sobota, 31 maja 2014

Rozdział VII " Och kochanie nie złość się już "

Dość długo "modliłam się " w garderobie bo naprawdę nie miałam pojęcia co założyć. Nie chciałam się wyróżniać i wyjść na jakąś dziwkę zakładając kusą sukienkę ale nie chciałam wyglądać jak jakaś babcia w długiej sukni. Założyłam ten zestaw
Nie wiem co mnie podkusiło ale założyłam swój prezent. Zrobiłam lekki makijaż, włosy rozpuściłam i za nim się obejrzałam usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam w pośpiechu do drzwi i otworzyłam je. Moim oczom ukazał się Marco. Ubrany w niebieską koszulę w kratę i czarne rurki do tego czarne trampki. I nie obyłoby się bez idealnie uczesanym włosom.
- Cześć - rzucił na przywitanie
- Hej, wejdź proszę -odparłam i wpuściłam go do domu zamykając drzwi
- Ładnie wyglądasz - powiedział uśmiechając się przy tym
- Dziękuję - speszyłam się tym - Możemy już jechać tylko wezmę torebkę. Rozgość się tu.
Pobiegłam na górę i do torebki wrzuciłam kilka kosmetyków, telefon, chusteczki i zeszłam na dół. Marco zastałam opartego o drzwi balkonu. Podziwiał zachód słońca. Ustałam obok niego i swoim głosem wyrwałam go z zamyślenia :
-  Ładny zachód słońca - skwitowałam
- To tutaj jest ładnie. Masz świetny punkt widokowy - odparł
- Zapraszam możesz przychodzić do mnie podziwiać słońce kiedy tylko chcesz - rzuciłam propozycją
- Wiesz znam ładniejsze rzeczy i osoby do podziwiania - odparł i spojrzał się na mnie po czym posłał mi szarmancki uśmiech - To co jedziemy ?
- Jasne
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do jego samochodu.
- Piękny samochód to nowy ( blablablal ) - powiedziłam z zachwytym co nie uszło uwadze Reusa
- Znasz się na samochodach ? - zapytał zdziwony
- Nie no coś ty tak po prostu zgadłam - odparłam na co oboje wybuchliśmy śmiechem. Więcej nei rozmawialiśmy. W pewnym momencie znów spojrzałam na niego. Nie uszło to jego uwadze.
- Czy możesz mi powiedzieć, czemu mi się przypatrujesz ? Mam coś na twarzy ? - zapytał
- Po prostu zastanawia mnie ile czas spędzasz w łazience układając swoje włosy ?- odparłam pytaniem na pytanie na co on zareagował gwałtownym wybuchem śmiechu
- Na prawde chcesz to wiedzieć ?
- Tak, bo one są zawsze idealnie ułożone i zaczynam podejrzewać, że spędzasz więcej czasu w łazience niż ja - stwierdziłam
- Spokojnie aż tak źle to chyba nie jest - odparł ze śmiechem i zgasił samochód. Dopiero teraz zorientowałam się, że jesteśmy na miejscu. Za szybą był piękny duży dom. Z tego co mówił blondyn to mieszka tu tylko Kuba z Agatą i córeczką Oliwką. Drzwi się otworzyły staną obok nich Reus i podał mi rękę. Pomógł mi wstać co nie było łatwe bo byłam w sukience. Puściłam jego rękę i ruszyliśmy w stronę drzwi. Ustałam przed nimi a on za mną i wyciągnął nad moim prawym ramieniem swoją rękę i wcisnął guzik. Poczułam wtedy jego zapach. Pachniał jak zawsze ładnie. Nie potrafię określić tego zapachu ale za każdym razem jak go poczułam czułam się bezpiecznie i sprawiał zamęt w mojej głowi. Po prostu ciężko mi było skupić myśli i jakkolwiek myśleć. Po kilku chwilach otworzył nam gospodarz z uśmiechem na ustach
- Witam gości ! To to teraz są już wszyscy !
- Jesteśmy ostatni ale nie zaczeliście pić ?
- Stary bez ciebie nie mam mowy ! Widzę, że przyprowadziłeś tą koleżankę - odparł posyłając mi uśmiech
-  Cześć ! Lena miło mi - przywitałam się również posyłając uśmiech
- Cześć ! Jestem Kuba.M arco dużo o tobie mówił, i nie mówię tego z grzeczności on na prawdę dużo o tobie mówił czasami odnosiłem wrażenie, że za dużo. Lena to, Lena tam to i ...
- Kuba ! Może wpuściłbyś nas do środka po robi się zimno i minie cała zabawa - zaproponował zdenerwowany Marco. Błaszczykowski przepuścił nas w drzwiach. 

Usłyszałam ciszy szept Marco :
- Stary masz u mnie przerąbane - na co ten drugi zareagował śmiechem bo wiedział, że to żart.
Na imprezie było dużo osób. Marco zaprowadził mnie do największej grupki osób.
- Cześć ! To jest Lena - przedstawił mnie mój towarzysz
- Hej, miło mi - odparłam 
- Hej - Cześć - Siemka - przywitali mnie. Zapoznałam tam Cathy, Ewę, Agatę,  Matsa, Łukasza, Perrie, Marcela, Mikiego i jeszcze kilka osób, których nie pamiętam. Impreza rozkręciła się na dobre. Pierwszy taniec miałam z Marco, później porwał mnie Mario, Roman i inni. świetnie się bawiłam w końcu postanowiliśmy odpocząć. Podeszliśmy do kanapy .
- Chcesz coś do picia ? - zapytał
- Wodę jeśli można - odpowiedziałam
- Już się robi - odparł i zniknął w tłumie ludzi
Obejrzałam się za siebie i gdy znów spojrzałam się przed siebie stały obok mnie Ewa, Agata, Anna i Cathy.
- Och cześć - przywitałam się
- Hej, i jak podoba się ? - zapytała Ewa
- Tak, jest świetnie - odparłam z uśmiechem bo na prawdę atmosfera była świetna
- Wiesz, chcemy ci podziękować - powiedziała Agata
- Och ale za co ? Co ja takiego zrobiłam ? - odparłam zdziwiona ich podziękowaniami
- Za to, że zajęłaś się Marco. Jesteśmy jak rodzina i pomagamy sobie. Po rozstaniu z Caroline nie nadawał się do normalnego funkcjonowanie, nie wspominając o treningach .Dopiero gdy poznał ciebie to tak jakby zaczął życie od nowa. Zaczął starać się na treningach i po go pocieszyć więc dziękujemy ci za to, że ty przy nim byłaś i pomogłaś mu - zrelacjonowała mi Cathy
- Nie ma za co dziękować. Cieszę się, ze mogłam pomóc - odparłam. W tym momencie przyszedł Marco
- Twoja woda - powiedział to podając mi wodę
-  Dziękuję
- O czym rozmawiacie - zapytał
- A takie tam babskie pogaduszki - zakończyła temat Ania uśmiechając się podejrzliwie, na co Marco rzucił mi tylko pytające spojrzenie. W tym momencie z głośników wszyscy usłyszeliśmy głos nieźle już wstawionego Mario :
- No to teraz gramy w butelkę !
- Mario schodź stamtąd ! Nie jesteśmy małymi dzieciakami, żeby w to grać ! - krzyknął Reus
- Skoro się boisz to możesz nie grać ! - rzucił mu wyzwanie Goetze
- Wcale się nie boję. Siadamy do stoły i gramy ! - odparł mu
Nie obyło się bez tego, że Marco pociągnął mnie za sobą i szybko  najodważniejsi i ci najbardziej pijani utworzyli kółko, na dywanie. Reszta przyglądała nam się siedząc gdzieś na kanapach i fotelach. W skład graczy wchodzili : Ja, Błaszczykowski, Piszczek, Hummels, Auba, Weidenfeller, Reus, Goetze, Lewy, Ewa, Ania i Agata ( ostatnie trzy zostały pociągnięte przez swoich partnerów tak jak ja ). Siedziałam pomiędzy Romanem a Anią. Pierwszy kręcił Goetze bo jak on to powiedział " Ja wymyśliłem grę to ja pierwszy kręcę ". Jak bardzo było to głupie albo było w tym trochę logiki tak się stało. Wykręcił na Piszczka.Biedak musiał w bokserkach przebiec się po ulicy. Zabawa trwałą w najlepsze gdy wykręcono Reusa. Musiał przeprowadzić czułą rozmowę z Goetze. Miało to wyglądać jak rozmowa małżeństwa
- Och kochanie nie złość się już - prosił blondyn
- To głupia zabawa. Co za debil ją wymyślił ? - oburzał się ten drugi
- Ty sam Goetze - odparł Roman. Na co wszyscy wybuchli śmiechem. Potem kręcił Marco. Wypadł na mnie. Niestety.
- Pytanie czy Zadanie ? - zapytał
- Pytanie ! - odparłam bez zastanowienia nie wiedząc co mógłby głupiego wymyślić
- Zgoda, więc czy założyłaś swój prezent ?- zapytał po czym poruszył brwiami
- Co to jest za pytanie. Chce inne ! - oburzyłam się
- Nie mam innego. Więc odpowiadaj - odparł powstrzymując śmiech
- Tak ! Zadowolony ? - wyrzuciłam zła
- Bardzo ! - odparł zadowolony z wielkim uśmiechem na twarzy
- Możemy się dowiedzieć o co chodzi ? - zapytała Ewa
- O nic - szybko odpowiedziałam na co Reus wybuchł śmiechem a reszta patrzyła na nas jak na debili bo tak pewnie się zachowywaliśmy. Po kilku kolejnych zadaniach i pytaniach, kolej znów wypadła na mnie. Tym razem wylosował mnie Kuba
- Pytanie czy zadania ? - zapytał zacierając ręcę na znak zniecierpliwienia
- A niech tam zadanie - odparłam
- Więc masz za zadnie opowiedzieć nam o co chodziło z tym prezentem od Reusa - odrzekł. Mogłam się tego spodziewać ale cóż. Opowiedziałam im tylko część i najważniejsze informacje o co chodziło a na sma koniec oni wybuchli śmiechem. Po kilkunastu minutach skończyliśmy grę i znów zaczęliśmy tańczyć. Po kilku tańcach z Marco opadliśmy na pobliską kanapę.
- Musze przyznać, z jesteś świetną tańcerką
- To samo można powiedzieć o tobie - powiedziałam z uśmiechem
Więcej nie rozmawialiśmy po prostu siedzieliśmy obom siebie w ciszy. Poczułam jak moja głowa robi się ciężka. Położyłam głowę na ramieniu Marco. Usłyszałam jego szybkie bicie serca, jak otula mnie swoim ramieniem przyciskając mnie do siebie i jego zapach perfum, tak cudowny zapach perfum później oddałam się ciemności i nic więcej nie pamiętałam .

                                                                      ***

Spałam jak zabita ale coś kazało mi się obudzić powoli otworzyłam oczy i ujrzałam  cudowny wschód słońca. Promienie ogrzewały moje ramiona. Poczułam jak silne ramiona obejmują mnie w tali. Czułam się tak bezpiecznie więc moje powieki zaczęły opadać. Zaraz .... co to za ręce ?!!!
Zaczęłam się przewracać przodek do tej osoby co nie było łatwe bo uścisk był mocny. W końcu przewróciłam się i moim oczom ukazał się ... Marco Reus !!! Dlaczego on ?!
- Marco ! Obudź się ! - krzyknęłam mu do ucha
- Jeszcze chwila - odparł zaspany 
- Choler kretynie budź się ! Co my tu robimy ?! - zapytałam z rozpaczą uwalniając się z jego uścisku
- Śpimy nie widać ? - zapytał z rozbawieniem
- To nie jest śmieszne ! - krzyknęlam
- Wiesz, że ładnie wyglądasz jak się złościsz ale w tej bieliźnie jeszcze bardziej - powiedział uśmiechając się łobuzersko i podparł się ręką na poduszce. Spojrzałam na siebie byłam w samej bieliźnie
- Kurwa Reus my spaliśmy ze sobą ? - wrzasnęłam
- Nie krzycz bo mnie głowa boli. Wiesz bardzo tego żałuję ale nie  - dodał ze smutkiem. Uspokojona odparłam
- Śnij dalej skarbie - rzuciłam i wstałam z łóżka przechodząc przez pokój w samej bieliźnie aby specjalnie zrobić mu na złość
- Hoel nie drażnij mnie bo mogę zrobić się nie grzeczny- rzucił mi poruszając brwiami
- Nie wiem o czym mówisz - odparłam udając
Od razu wyskoczył z łóżka i znalazł się przy mnie. Przyparł mnie do ściany a nasze twarze dzieliły centymetry
- Dalej nie wiesz o czym mówię - zapytał mnie patrząc prosto w oczy
- Nie ze mną te numery blondyno - odparłam 
- Ja ci dam blondynę ! - złapał mnie w pasie, rzucił na łóżko i zaczął gilgotać
- Błagam hahahahah Marco hahahaha bo się udusze hahaha ze śmiechu - zdążyłam wydusić z siebie
- Przestanę pod jednym warunkeim - odparł i przestał mnie gilgotać
- Jakie ? - zapytałam zdziwiona 
- Pocałuj mnie - odpowiedział poważnie
- Nie ! - odpowiedziałam wstałam i szybko założyłam na siebie swoją sukienkę, która leżała na podłodze. Po drodze zgarnęłam torebkę i buty. W mgnieniu oka znalazłam się na dole i od razu weszłam do kuchni. Po chwili był już tam ubrany Marco.
- Przeprasam nie powininem wyskakiwać tak z tym pocałunkiem
- Masz rację nie powinieneś - rzuciłam nie patrząc na niego i zaparzając kawę 
- Gniewasz się na mnie ? - zapytał
- Nie - odparłam szybko
- To dlaczego się tak zachowujesz i jesteś oschłą w stosunku do mnie - ponownie zapytał zdezoreintowany moim zachowaniem
- Jestem tylko twoją znajomą i nie powinniśmy się tak zachowywać. W ogóle to ajk my trafiliśmy do tego łóżka ? I to w bieliźnie ? - zapytałam tym razem to ja zdezorientowana
- Usnęłaś na moim ramieniu. Nie chciałem cię budzić a był już koniec imprezy więc zaniosłem cię do jednej z sypialni. Jedni się rozeszli a drudzy poszli spać tutaj a, że nie było miejsca położyłem się spać do ciebie - powiedział z uśmiechem na twarzy
- Tak. Uwazał bo ci uwierzę, że w takim wielkim domu nie było żadnego wolnego miejsca - rzuciłam z ironią
- Było. Miałem do wybory albo ciebie albo Goetzego. Zresztą wiesz kogo wybrałem
- A jak się stąło, ze spaliśmy w samej bieliźnie ?
- Uznałem, ze wygodniej ci sie będzie spało w bieliźnie niź w sukience. Zreszta mi tez było tak wygodniej
- Powiedzmy, że  ci uwierzę - odparła
- W co masz uwierzyć ? - zapytała zaspany Mats
- W nic - odparłam uprzedzając tym samym Reusa
Po chwili do kuchni zeszli się pozostali. Zjedliśmy śniadanie i każdy udał się do swojego domu. Wypadło tak, że mnie odwoził Reus. Ciekawy zbieg okoliczności, w który ani trochę nie wierzyłam. Oczywiście upierałam się, że wolę się przejść ale on uparł się i w końcu po chwili siedzieliśmy w jego samochodzie. Droga minęłam nam w ciszy. Po kilku minutach szaleńczej jazdy byliśmy na miejscu.
- Dzięki za imprezę i za zaproszenie - pwoedziałam
- Cała przyjemność po mojej stronie - odparł
- To cześć - rzuciłam i już miałam wychodzić. Nagle poczułam napływ dobrej energii odwróciłam się w stronę Reusa. Patrzył mi prosto w oczy i złożyłam na jego policzku delikatny pocałunek i szepnęłam mu do ucha
- Dziękuję za to, że przy mnie byłeś - i szybko wyszłam z samochodu nie czekając na jego reakcję. Wbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi. Weszłam do domu i znów je zamknęłam . Pamiętałam tylko, że zdążyłam rzucić się na kanapę pod wpływem wrażeń i emocji, które we mnie pulsowały .Znów pamiętałam tylko jego zapach. Dotknęłam swoich ust ręką jakbym potrzebowałam potwierdzenia, że chwilę temu złożyłam nimi całusa na jego policzku

_____________________________________________________________________________
Hej ! Napsiaąłm tylko połowę tego rozdziału i wczoraj przez przyapdek go opublikowałm zamaist zapisać. Przepraszam tych, kótrzy przeczytali tylko połowę.
Podoba się wam ?
Pozdrawiam Reusowa ;*

Dzis mój kochany Marco Reus ma 25 urodziny ! Wszystkiego najlepszego. Spełneinia marzeń, zdrowi, korony strzelców i wygrania Bundesligi i Ligi Mistrzów wraz z BVB. Zostań w Borussi do końca !
Kochamy cię ♥ !
31.05.1989 -Danke




poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział VI " Prezent "

Obudziłam się w świetnym nastroju. Była godzina 9:27. Więc na dworze słońce już grzało .Na bieganie za późno. Umyłam się i ubrałam się. Zeszłam do kuchni i postanowiłam zrobić sobie śniadanie. Jednak w lodówce nic nie było prócz spleśniałej sałatki, którą wyrzuciłam do kosza. Wzięłam telefon i zamknęła dom na klucz po czym ruszyła do Super Marketu na duże zakupy. Po 10 minutach doszłam na miejsce. Po udanych zakupach ruszyłam do domu. Zaraz po wyjściu ze sklepu skręciłam w lewo i powolnym krokiem szłam w stronę mieszkania. Usłyszałam za sobą kroki i głos, który gdzieś już słyszałam.
- Zaczekaj ! - odwróciłam się i zobaczyłam Reusa
- Cześć - odparłam gdy był już obok mnie
- Hej ! Co tu robisz ? - zapytał posyłając mi uśmiech
- Wracam z zakupów bo lodówka świeci pustkami - odparłam i szeroko się uśmiechnęłam
- U mnie jest tak zawsze. Daj zaniosę - rzucił wskazując na moje dwie torebki z zakupami. Jestem sama więc za dużo pożywienia mi nie trzeba mimo tego, że dużo jem.
- Nie trzeba - odpowiedziałam ale on i tak je od mnie wziął i był z tego dumny. Co można było wywnioskować z jego miny - Jak tam na treningach ?
- Trener jak zawsze nas męczy a my się wygłupiamy. No właśnie ostatnio cię nie było - ostatnie zdanie powiedział wręcz oburzony, na co ja się zaśmiałam
- Nie mogłam - odparłam krótko i odwróciłam wzrok bo nie mogłam patrzeć na jego oczy, które  " wymuszały " więcej wyjaśnień. Dopiero teraz zorientowałam się, że doszliśmy do mojego domu i ustałam. On powtórzył mój ruch.
- Tu mieszkam. Dzięki za poniesienie moich zakupów i towarzystwo. Cześć - odparłam i wzięłam od niego zakupy
- Lena ? - zapytał
- Tak ? - zwróciłam się do niego
- Wiesz, że masz ładne imię ? zapytał z uśmiechem
- Dziękuję już to mówiłeś - rzekłam i również się uśmiechnęłam
- Tak właściwie to ja ee no yy chciałbym ... - zaczął się jąkać
- Hahahaha Marco no nie mów, że ci się język zaplątał hahahaha - wykrztusiłam, po czym znowu wybuchłam śmiechem
- Dobra przestań. Po prostu chciałem się zapytać co robisz dziś wieczorem ? - zapytał poważnie
- Co ? - zatkało mnie
- No pytam się czy masz jakieś plany na dziś wieczór ? - ponowił pytanie
- Nie jestem głucha Reus ale po co ci to wiedzieć
- Chcę cie zaprosić na imprezę do znajomych. Wiesz kumple z Borussi - odparł
- Dzięki za propozycję ale nie - odrzekła
- Proszę - i zrobił oczy kota ze Shreeka
- Zdajesz sobie sprawę , że na mnie to nie działa - powiedziałam bez emocji
- Właśnie to zauważyłem i jesteś jedyną osobą, dziewczyną, której wcale to nie rusza - odparł
- Bo ja nie jestem jak inne - rzekłam z przekonaniem co do swoich słów
- To co dasz się namówić ? Pójdziemy jako przyjaciele - widząc moją zdziwioną minę poprawił się - przepraszam jako koledzy a właściwie to znajomi. Tak znajomi
- A nie masz innych znajomych ? zapytałam z nadzieją
- Nie ! - odpowiedział i posłał mi uśmiech
- Jestem dzisiaj jakaś nie normalna i pewnie będę tego żałować ale zgoda pójdę z tobą - rzekłam zrezygnowanym tonem
- Tak !!! - krzyknął aż przechodzące obok nas dziecko podskoczyło. Na co oboje zareagowaliśmy śmiechem
-  Gdzie to będzie ? - zapytałam już bez śmiechu
- Jeśli pozwolisz przyjadę po ciebie o 18:45 - zapytał
- Zgoda, to do zobaczenia
- Pa - odarł podekscytowany
Weszłam do domu, rozpakowałam zakupy i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Tak właściwie to już obiad bo było prawie południe. Po godzinie wyczynów w kuchni zjadłam swój obiad i opadł bez sił na kanapę. Wzięłam laptopa na kolana i siedziałam tak bezczynnie 3 godziny bo oglądałam jakiś film, na którego początku zasnęłam. Po przebudzeniu rozciągnęłam się, odstawiłam laptopa. W tym momencie dostałam sms'a : - " Radziłbym otworzyć drzwi- MR11 " - sekundę później zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdziwiona zdążyłam tylko odpisać - Skąd masz mój numer ? Skąd wiedziałeś, że ktoś zadzwoni ? - A może to będzie on ... nie przecież widzieliśmy się dziś i jakby coś chciał przecież miał mój numer. No właśnie, skąd go miał ? Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się kurier
- Dzień dobry, pani Lena Hoel ? - zapytała z uśmiechem
- Dzień dobry, tak to ja, słucham ? - również zapytałam
- To dla pani - wskazał na paczkę, którą dopiero teraz dostrzegłam - Proszę pokwitować - Podpisałam wskazaną kartkę i odebrałam małą paczkę. Prawie od razu rozerwałam papieru by dowiedzieć się co jest w środku.
- Miłego dnia, do widzenia ! -
- Wzajemnie, do widzenia - powiedziałam i zamknęłam drzwi za kurierem, który już odjeżdżał samochodem
Ciekawość mnie zżerała ! Usiadłam na kanapie i po dokładnym obejrzeniu paczuszki ujrzałam małą kartkę, której róg wystawał zza szarego papieru. Otworzyłam kartkę i przeczytałam wyskrobane na niej kilka zdań : " Mam nadzieję, że prezent ci się spodoba. Proszę, załóż go dzisiaj. Nie przyjmę go z powrotem nawet jakbym chciał a tego nie chcę. Pozdrawiam i liczę, że to założysz  - MR11 "
Teraz to bałam się odtworzyć tą paczkę.
- Raz się żyje - powiedziałam sam do siebie i otworzyłam paczkę.
 Wybuchłam nie pohamowanym śmiechem. Tak bardzo zaczęłam się śmiać, że spadłam z kanapy i śmiałam się dalej na dywanie. Gdyby ktoś mnie wtedy zobaczył pewnie uznałby, że jestem nie normalna i zabrałby mnie do psychiatryka. Na szczęście byłam sama w domy, jak zawsze. Po kilku minutach w końcu ogarnęłam się podniosłam mój prezent. Była to bielizna. Tak ta bielizna, którą oglądałam w sklepie kiedy to uciekłam przed Marco w galerii a on doradził mi abym ją kupiła. Oczywiście tego nie zrobiłam bo nigdy bym się na to nie odważyła ale on zrobił to za mnie. Zgarnęłam bieliznę ze stołu a opakowanie wyrzuciłam. Napisałam do niego - " Dziękuję za prezent. Nie licz, że go założę. Dalej nie mogę przestać się śmiać " - opisał po chwili - " Cieszę cię, że udało mi się cię rozbawić. Proszę załóż go. Zrób to dla mnie :* " -
Nie pisaliśmy więcej bo nie było o czym a ja postanowiłam zacząć swoje przygotowania do imprezy.

wtorek, 20 maja 2014

Rozdział V " Wielkie kłamstwo "

[ Oboje ruszyliśmy w ciszy do kawiarenki. Usiedliśmy na końcu sali po przeciwnych stronach stolika. Złożyliśmy swoje zamówienia i po dostaniu ich odważyłam się na zaczęcie rozmowy bo chciałam już stąd iść.
- Więc, o czym chciałeś rozmawiać ... ? ]


- Chciałbym od nowa się z tobą zapoznać
- Hahahahahahaha nie dzięki ?!
- Dlaczego
- Bo jesteś kolejną zadufaną w sobie gwiazdunią. Może jeszcze się umówimy a potem mnie przelecisz ? W takim razie dzięki za rozmowę. Cześć ! - wstałam i już miałam odchodzić gdy złapał mnie za nadgarstek
- Ekchęę - wydukałam i spojrzałam na nadgarstek
- Och przepraszam - puścił go - Proszę zostań daj mi dokończyć
- Mam dzisiaj chyba jakiś dzień dobroci - odparła i opadłam na krzesło
- Czemu mnie tak traktujesz ? Nie narzucam ci się, nie nalegam, nie oferuję - zapytał zdezoreintowany moim zachowaniem
- Według mnie jesteś rozpieszczonym dzieciakiem, który wyrywa panny na jedną noc, żeby się z nimi zabawić a potem zostawić je. To o tobie myślę - rzekłam patrząc mu prosto w twarz
- Nawet nie wiesz jak się mylisz. Nie wiesz o mnie nic. NIC. - odparł ze stoickim spokojem
- To proszę oświeć mnie - rzuciłam z ironią
- Nie wydaje kasy na jakieś duperle. Dużą część moich zysków wydaje na cele charytatywne i nie zmieniam samochodów co miesiąc. 2 tygodnie temu rozstałem się z dziewczyną po czteroletnim związku. Dlaczego ? Przyłapałem ją w moim domu z innym facetem. To powinno ci wystarczyć - wyrzucił to z siebie a potem zamilkł i spuścił wzrok
- Ja ... och, naprawdę ... . Po prostu nie myślałam, że osoba, która wydaje się mieć wszystko tak na prawdę nie ma nic. 
- Dziękuję, to naprawdę wiele dla mnie znaczy - powiedział a na jego twarzy pojawił się słaby uśmiech. Nie wytrzymałam i wyrzuciłam to z siebie : 
- No bo ja po prostu nie rozumiem dlaczego taka sławna osoba chce zapoznać się ze mną. Zwykłą dziewczyną, o której nikt nigdy nie słyszał !? Dlaczego ? 
- To proste. Już tam w parku nie rzuciłaś się na mnie jak kolejna fanka. Po prostu nigdy nie spotkałem się z takim zachowaniem. To cholernie mnie wkurzyło i zaintrygowało. Byłaś inna niż każda dziewczyna jaką spotkałem - odpowiedział lekko się przy tym śmiejąc
Nie wiedziałam co powiedzieć, więc wyrzuciłam z siebie tylko :
- Och ...
- Jakim ja jestem kretynem ! - krzyknął tak głośno, że podskoczyłam a ludzie obok nas spojrzeli się na nas - Przepraszam.
- Co się stało ?
- Nawet nie zapytałem jak się nazywasz. Co za wstyd !
- Hahahahahaha spokojnie możemy zacząć od nowa - odparłam rozśmieszona jego zmartwieniem
- Naprawdę ? 
- Tak - odrzekłam
- Jestem Marco Reus - powiedział to po czym wubuchł śmiechem
- Lena Hoel. Miło mi - odarłam
- Bardo ładne imię - pwoedział
- Dziękuję - po czym poczułam jak płoną mi policzki i jego spojrzenie na sobie
- Wpadniesz jutro na trening ?
- Nie, nie powinnam - odpowiedziłam
- Nawet nie żartuj ! Przyjadę po ciebie
- Spokojnie dam sobie radę z wejściem na stadion - odparłam widząc jego zdziwioną minę
- Trening jest na ...
- 12:00 - dokończyłam  za niego
- Skąd wiesz ? - znów spojrzał na mnie zdwiwiony
- Wspomnaiłeś wcześniej
- Nie ... a może. Dobra nie ważne - rzekł zrezygnowany
- To ja już lecę. Do zobaczenia - powiedziałam 
- Jasne też uciekam mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia - odparł z ogromnym uśmiechem na twarzy na co ja tylko spojrzałam się ze zdziwieniem i odeszłam w stronę wyjścia. Marco zaś ruszył w przeciwną stronę. 
Wyszłam z galerii i rozkoszowałam się ciepłem i promieniami słońca padającymi na moje ciało. Po powrocie do domu zjadłam obiad i poszłam się opalać, a właściwie leniuchować na tarasie.Tak minął mi czas do zachodu słońca, który również podziwiałam z stamtąd. Później wzięła długi prysznic, przebrałam się w piżamy i poszłam spać. 
          Obudziłam sie i przeciągnęłam w moim dużym i wygodnym łóżku. Właściwie to mogłabym tu spędzić resztę dnia ale przypomniało mi się , że mam iść na trening, zresztą byłam umówiona z wujkiem. Spojrzałam na mojego i'Phona i moim oczom ukazała się godzina 11:31. 
- Kurde, zaspałam ! - i od razu z nową energią ruszyłam się przygotować. Szybko wykonałam poranna toaletę i ubrałam się. Do kieszeni wrzuciłam telefon, założyłam okulary przeciwsłoneczne. Zdążyłam jeszcze zabrać jabłko i zamknęłam drzwi domu. Szłam ulicami Dortmundu konsumując jabłko. Po chwili skończyłam je jeść i w tym samym momencie doszłam pod stadion. Byłą 11:51. Ochroniarzom przedstawiłam się i zostałam wpuszczona od razu. Tym razem poszłam tunelem dla piłkarzy, minęłam skręt do szatni, z której słychać było głośne śmiechy i pokój trenera. Weszłam na murawę i uśmiechnęłam się sama do siebie. Usiadłam na podłożu i odpłynęłam w krainę rozmyślań i teorii. Z zadumy wyrwał mnie głos :
- Cześć ! Jednak przyszłaś - obok mnie usiadł Marco i posłał mi uśmiech. Ja również się uśmiechnęłam.
- Cześć, jak obiecałam stawiam się na treningu, zapsana i nie zdolna do jakichkolwiek ćwiczeń ale jestem - zdobyłam się dziś po raz kolejny przy nim na uśmiech
- To nic. Właściwie to mam do cibie kilka pytań, bo ... - nie zdążył dokończyć bo na murawę weszli jego koledzy
- Marco, może przedstawiłbyś nam swoją koleżankę - odezwał się Hummels
- Brak ci kultury. Stary gdzieś ty taką ładną znalazł ? - zapytał Goetze
- A może masz siostrę bliźniaczkę ? - zapytał wesoły Auba
Dalszą konwersację drużyny przerwał trener
- Chłopcy zbierać się, na zbiórkę. Mam kilka rzeczy do powiedzenia - oznajmił Kloop
- Zdziwił bym sie gdyby nie miał nic do powiedzenia - rzucił rozbawiony Kuba a reszta wtórowała mu śmiechem
- Coś mówiłeś Błaszczykowski ? - zapytał zirytowany trener
- Nie nic trenerze - dodał pośpiesznie by nie dostać karnych okrążeń wokół boiska 
- Na początek chciałbym wam kogoś przedstawić przedstawić - Jurgen wskazał na mnie ręką choć nie było to potrzebne bo stałam obok niego. - Więc to jest Lena Hole i jest moją siostrzenicą ...

* Marco *
[...] siostrzenicą. Siostrzenicą ... siostrzenica, siostrzenicą ! - Te słowo cały czas krążyło w moich myślach. Więc trener jest jej wujkiem. No tak ! Dopiero teraz skojarzyłem fakty i zrozumiałem jak dostawała się na stadion kiedy chciała. Cholera nie wpadłem na to wcześniej przecież musiała mieć znajmości !
Zobaczyłem, że chłopaki już ruszają biegać. Czułem, że cały czas się na mnie patrzyła. Rzuciłem jej wściekłe spojrzenie i pobiegłem.  Trening wlekł się w nieskończoność. Wszystkim udzielał się dobry humor oprócz mnie. Gdy byliśmy już w szatni Jojić zapytał mnie :
- A co ten nasz Reus taki zamyślony ? - zapytał
- Ja tam wątpię, że on myśli a może zakochany ? - zapytał Lewy po czym wybuchli śmiechem
- Odwalcie się od mnie - rzuciłem na odchodne, zabrałem swoją torbę i ruszyłem do wyjścia. Trzaskając drzwiami. Byłem już prawie przy wyjściu ze stadionu gdy usłyszałem za sobą głos
- Marco ! Poczekaj - podbiegła do mnie Lena
- Czego ? - rzuciłem wkurzony na nią 
- Chcę pogadać - opowiedziła
- Tak tylko szkoda, że nie raczyłaś mi powiedzieć, że twój wujek to mój trener - wyrzuciłem z siebie
- Porozmawiajmy - nalegała
- Teraz to ja nie chcę - rzuciłem i zacząłem odchodzić. Poczułem jej delikatną dłoń na swojej dłoni co sprawiło mi dziwne ale miłe uczucie w brzuchu i usłyszałem je głos :
- Prosze daj mi to wytłumaczyć a potem będziesz mógł odejść i nie odzywać się do mnie lub co tam będziesz chciał dowolnie zrobić - rzeka i spojrzała na mnie błagalnie. Nie wiem dlacego ale zmiękłem i nie potarfięlm jej odmówić
- Zgoda chodźmy do tej kawiarenki - uległem
Puściła moją rękę i ruszyliśmy do kawiarenki. Po chwili zasiedliśmy w prawie pustej kawiarni obok stadionu. Złożyliśmy zamówienia i po chwili oboje dostaliśmy herbatę.
- Pewnie jesteś na mnie zły - zaczęła
-  Zły ? Oszukałaś mnie. Myślałem, że jesteś inna myliłem się ! - wyrzuciłęm przez zęby
- A co miałam na wejsciu wykrzyczeć, że ejstem jego siostrzenicą, żebyś się przymilał ? - zapytała
- Skąd wiesz, że bym się przymilał ? - zapytałem zdziwiony jej oskarżeniami
- Dobra Reus, zamknij się i słuchaj mnie ! - rzuciła wkurzona - Nie powiedziałam ci bo wiedziałabym, że inaczej być mnie traktował. Chciałabym, żebyś poznał i polubił mnie taką jaką jestem a nie tylko dlatego, że twój trener to mój wujek. A jeśli ty poznałbyś jakaś dziewczynę, która cię nie zna to na wejściu oznajmiłbyś jej, że jesteś sławnym piłkarzem ? - zapytała
- ... 
- Wiedziałam. Ja też tego nie chciałam. Rozumiesz mnie ? - zapytała
- Przepraszam za moje zachowanie - wydukałem cicho
- Nic się nie stało rozumiem - powiedział i posłała mi uśmiech, kótry odwzajemniłem
Rozmawialiśmy jeszcze bardzo długo na różne tematy. Tak właściwie mimo ługiej rozmowy, w kórej się udzielała nie zdradziął mi nic o sobie. NIC ! A rozmawialiśmy cały czas. No cóż mam nadzieję, że już nie długo lepiej ją poznam.

___________________________________________________________
 Zostawiam was z V. Proszę napiszcie swoją opinię, może być leż negatywna. Chcę wiedzieć co myślicie o moim blogu i stylu pisania. 
Pozdrawiam Reusowa ;*




Mecz w sobotę był ostatnim meczem Marco i Roberta w BVB :'(  [ oby kiedyś wrócił ]

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział IV " Wypierdalaj z mojego domu ! "

 [ Wsiadłem do samochodu i zaczęłęm pędzić w stronę domu. Zaczęło się już ściemniać a ja jechałem szybko by mieć to w końcu za sobą. Jednak widok przekroczył moje najśmielsze oczekiwania ... ]

... w MOIM pokoju na MOIM łóżku ujrzałem nagą Caro z jakimś gołym facetem śpiących pod pierzyną
- Co to kurwa ma być ?! - wydarłem się najgłośniej jak potrfiłem
- Marco ?! - spytała zdezorientowana - Co ty tu robisz ?
- Hahaha no nie wiem, zastanówmy się ? Mieszkam ! - rzuciłem sarkastycznie
 - To nie tak jak myślisz - powiedziała spokojnie i zaczęła zakrywać się kołdrą a w tym czasie jej kochaś ubrał się i uciekł z sypialni 
 - Zdradzasz mnie, chcesz coś jeszcze dodać ? 
- Naprawdę ja nie chciałam - powiedziała ze łzami w oczach
- Nie chciałaś mnie zdradzać a to robiłaś ! Jak długo ? - zapytałem wkurzony 
- ...
- Ile czasu to trwało ?! - powtórzyłem podnosząc głos
- Trochę, ale ty nie miałeś lda mnie czasu ! - wyrzuciła z siebie z wyrzutem
- Jestem piłkarzem i taki mój zawód, że wyjeżdżam na mecze, treningi i inne zgrupowania. Dobrze  tym wiedziałaś związując się ze mną ! - wyrzuciłem z siebie bardzo wkurzony jej zachowaniem " oburzonej nastolatki "
- Ale miałeś tez mnie i zamiast spędzać wolny czas ze mną ty bawiłeś się z przyjaciółmi !
- Nie uważam, że ostatnio dobrze postępowałem ale mogłaś mi to powiedzieć a nie zdradzać mnie w MOIM domu ! Ubieraj się ! - wywrzeszczałem i wyciągnąłem jej walizki spod łóżka. Otworzyłem jej szafę i zacząłem wrzucać jej urania do walizek. Potem weszłem do łazienki i to samo zrobiłem z jej kosmetykami. Już po chwili jej walizki były spakowane. Jeśli można to nazwać spakowaniem w dosłownie 2 minuty. Wszedłem do sypialni z jej rzeczami a ona stała już ubrana.
- Zabieraj te walizki i wypierdalaj z mojego domu ! - krzyknąłem wkurzony na nią
- Marco proszę nie rób mi tego. Byliśmy taką dobrą parą - zaczęła znów ryczeć i użalać się
-  Świetnie to ujęłaś " byliśmy " ! A teraz wypierdalaj stąd !
- Będziesz żałował - powiedziała, rzuciła we mnie kluczykami i zabrała swoje walizki. Kierując się w stronę wyjścia
- Żałuję to ja spędzonego czasu z dwulicową panienką, lecącą na moją kasę - dodałem już tak cicho pod nosem, że na pewno tego nie usłyszała
Usiadłem na brzegu łóżka i schowałem głowę rękach. Co ja mam teraz zrobić ? Zadawałem sobie pytanie w myślach. Nie wpadłem na żaden pomysł, oprócz tego by poradzić się Goetze. Nie byłem w stanie kierować. Po za tym było już ciemno. Założyłem czarną bluzę. Zamknąłem drzwi domu i ruszyłem w stronę domu przyjaciela. Nie chciałem żeby ktoś mnie teraz poznał bo nie miałem ochoty na rozdawanie autografów więc założyłem kaptur. Po kilku minutach szybkiego marszu byłem na miejscu. Zadzwoniłem dzwonkiem a po chwili stanął w nich właściciel domu. 
- Nawet nie pytaj - uprzedziłem jego wszelkie pytania
- Wchodź. Co jest Marco ? - zapytała z troską w głosie a ja posłusznie wykonałam jego polecenie i usiadłem na kanapie
- Proszę bardzo. Caro mnie zdradziła ! - krzyknąłem
- Spokojnie Maro, nie to nie możliwe - odparł zdziwiony
- Jak mam być spokojny jak kobieta, z którą byłem 4 lata zdradziła mnie a może nawet wielokrotnie - wykrzyczałem
- A może to jakieś bzdury ? - zapytał z nadzieją
- Przyłapałem ją z jakimś jej fagasem w moim łóżku ! Potrzebujesz więcej dowodów ?!
- Nie, nie po prostu ciężko mi w to uwierzyć. Na prawdę mi przykro - odparł prawie szeptem a mi zrobiło się głupio, że wcześniej tak na niego nakrzyczałem
- Przepraszam Mario, ja, ja ... po prostu nie daje rady - rzekłem i schowałem twarz w dłoniach by mój towarzysz nie widział jak uroniłem łzy. Nagle poczułem jak siada obok mnie i otula mnie ramieniem. 
- Nie martw się. Wszystko się ułoży - próbował mnie pocieszać
- Nic już nie będzie dobrze - odrzekłem zdesperowany 
- Poznasz inną dziewczynę. No właśnie a co z tą z parku ? Ee właściwie po waszym ostatnim spotkaniu to raczej nie wróżę wam kolejnego - powiedział Goetze
- Dzięki stary. Pomagasz - rzekłem z ironią
- Wiesz, że nie jestem w tym najlepszy.
- Wiem. Dzięki za wszystko ale idę do domu - powiedziałem i wstałem
- Nie ma mowy ! Dziś nocujesz u mnie ! - oburzył się
- Wolę zostać sam - odparłem
- Przynajmniej cię odwiozę - rzucił nie czekając na moją odpowiedź i wziął kluczyki z szafki 
Po kilku minutach jazdy, byłem już w domu. Nie miałem na nic siły i w ubraniu poszedłem spać.


2 tygodnie później

*Oczami Leny*
Wstałam o 9:12. Wykonałam czynności porannej toalety i ubrałam się
 Włosy rozpuściłam. Zjadłam kanapki na śniadanie i wypiłam kawę.  Do torebki wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam na zakupy. Po kilkunastu minutach doszłam do ogromnej galerii. W środku było, cudownie. Nowoczesne wnętrze i mnóstwo sklepów. Zapowiadał się piękny dzień. Po godzinie zakupów kupiłam sukienkę i szpilki. Właśnie stałam przed wystawą jednego ze sklepów i oglądałam bluzkę na manekinie, gdy z zamyślenia wyrwał mnie czyjś głos.
- Cześć - rzekł entuzjastycznie. Odwróciłam się i ujrzałam Marco Reusa.
- Cześć, czego ? - rzuciłem oschle
- Chcę porozmawiać - odparł spokojnie
- Nie mamy o czym - im bardziej on mówił spokojniej tym większa wzbierała się we mnie fala złości i weszłam do sklepu po między regały. Po chwili zza pleców dobiegł mnie jego głos
- Mam kilka tematów. Proszę zgódź się - poprosił i spojrzał na mnie oczami kota ze Shreeka
- Myślisz, że jak spojrzysz się ładnie na dziewczynę to się zgodzi. Może i tak ale nie ja ! - odparłam i wyszłam ze sklepu szukając dobrego miejsca do schowania się przed nim.  Na moje szczęście ujrzałam sklep z bielizną damską. Od razu do niego weszłam. Rozejrzałam się wokoło ale jego nigdzie nie było widać. Może w końcu dał mi spokój. Podeszłam do wieszaka i oglądałam komplet czarnej bielizny. 
- Weź go pasuje ci - szepnął mi na ucho
- Reus ! Idioto co robisz w sklepie z bielizną DAMSKĄ ! - zapytałam wściekła
- Pomagam ci wybrać, a ten zestaw świetnie do ciebie pasuje. Chętnie bym cię w nim zobaczył - powiedział i znacząco poruszył brwiami po czym wybuchł śmiechem
- Bardzo śmieszne - rzekłam sarkastycznie i odwiesiłam bieliznę. Po czym ruszyłam w kierunku wyjścia.
- Poczekaj - powiedział 
- Czego ?! - odparł wkurzona na niego
- Porozmawiajmy tu obok jest kawiarenka - odparł błagalnie
- Zgoda ! Ale potem odwalasz się od mnie ! Jasne ?
- Jak tylko będziesz chciała - rzekł powżnie
Oboje ruszyliśmy w ciszy do kawiarenki. Usiedliśmy na końcu sali po przeciwnych stronach stolika. Złożyliśmy swoje zamówienia i po dostaniu ich odważyłam się na zaczęcie rozmowy bo chciałam już stąd iść.
- Więc, o czym chciałeś rozmawiać ... ?

_______________________________________________________
Wiem jestem wredna zostawiając was w takim momencie. Przepraszam ten rozdział miał się pojawić wczęśniej ale byłam za bardzo roztrzepana. 
Co do wczorajszej porażki Borussi to jestem zbulwersowana. Tam był gol Hummelsa. Ślepy sędzia ! Ja chcę powtórzenia meczu ! " Kiedy w prawidłowym czasie meczu rzucasz gola i sędziowie go nie zaliczają to czujesz nie tylko rozczarowanie ale i wielką złość ". To Borussia powinna wybrać Bundesligę, ale wierzę w nich w następnym sezonie !

 Zdjęcia z meczu (dowody). Co do drugiego zdjęcia to nie chodzi tu o kibiców a raczej o sędziego.





poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział III " Zróbmy sobie sweet focię na facebooka "

 ~ Oczami Marco  ~
W ciągu kolejnych dni na Dortmundem wisiały deszczowe chmury, z których dużo padało. Kiedy w końcu wyszło słońce postanowiłem nadrobić to, że przez kilka dni prawie wale nie wychodziłem z domu i ruszyłem na spacer do pobliskiego parku. Mimo, że dopiero dochodziła godzina 11 to słońce dawało się we znaki. Na szczęście byłem ubrany w T-shirt, jeansy i czarne trampki. Spacerowałem tak alejkami parku aż natrafiłem na uliczkę na której nie było nikogo. Od razu skręciłem w nią bo miałem do przemyślenia kilka sprawa a te miejsce wydawało mi się odpowiednie. Nie było mi to chyba jednak dane. W pewnym momencie alejka skręcała a na samym zakręcie stała ławka, na której siedziała młoda dziewczyna. Od razu ją poznałem : blada cera, długie brązowo-czarne włosy, szczupłe ciało i długie nogi. Ubrana była w to. Po naszych wcześniejszych spotkaniach w parku i na stadionie wiedziałem, ze nie przepadała za mną. Więc nie chciałem jej przestraszyć a wręcz chciałem z nią porozmawiać. Podeszłem cicho i usiadłem na końcu ławki. Ona opalała się i miała okulary przeciw słoneczne na oczach więc raczej mnie nie zauważyła. Zacząłem najdelikatniej jak tylko potrafiłem :
-  Cześć - powiedziałem nieśmiało i posłałem jej promienny uśmiech.
- Boże ! - krzyknęła i aż podskoczyła
- Przepraszam nie chciałem ciebie wystraszyć.
- Zostaw mnie w spokoju - krzyknęła i zaczęła odchodzić. Złapałem ją za nadgarstek i powiedziałem :
- Proszę zostań tylko na chwilę - spojrzałem na nią błagalnie. Posłusznie usiadła a ja puściłem jej rękę.
- Czego chcesz ? - rzuciła od niechcenia
- Chciałbym cię przeprosić za te zderzenie w parku
- I za to, że podglądałeś mnie na boisku - dodała
- No właśnie, więc przepraszam.
- Zrozumiałam. Mogę już sobie iść, czy tym razem znowu  zatrzymasz mnie siłą ?
- Za to też przepraszam
- Świetnie, teraz to już chyba za wszystko mnie przeprosiłeś i mogę już sobie iść ?
- Dlaczego jesteś taka w stosunku do mnie ? - zapytałem zdezorientowany jej zachowaniem
- Jaka ? - zapytała
- Oziębła
- A co mam skakać z radości bo rozmawiam z słynnym piłkarzem ? O tak zróbmy sobie sweet focię na facebooka - rzuciła sarkastycznie
- Co do cholery zrobiłem nie tak, że mnie odrzucasz ?! No powiedz ! - nie wytrzymałem i rzuciłem wściekły
- Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć to proszę : Tam w parku patrzyłeś na mnie jak na swoją kolejną fankę, którą mógłbyś przelecieć i zostawić a teraz wcielasz swój plan w życie - odpowiedziała również unosząc swój głos
- Nigdy, ja nigdy nie zrobiłbym takiego świństwa - powiedziałem cicho i spojrzałem jej w oczy. Ona natomiast spuściła głowę. Przysunąłem się do niej i ręką podniosłem jej głowę i obróciłem tak by patrzyła na mnie. Z jej twarzy spłynęła jedna samotna łza, którą szybko wytarłem ręką. Pachniała tak słodko, chyba truskawkami. Przysunąłem swoją twarz do jej. Prawie stykaliśmy się nosami. Podniosła swój wzrok na mnie a ja z zaskoczenia pocałowałem jej delikatne usta. Po prostu musiałem. Oderwała się od mnie momentalnie i na dodatek wymierzyła mi siarczysty policzek.
- Jak mogłeś ? Masz mnie za kolejną naiwną pannę ? Wiedziałam, że tylko tego chcesz ! - rozpłakała się i uciekała od mnie. Ja zamiast gonić ją patrzyłem jak ucieka ...
ocknąłem się po kilkunastu minutach. Czas jakby ustał w miejscu. Jej już nie było, a może to był tylko sen. Jednak nie. Policzek coraz mniej ale dalej bolał. Potarłem się po nim i zauważyłem, że jak na tak szczupłą dziewczynę nieżle uderzała, nie tylko w twarz ale i w bramkę. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem do domu.

                                                                      ***

Trzasnąłem drzwiami, tym samym oznajmiając, że już wróciłem do domu.
- O już jesteś ! Nie uwierzysz co się dziś stało. Byłam na zakupach z Ritą i znalazłam świetną sukienkę na przecenie ! Jest cudowna. Założę ją na kolejny bankiet, na który nas zaproszą. Jest boska, wysadzana perełkami i ma ...
- Nie teraz ! - przerwałem jej zdenerwowany
- O co chodzi ?
- Nie widzisz, że nie jestem w nastroju ?!
- Spokojnie, tylko opowiadam ci co u mnie a ty od razu wybuchasz !
- Nie chcę słuchać o twoich ciuszkach !
- Świetnie ale ja też mam swój świat, który ty masz gdzieś ! - krzyknęła rycząc
- Mam tego dość ! Powinniśmy sobie dać odpocząć - zgarnąłem klucze z szafki i ruszyłem do wyjścia - Jadę do Mario chcę przemyśleć kilka spraw w spokoju wracam jutro wieczorem -  rzuciłem nie czekając na odpowiedź i po raz kolejny dziś trzasnąłem drzwiami.
Po kilku minutach szaleńczej jazdy do, której byłem przyzwyczajony, byłem na miejscu. Zapukałem do drzwi i po chwili się otworzyły
- Cześć ... - urwał widząc moją minę
- Masz coś mocnego ? - zapytałem z nadzieją
- Wchodź i opowiadaj - przesunął mi się w drzwiach a ja weszłem i rzuciłem się na kanapę w salonie
- Mam ci opowiedzieć jak spieprzyłem najlepszą szansę mojego życia ?
- Tak i to ze szczegółami - rzekła jak najbardziej poważnie. Po czym ja opowiedziałem mu jak spotkałem tą dziewczynę w parku, na stadionie, dziś na ławce i kłótnię z Caroline.
- No to nie ciekawie masz w życiu - odparł Mario
- Mógłbyś mnie nie dołować i powiedzieć co zrobić ? - zapytałem
- Na początek musisz wiedzieć co czujesz do każdej z nich - odparł
- Tej dziewczyny wcale nie znam ale coś mnie do niej ciągnie. Zaś z Caro ostatnio nam się nie układa - zrelacjonowałęm zwięźle
- Na twoim miejscu pojechałbym i szczerze porozmawaił z Caro o was, a dopiero potem zastanawiałbym się co dalej.
- Dzięki Mario, że moge na ciebie liczyć - opowiedziełem przyjacielowi
- Nie ma sprawy - rzekł Goetze
Wsiadłem do samochodu i zaczęłęm pędzić w stronę domu. Zaczęło się już ściemniać a ja jechałem szybko by mieć to w końcu za sobą. Jednak widok przekroczył moje najśmielsze oczekiwania ...

___________________________________________________________________
Cześć ! Co do rozdziału to myślę, że nie wyszedł mi tak źle. Jeśli możecie to napiszcie swoje opinie co do rozdziału i bloga. Nie boję się krytyki więc walcie od razu ;) Jestem ciekawa co pomyśleliście po przeczytaniu tytułu rozdziału :)
Pozdrawiam Reusowa ;*

Łapcie kochanego Reusa ♥



piątek, 9 maja 2014

Rozdział II " Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzą ? Dlaczego ... "

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju przez okno. Chciałabym aby ta chwila trwała jeszcze trochę ale nie lubiłam jak czas mi uciekał więc korzystając z ładnej pogody postanowiłam pobiegać. Wstałam i jeszcze przez chwilę spojrzałam się na słońce, które zaczęło wschodzić nad Dortmundem bo była godzina 7:03. Ubrałam się w to i założyłam te buty. Wyszłam z domu i zaczęłam biec truchtem rozglądając się za dobrym miejscem do biegania. Mieszkania na mojej ulicy były nowoczesne i bardzo ładne zresztą tak jak moje. Na końcu ulicy skręciłam w prawo i moim oczom ukazał się duży park. Zrobiłam kilka ćwiczeń rozciągających i od razu tam wbiegłam. Z racji tego, że był wczesny wtorek praktycznie nie było tam nikogo. Tylko od czasu do czasu słychać było śpiew ptaków. Bieganie sprawiało mi przyjemność. Nie musiałam się wysilać. Czerpałam z tego ogromną przyjemność. Biegam od kilku lat codziennie, więc nie odczuwam już zmęczenia chyba, że biegam kilka kilometrów. Rozmyślałam o różnych sprawach np. co dziś, zrobię, co ma do załatwienia i podziwiałam widoki. Z naprzeciwka mnie biegł chłopak. nie zwróciłabym na niego uwagi gdyby nie okulary przeciw słoneczne i czapka bejsbolówka. Zdziwiło mnie bo w parku rosły wysokie drzewa i promienie słońca nie przebijały aż tak aby chować się pod czapką i okularami. Zorientował się, że na niego spojrzałam i on również to odwzajemnił. Trwało to chwilę. minęliśmy się i pobiegłam dalej. W parku było cudownie wręcz idealnie. Na koniec zrobiłam kilka ćwiczeń rozciągających i truchtem wróciłam do domu.. Wzięłam szybki i zimny prysznic używając mojego ulubionego żelu pod prysznic o zapachu truskawek. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam to. Postanowiłam rozpakować pudła z moimi rzeczami. Za nim się obejrzałam był już wieczór. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamy i poszłam spać. Kolejne kolejne 3 dni minęły mi tak samo, dalej mijałam tego chłopaka. Dopiero w sobotę rano gdy biegłam chciałam sprawdzić godzinę i gdy już wkładałam telefon do kieszeni. Ktoś przygniótł mnie swoim ciałem. Leżałam na ziemi a ktoś na mnie. Dopiero teraz spojrzałam na jego twarz którą dzieliły centymetry od mojej. Był to ten sam chłopak, z którym mijałam się w parku przez kilka dni. Spadły my okulary i dopiero teraz poznałam tą twarz i włosy A mianowicie leżał na mnie ... Marco Reus. Patrzyliśmy sobie w oczy chwilę aż się ocknęłam.
- Możesz ze mnie zejść ? - zapytałam lekko poddenerwowana
- Słucham ? - zapytał
- Czy możesz ze mnie zejść ?! Wyobraź sobie, że nie jesteś taki leciutki ! - rzuciłam ze złością
- Oh przepraszam - wstał i podał mi rękę , którą ja zignorowałam i wstałam sama.
- Mógłbyś chociaż trochę uważać - powiedziała mu ze złością. Patrzył się na mnie z ogromnym zdziwieniem, które nie trudno było wczytać z jego twarzy. - Na co się tak patrzysz ?
- Nie .. ja ... bo ... . - jąkała się zdezorientowany
- Myślałeś, że rzucę ci się w ramiona i zacznę błagać o autograf bo przecież jesteś Marco Reus, nie ja nie mam zamiaru prosić się o zdjęcia z jakimś piłkarzykiem.
- Myślałeś, że padnę z wrażenia bo wpadł na mnie Marco Reus ? - Nie ! Otóż dam ci jeszcze dobrą radę : Patrz pod nogi ! - krzyknęłam i pobiegłam dalej ile sił w nogach. Słyszałam, że coś krzyczał ale miałam go gdzieś. Nie wiem dlaczego się tak zdenerwowałam, przecież każdy może się zagapić i kogoś przewrócić. Już wiem. Zdenerwowałam się po zobaczeniu jego miny. Myślał, że rzucę mu się w ramiona i zacznę prosić o autograf. Niech poszuka sobie jakiejś fanki do robienia sobie z nim zdjęć. Wbiegłam do domu zatrzaskując za sobą drzwi. Do dopiero teraz zauważyłam, że aż trzęsłam się ze złości. Zrzuciłam z siebie strój do biegania i poszłam pod prysznic. Zimna woda oblewała mnie całkowicie. Było to cudowne uczucie, właśnie tego potrzebowałam. Myłam się długo i solidnie by zmyć z siebie cały pot i złość, owinęłam się białym ręcznikiem i poszłam się ubrać. Po dłuższej chwili " modlenia się przed szafą " zdecydowałam się ubrać w to. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Składało się ono z pokrojonych owoców. Zjadłam, obejrzałam telewizję i zadbałam o rośliny w moim ogródku. Efekt zaskoczył mnie bardzo mile. Zjadłam obiad przyrządzony przez mnie. Nie skromnie powiem, że jestem w tym dobra. Lata praktyki. Sprawdziłam facebook'a i za nim się spostrzegłam była już 18:14. Założyła sweterek a telefon i kluczyki wrzuciła do kieszeni i ruszyła na spacer. Po kilku minutach była już na miejscu. Drogę na stadion znała już na pamięć mimo, że była tu tylko raz. Po przedstawieniu się ochronie weszła do środka. Najpierw przez korytarz, potem schodami aż wyszłam na trybuny. Przeszłam przez bramkę i kawałek podestu aż znalazłam się na boisku. Zobaczyłam, że obok mnie ktoś zostawił piłkę. Podrzuciłam  ją i kilka razy odbiła na kolanku i stopie. Grać w piłkę umiałam od kad zaczęłam chodzić. To tata nauczył mnie grać i zakorzenił we mnie pasję do sportu głównie biegania i piłki nożnej. Ustawiłam piłkę w odpowiedniej odległości i zaczęłam celować do bramki. Strzelałam gole raz po raz, za każdy razem oddalając się o około 1 metra. Piłkę, która w końcu znalazła się obok moich nóg podrzuciłam stopą do góry i zaczęłam odbijać ją klatką piersiową. Udało mi się 9 razy aż w końcu spadła a ja uśmiechnięta wpadłam na dobry pomysł. Skoro byłam tu sama i miałam dobre miejsce do ćwiczenia zaczęłam odbijać piłkę z nogi na nogę w końcu podrzuciłam ją wysoko i zrobiłam przewrotkę. Działo się to jak w zwolnionym tempie. Wykonałam obrót poziomy w powietrzu i zanim piłka spadła na ziemię prawą nogą wbiłam piłkę do bramki. Sama z lądowałam dosyć zgrabnie, nie przewracając się na trawie.
- Takkk !!! Jee, aha aha aha o tak, o tak uuu !!! - takie odgłosy wydawałam po triumfalnym triku po czym zaczęłam się śmiać, wyginać i wygłupiać. Nagle za moimi plecami usłyszałam głośne brawa. Natychmiast się odwróciłam z kamienną twarzą. Moim oczom ukazał się nie kto innym jak blondyn z parku, na którego wpadłam dziś rano - Marco Reus.
- Wow, nie wiedziałem, że tak świetnie grasz ! - rzekł z podziwem
- Co ty tu robisz ? - wyrzuciłam z siebie.
- Podziwiam ciebie - odpowiedział ze stoickim spokojem
- Od jak dawna ? - zapytała o wiele mniej milej
- Wystarczający czas by zobaczyć, że na pewno nie grasz amatorsko na podwórku.
- Jak śmiałeś mnie podglądać ?! - krzyknęłam ze złością
- O ile wiem  wolno mi tu przebywać. Właściwie to jak tu weszłaś ? Jest po godzinach i nie wolno tu teraz być ?
- To co tu robisz ?
- Ja mogę - odrzekł oburzonym tym pytaniem - A ty ?
- Ja też. W ogóle to czemu ja ci się tłumaczę, śledzisz mnie i tyle najpierw w parku teraz tu.
- Tam w parku to był naprawdę przypadek i  ... - Nie dałam mu dokończyć
- Myślisz, że cię przytulę i poproszę o autograf ? Hahahaha nie ! I zostaw mnie w spokoju bo następnym razem jak cię spotkam to zadzwonię na policję.
- I co im powiesz ? Nęka mnie piłkarz bo chce mi dać swój autograf a ja nie chcę. Koniecznie muszę to zobaczyć.
- Bardzo śmieszne - rzuciłam sarkastycznie - Czego ty od mnie chcesz ? Zresztą nie ważne odwal się od mnie ! Zrozumiałeś czy powtórzyć wolniej bo nasza gwiazdeczka nie zrozumiała ?
- Zrozumiałem - odpowiedział z uśmiechem.
Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę wyjścia. Usłyszałam za sobą kroki i zrozumiałam, że ten głupek idzie za mną. Ustałam i odwróciłam się :
- Zrozumiałeś ale tego nie zrobisz ? - zapytałam będąc pewna odpowiedzi
- Tak - odparł z szerokim uśmiechem
- Czego chcesz ? - rzuciłam oschle
- Mogłabyś być milsza
- To nie koncert życzń
- Ha ha ha zabawne - odparł sarkastycznie - Po za tym chcę przeprosić i wyjaśnić sytuację.
- Nie ma czego wyjaśniać ! Wyraziłam się jasno. Nie chcę cię widzieć ! - krzyknęłam ze złością  na odchodne i zaczęłam biec do wyjścia. Byłam pewna, że nie pobiegnie, zresztą nie słyszałam kroków. Szłam chodnikiem w stronę domu. Niebo miało już ciemną barwę było coś około 21. Nie wiedziałam czy dobrze idę zdałam się na intuicję bo przez zapuchnięte oczy nic nie widziałam. łzy same wylewały mi się na policzki, bez powodu. Po prostu musiałam jakoś wyładować emocje a nie miałam ze sobą nic ostrego. Zastanawiałam się dlaczego pewni ludzie nie mogą zostawić mnie samej ? Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzą by mi dokuczać ? Dlaczego ... ? Dlaczego ...

_______________________________________________________________________

Hej kochani !
Troszkę się rozpisałam ale miałam dużą wenę. Tak wiem już w II rozdziale spotkali się 2 razy ale wierzcie mi ona naprawdę go nienawidzi. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Jeśli macie jakieś pomysły to chciałabym je poznać. Napiszcie je w komentarzu razem ze swoim linkiem do bloga, chętnie poczytam ;)
Pozdrawiam Reusowa ;* 

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 1 " Jak w domu "

W czasie podróży słuchałam muzyki i rozkoszowałam się tą chwilą. Uwielbiałam latać dużymi samolotami. Podróż trwała około 1 godziny więc około 13:30 byłam już w Niemczech. Przed lotniskiem zatrzymałam taksówkę i ruszyliśmy do mojego domu. Widok za szybą był niesamowity : wysokie budynki, nowa architektura a jednak zachowała w sobie drobiazgi z XIX wieku. Po kilkunastu minutach jazdy byłam na miejscu. Zapłaciłam za taksówkę a kierowca wyją moje dość liczne bagaże. To zadziwiające, że za budynek nie zapłaciłam zbyt wiele a był świetny. Na ulicy panowała cisza i spokój jakby mieszkańców wcale tam nie było. Podczas jazdy zauważyłam, że miałam blisko do sklepów i innych miejsc. Dom marzeń. Zaczęłam wchodzić po stopniach i kluczykami otworzyłam drzwi. Wciągnęłam walizki i znów zamknęłam drzwi. Poczułam woń kwiatów. Postanowiłam zdać się na węch i ruszyłam. Doprowadził mnie do szklanych rozsuwanych drzwi prowadzących na taras. Otworzyłam je i od razu uderzyła mnie woń kwiatów. Tak cudownej mieszanki chyba nigdy nie wąchałam. Taras był duży, wyłożony ciemnym drewnem ze schodkami do dużego ogrodu. Obok domu był duży basen a dalej trawa i grządki z dosyć zaniedbanymi kwiatami. Było też dużo drzew i wysokie ogrodzenie z drewna. Całość świetnie się komponowała ze sobą. Jednak podziwianie zostawiłam na potem i postanowiłam obejrzeć dom. Na dole był salon, z którego przechodziło się do kuchni. Była też łazienka i jeszcze kilka innych pokoi. Schody z salonu prowadziły na piętro. Była tam łazienka, salon, pokoje gościnne, garderoba i moja sypialnia. Był to chyba największy pokój z dużymi oknami i szklanymi, rozsuwanymi drzwiami prowadzącymi na balkon. Bez zastanowienia otworzyłam je i moim oczom ukazał się cudowny widok - Signal Iduna Park. Stałam tam i wpatrywałam się w piękny stadion, który o tej porze dnia był pięknie oświetlony. W końcu zrozumiałam, że dochodzi wieczór ja jestem bardzo głodna a lodówka jest pusta. Przerzuciłam moją torbę przez ramię i ruszyłam do sklepu. Po 20 minutach wróciłam obładowana torbami jak tylko się dało. Po powrocie ułożyłam w kuchni potrzebne mi przyrządy i inne rzeczy, które przywiozła mi firma przewozowa, a potem ułożyłam jedzenie. Przygotowałam sobie posiłek, mianowicie kanapki, które szybko zjadłam. Była godzina 17:51 a ja miałam jeszcze trochę siły więc ubrana w spodenki i koszulkę założyłam na siebie sweterek, wzięłam telefon, zamknęłam dom i ruszyłam na spacer. Nie znałam jeszcze dobrze okolicy więc po prostu szłam przed siebie. Z językiem niemieckim nie miałam trudności bo moja rodzina ma korzenie niemieckie a po za tym był to obowiązkowy język w szkole polskiej, z którym radziłam sobie bardzo dobrze. W końcu zorientowałam się gdzie doszłam. Stałam przed stadionem Borussii Dortmund. Nie wiem dlaczego akurat tu doszłam ale skoro tam byłam postanowiłam zobaczyć go na własne oczy i sprawdzić czy w środku robi takie same wrażenia jak z zewnątrz. O tej porze dnia, kiedy nie było żadnego meczu ochrona zatrzymała mnie jednak powołałam się na brata mojej mamy czyli mojego wujka i od razu mnie przepuszczono. widocznie wujek wiedział, że będę chcieć zwiedzić stadion i powiadomił ochronę wcześniej. Najpierw przez korytarz potem schodami a na końcu wyszłam na trybuny. Z stamtąd bez chwili zastanowienia przeszłam przez bramkę i ruszyłam w stronę murawy. Gdy pod stopami poczułam trawę, nawet tą sztuczną poczułam się jak w domu. Usiadłam i patrzyłam na panującą wokół mnie ciszę. Zastanawiałam się ile tysięcy ludzi siedziało na tych ogromnych trybunach i ile meczy było tu rozgrywanych. Ile łez smutku i radości wypłakali tu fani i piłkarze.
Zapatrzona w boisko, sprawdziłam godzinę i zdałam sobie sprawę, że siedziałam tam prawie godzinę. Wstałam i jeszcze raz spojrzałam się na boisko by pamiętać jego każdy szczegół. Droga powrotna również szybko mi minęła. Wzięłam szybki prysznic. Posłałam swoje łóżko i nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.
 _____________________________________________________________________________

I jest rozdział I :)
Poświęciłam go bardzie opisowi, żebyście wiedzieli co i jak. Jeśli czegoś nie rozumiecie lub macie jakieś pytania. Piszcie w komentarzach, chętnie wytłumaczę.
~ Reusowa :*

niedziela, 4 maja 2014

Prolog

Moje życie było idealne, aż do pewnego momentu. Jako jedynaczka już od dzieciństwa byłam rozpieszczana przez rodziców. Byłam ich oczkiem w głowie. Było tak aż do momentu, śmierci mojego ojca. Gdybym mogła mieć kiedyś męża chciałabym aby był taki jak mój tata : opiekuńczy, czuły, wrażliwy. Przed nim nie ukryłam żadnej rzeczy. Wiedział, że coś się stało patrząc w moje oczy. Nie pytał " dlaczego ? " po prostu był ze mną w trudnych chwilach. Nie wierzę, że istnieje taka druga osoba.. Po pracy zawsze graliśmy w piłkę nożną. Pewnego razu gdy miałam 10 lat jak zawsze czekałam aż tata wróci z pracy. Spóźniał się. Co było wyjątkowo dziwne bo nigdy tego nie robił. Czekałam na niego do wieczora potem mama siłą zaciągnęła mnie do mojego pokoju. Ja dalej nie spała tylko siedziałam w oknie które wybiegało na podjazd do domu i wypatrywałam taty. Nad ranem mama dostała telefon, że tata miał wypadek i leży w szpitalu. Szybko pojechałyśmy go zobaczyć gdy tylko weszliśmy do sali i usiedliśmy przy nim, urządzenia zaczęły głośno piszczeć aż po chwili jedno miernie piszczały. Wtedy nie wiedziałam co to oznacza ale poczułam to gdzieś w głębi siebie, że on odszedł. Nie wróci. Ta informacja gdzieś głęboko we mnie jest ukryta ale nie pozwalam jej się wydostać i utwierdzam się w myśli, że on kiedyś do nas wróci. Gdy miałam 18 lat dowiedziałam się, że mam objawy białaczki. Ta informacja sprawiła, że moje życie przewróciło się do góry nogami. Nigdy nie pogodziłam się z informacją, że tata umarł a do tego doszła moja choroba. W Polsce leczono mnie w najlepszych klinikach, jednak to nie dało rezultatów. Nie było dla mnie odpowiedniego dawcy szpiku. Co oznaczało, że w każdej chwili mogę umrzeć. Moja mama dostała propozycję leczenia mnie w klinice za granicą. Postanowiłam spróbować. Kupiłam tam dom. Zaczynam nowy być może ostatni rozdział mojego życia. Właśnie wsiadam do samolotu, kierunek - Dortmund.

___________________________________________________________________________
Hej ! Mam nadzieję, że prolog wam się spodobał.
Pierwszy rozdział postaram się dodać jak najszybciej.
Piszcie w komentarzach nazwy swoich blogów, chętnie poczytam.
Pozdrawiam Reusowa ;*

Bohaterowie

                                                                 Lena Hoel 19 lat
                                         Polka, mająca objawy białaczki. Przyjeżdża do kliniki
                                         w Dortmundzie. Interesuje się piłką nożną i przez to zapoznaje
                                        się z piłkarzami Borussi Dortmund. Ma szczęście do wpadania
                                        w kłopoty, które  różnie się kończą.      





                                                                 Marco Reus 24 lat
                                          Niemiecki piłkarz Borussi Dortmund. Miły, opiekuńczy.
                                          Przyjaźni się z Mario Goetze, Moritzem Leitnerem i Robertem
                                           Lewandowskim oraz innymi graczami BVB .




I inni bohaterowie.
Nie które fakty mogą się nie zgadzać z rzeczywistością.
Opowiadanie jest wyłącznie fikcją wymyśloną przez mnie.