roli kapitana *.*


8 komentarzy:

  1. Egoistyczny dupek? :D No grubo :D <3
    Oni muszą być razem no :3 I całe szczęście że chodziło tylko o telefon :D
    Tak długo mam czekać na rozdział?! :) Ale jeżeli ma być taki świentny to sobie poczekam :D
    zapraszam również do mnie :D
    Buziaczki <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahah. Wiedzialam, ze te slowa beda skierowane do Reus'a. No wiedzialam. No bo do kogo innego?
    Ale Mo jest slodki. Az przesada. Naprawde genialny.
    Rozdzial jak zawsze fajny.
    Przepraszam, ze tak dlugo nie komentowalam, ale nie mialan czasu.
    Czekam na nn. ;)) A w wolnej chwili zapraszam do siebie. Dawno cie nie bylo. :/

    Buziaki... ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. No ciekawe :)
    Reus jaki przemądrzały Mmm...
    A Mo..No słodycz sama w sobiee
    Tak czy siak, Reus musi walczyć o Lenę.
    Czekam na nn i zapraszam do siebie na kolejny :-)
    http://jestesdlamniecalymzyciem.blogspot.com/2014/08/rozdzia-3-no-to-patrz.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział, czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku świetny *.* Zapraszam na mojego nowego bloga ;* meine-echte-liebe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj Reusiak weź się w garść no!
    Oni muszą być razem, innej opcji nie widzę:)
    Marco w roli kapitana ^^ Przecudowny widok:)
    Czekam na nn
    Buziak<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Suppper czekam na nexta:-D zakochałam się w tym opowiadaniu ona musi bbyć z Marco

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jakby zależało mi na dziewczynie to bym za nią pobiegła... ;)
    Ale tak się nie stało...
    Ciekawa jestem, co wymyśliłaś w kolejnym rozdziale. ;)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń