czwartek, 24 lipca 2014

Rozdizał XIV " Chciałabym żeby czas się zatrzymał "

- Raz się żyje
- To na trzy. Raz, dwa, trzy ...

Zrobiłam to ! A raczej zrobiliśmy. Skoczyliśmy do wody. Poczułam jak wlała mi się do uszu. Już po chwili wypłynęłam na powierzchnie, dalej lekko machając rękoma żeby nie utonąć. Przetarłam rękoma oczy i spojrzałam w poszukiwaniu Marco. Okazało się, że był obok mnie.
- Było świetnie ! - powiedziałam podekscytowana
- To co jeszcze raz ? - zapytał
- Ty się jeszcze pytasz ! - odparłam. Skoczyliśmy jeszcze kilka razy. Lekko zmęczeni przestaliśmy skakać i zaczęliśmy pływać. W pewnym momencie Marco odwrócił się do mnie plecami a ja spojrzałam w tym samym kierunku. Patrzył na klucz ptaków, które przelatywały nad jeziorem. Po kilku chwilach zniknął nam z pola widzenia ale on dalej się patrzył jakby był zahipnotyzowany. Postanowiłam "przywrócić" go do tego świata. Obryzgałam go wodą na co zareagował momentalnie.
- Ejj !
- No co ?! - zapytałam jakbym nie wiedziała o co mu chodzi
- Zemszczę się -odparł i również ochlapał mnie wodą. Nie obyło się bez śmiechu. Zmęczeni zabawą wyszliśmy z wody i siedzieliśmy na pomoście. Słońce zaczęło zachodzić ale mimo tego dalej mocno grzało.
Patrzyliśmy na piękny zachód słońca
- Chciałabym żeby czas się zatrzymał. Stanął w miejscu a my moglibyśmy spędzić jeszcze tutaj trochę czasu - powiedziałam
- Przyjeżdżam tu jeśli chcę odpocząć od codzienności i przemyśleć sam kilka spraw. Jeśli chcesz też możesz tu przyjeżdżać i kontemplować.
- Dzięki. Powinniśmy się już zbierać. - odparłam
- Tak masz rację
- Właściwie, która jest godzina ? - zapytałam bo straciłam tutaj rachubę czasu
- Jest 18:14
Wstaliśmy i zebraliśmy resztki jedzenia i koc. Po czym włożyliśmy je do koszyka a potem do samochodu.
- Ee dobra mądralo ale tylko w co ja się ubiorę. Bo byłeś tak genialny żeby rzucić we mnie moimi ubraniami, jak byłam w wodzie. No i teraz są całe mokre - powiedziałam
-  Poczekaj może coś znajdę w bagażniku - podszedł i zaczął szukać. Po chwili wrócił podając mi koszulkę - Tylko tyle mam
- Co ? A jakieś spodenki ? Cokolwiek !? - odparłam zdezorientowana
- Nie ma nic więcej
- Dobra dawaj to - odparłam zła. Właściwie nie wiem na kogo. Nie mogłam liczyć, że będzie woził w bagażniku cały zestaw ubrań i może na dodatek damskich w moim rozmiarze. Zważając na fakt iż to mężczyzna. Założyłam ją na bieliznę, która prawie już wyschła jak siedzieliśmy na pomoście. Po chwili spakowani siedzieliśmy w samochodzie. Ostatni raz rzuciłam okiem na to miejsce i znów wjechaliśmy w dróżkę. Czułam się niekomfortowo w tej koszulce. Sięgała mi do połowy ud. Próbowałam ją jakoś pociągnąć chociaż do kolan. On tylko się zaśmiał.
- No co ma zrobić ? Siedzę z obcym facetem w jednym samochodzie. Jest już wieczór a my jesteśmy za miastem. Siedzę w samej koszulce i to nie mojej.  Pierwszy raz mi się to przydarza i oby ostatni - rzekłam
- Uważasz mnie za " obcego faceta " ? - zapytał
- Z całego mojego monologu tylko na to zwróciłeś uwagę ?
- Tylko to mnie bardziej poruszyło - odparł
- To znaczy, że dziewczyna w samej koszulce nie robi na tobie wrażenia ani nie krępuje ciebie ta sytuacja ?
- Nic takiego nie powiedziałem - oburzył się - Mnie nic nie krępuje bo jestem ubrany ale dziwi mnie to, że uważasz mnie za kogoś obcego
- Może nie powinnam ciebie tak nazywać, więc jesteś dla mnie znajomym
- Już lepiej
 Wlepiłam wzrok  w szybę i tak minęła mi reszta podróży. W końcu ustaliśmy na jakiejś ulicy pomiędzy domami.
- Zapraszam cię do siebie - powiedział
- Och- wypowiedziałam bo zdziwił mnie tym pytaniem - Nie, to nie jest dobry pomysł
- Ja byłem u ciebie wiele razy a ty u mnie wcale. Czuję się głupio, że mnie nie odwiedziłaś. Proszę - powiedział i złożył ręce w błagalnym geście. 
-Zgoda - odparłam bezradnie bo miał rację. Tak się złożyło, że on był u mnie wiele razy a ja jakoś nie miałam nigdy okazji go odwiedzić.
Wjechaliśmy przez bramę i zaparkowaliśmy pod domem.
- Tylko jak ja mam wysiąść ?  Mam tylko koszulkę ? -zapytałam. On zastanowił się chwilę i ściągnął swoją koszulkę. Podając mi ją powiedział :
- Okryj się nią a w domu dam ci coś na zmianę.
Tak też zrobiłam. Przebiegliśmy krótki dystans i już po chwili staliśmy w jego domu. Gestem ręki zaprosił mnie do salonu.
- Rozgość się a ja zaraz wracam - odparł i zniknął na schodach zapewne prowadzących na piętro. Salon był urządzony nowocześnie ale miał swój urok. Od razu przypadł mi do gustu. Rozglądałam się po pokoju gdy podszedł do mnie Marco, który już miał na sobie jakąś koszulkę i podał mi ubrania.
- Powinny pasować. Tutaj jest łazienka - powiedział i zaprowadził mnie pod drzwi. Odświeżyłam swoją twarz i przejrzałam ubrania, które dostałam. Była to koszulka i spodenki. No cóż innego wyjścia nie miałam. Założyłam ubrania i wyszłam z pomieszczenia. Dom był duży i ciężko było mi się w nim odnaleźć ale jakość wróciłam do salonu. Zastałam w nim Reus'a siedzącego na kanapie a obok niego na stoliku stały dwa duże parujące kubki. W telewizji leciał akurat jakiś film. Przysiadłam się na przeciwko niego w sporej odległości.
- Dzięki za ubrania - powiedziałam
- Nie ma za co - odparła uradowany - Bierz póki jest ciepła - wskazał na kubek. Wzięłam napój, który okazał się herbatą. Upiłam łyk i poczułam wewnętrzne ciepło.
- Opowiadaj jak tam u ciebie ? - zapytał
- Ee jakoś się ciągnie. A u ciebie ?
- Tak samo. Treningi, spotkania ze znajomymi a potem wracam do pustego domu. To trochę przygnębiające. Nie mam się nawet do kogo odezwać - powiedział
- Bardzo przeżyłeś rozstanie z Caroline ?
- Nawet nie wiesz jak bardzo - odparł spuszczając głowę. Postawiłam swój kubek na stoliku obok kubka gospodarza domu. Przysunęłam się do niego i mocno go objęłam. Trwaliśmy w uścisku dłuższą chwilę aż on w końcu się odezwał :
- Dziękuję. Bardzo mi brakowało kogoś takiego
- Jeśli chcesz możesz mnie zawsze przytulać gdy ci smutno albo źle - zaproponowałam
- Na pewno skorzystam - odparł już weselszy
- To co oglądamy film ? - zapytałam
- Jasne - odpowiedział i przełączył na jakiś kanał gdzie leciał akurat jakiś film z niezłymi efektami
Usiedliśmy obok siebie, stykając się ramionami. Po kilku minutach film kichnęłam, później znowu. Blondyn położył rękę na moim czole.
- Lena ty jesteś rozpalona. Masz gorączkę ! - powiedział przerażony
- Nie, po prostu jakoś się za dobrze nie czuje - odparłam
Chłopak wstał i po chwili wrócił z termometrem. Gdy zmierzyłam temperaturę okazało się, że mam 38.9 stopnia.
- No świetnie mam jeszcze gorączkę, w takim razie będę się zbierać do domu
- Nie ma mowy ! Nigdzie nie idziesz - zaprotestował
-  To chociaż mnie odwieź - powiedziałam
- Nigdzie nie idziesz ani nie jedziesz. Nocujesz u mnie - odparł
- Dziękuję za propozycję ale nie skorzystam - odparłam pewna swoich słów
- Ja ciebie nigdzie nie puszczę. I tak będziesz tu nocować - odparł
- Ale ... - zaczęłam zaś on przerwał mi
- Nie ma żadnego "ale" - odparł a moja pewność gdzie się ulotniła.
Wstał a ja zrezygnowana poszłam za nim. Zaprowadził mnie do pokoju.
- Ładnie tutaj - powiedziałam
- Dzięki, Mnie też się podoba moja sypialnia
- Och nie wiedziałam. W taki razie mogę spać w innym pokoju
- Spokojnie dam sobie radę. Tu masz łazienkę a ja zaraz wracam - wskazał na drzwi obok a sam wyszedł z pokoju. Weszłam do łazienki i ustałam na przeciwko dużego lustra. Byłam blada jak zawsze. Miałam podkrążone oczy i czerwone żyłki na oczach. Wyglądałam jak hmm postrach. Współczuję temu kto miałby mnie wieczorem w ciemnej uliczce. Umyłam się w pośpiechu i włożyłam ubrania, które dostałam. Po czym wróciłam do sypialni.W tym momencie w drzwiach pokoju pojawił się Marco z tacą w rękach.
- Wskakuj do łóżka - powiedział a ja poczłapałam się do wielkiego łóżka. Usiadłam na środku i przykryłam się pościelą.Przysiadł się na skraju łóżka, stawiając tacę na szafce obok łóżka.
- Tu masz leki, i coś do zjedzenia. Mam nadzieję, że poczujesz się lepiej. Dasz sobie radę ?
- Oczywiście mamusiu - powiedziałam dumnie
- Ha ha - powiedział sarkastycznie - W takim razie ja pójdę się umyć i te sprawy.
- Ok
Gdy Reus wyszedł postanowiłam zająć się tacą. Połknęłam tabletki i zjadłam kanapki. poczułam jak nagle zrobiło mi się zimno. Cała fala lodowatego oddechu rozeszła się po moim ciele. Zaczęłam dygotać z zimna. Przykryłam się kołdrą pod sam nos i zaczęłam upijając łyczkami ciepłą herbatę. Liczyłam, że mnie rozgrzeje. Na darmo. Uczucie ciepła trwało może kilka sekund. Odstawiłam do połowy wypity kubek i owinęłam się szczelniej nakryciem, bo może gdzieś ominęłam dziurę, którą mogło wlecieć zimno. Położyłam głowę na poduszce i próbowałam usnąć by móc zapomnieć o dreszczach.
Obudziłam się wokół mnie panowała ciemność. Jednym źródłem światła  było światło księżycowe. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 00:21. Dopiero teraz go dostrzegłam. Siedział w fotelu obok łóżka. Lekko pochylony do przodu, ręce miał oparte na kolanach i złączone w uścisku. Ubrany był jedynie w bokserki. Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy. Chyba chciał upewnić się, że się obudziłam.
- Jak się czujesz ? - zapytał
- Dd-obb-rzee - powiedziałam szczękając zębami
- Tak bardzo ci zimno - znów zapytał
- Dd-amm rrra-ddę - a ja znów wyszczękałam
Patrzył na mnie jeszcze chwilę, po czym wstał i podszedł do łóżka. Podniósł kołdrę tym samym wpuszczają zimno.
- Cc-o tty rro-bbissz ? - zdezorientowana zapytałam
- Jak to co ? Ty mało nie zamarźniesz na kość a ja nie wytrzymuję bo jest mi za gorąco. Wiec pomagam ci - odparł przykrywając się nakryciem.
- Niee mmu-ssiszz
- Ale chcę - powiedział i przysunął się do mnie. Objął mnie ramieniem i przycisnął do swojego torsu. Był gorący, jego skóra parzyła. Na początku oboje czuliśmy się niekomfortowo. On w bokserkach a ja w jego koszulce i bieliźnie bo spodenki zdjęłam żeby było mi wygodniej spać, jeszcze przed tym jak zrobiło mi się zimno. Nie miałam nawet siły ich poszukać i założyć. Z każda minutą, w której siedzieliśmy tak do siebie przytuleni czułam się lepiej. Było mi cieplej i tak też zostało dopóki oboje nie usnęliśmy wtuleni w siebie.
_____________________________________________________________________________
Hej kochani ;*
Przepraszam za moją nieobecność ale byłą u mnie rodzinka przez tydzień i przywiozła dwóch brzdąców (8 i 11 lat ), które zepsuły mi komputer -.-.
W zamian napisałam długi rozdział bo nie było sensu znowu go dzielić na dwa. Jak się wam podoba ?
Pozdrawiam Reusowa ;*


7 komentarzy:

  1. bardzo mi sie rozdział podoba :) Ciekawe kiedy Lena powie o chorobie Marco. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością ;*
    Pozdrawiam Zuza ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Poszaleli :* Nadrobiłam wszystkie rozdziały i czekam na więcej :) Naprawdę wspaniale piszesz przy czytaniu twojego bloga po prostu odpływam :* Fajnie, że Marco z Leną sie polubili, coś pomiędzy nimi zaiskrzyło :) Mam nadzieję, że gdy Marco dowie się o chorobie Leny będzie z nia na dobre i na złe.
    Buziaczki ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG OMG OMG! <3
    Takie to słoodkie! <3
    Marco jest taki cudowny. :3
    Cieszę się, że tak się to potoczyło. ^^
    Najpiękniejszą sceną była ostatnia scena. :D
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, że tak dawno nie komentowałam ale czytałam cały czas! Po prostu brak mi czasu było.
    O rany ostatnia scena!
    Ja też tak chcę!
    Dobra dosyć, bo już mam wizje hahahha :)
    Czekam na nn i zapraszam do siebie: http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże jaki piękny rozdział:)
    Zazdroszczę Jej Marco ^^
    Jest taki słodki.
    Czekam na nn
    i zapraszam do siebie: http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku :*:* Tak gorączka to najlepsze co mogło jej się przytrafić tak naprawdę :*
    Chciałabym się znaleźć na jej miejcu takie wielkie zadro :D odkryłam dzisiaj twojego bloga i stwierdzam,że zostaje u na dłużej :*
    Zapraszam do mnie:http://marco-lena-story.blogspot.com/ http://przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com/ mile widziane komentarze <3
    Czekam na nn :*

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniale piszesz :) Bardzo mi się podoba, naprawdę :)
    Mam wielkie zazdro, no ale nic.. też bym chciała się z nia zamienić ;3
    borussia-moim-zyciem.blogspot.com zapraszam i liczę na komentarz ;*
    ps. Będę czytała na bieżąco. Zaintrygowałaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń