- Ee, hej, to ... ja ... przepraszam, już sobie idę - powiedział speszony delikatnie zdjął mnie ze swojego ciała i położył na łóżku. Po czym wyszedł w pośpiechu z pokoju za nim zdążyłam coś powiedzieć. Zabrałam z pokoju moją torebkę i poszłam do łazienki. Wyjęłam z niej kosmetyczkę i dopiero teraz przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze.Wyglądałam okropnie : podpuchnięte oczy, przekrwione białka oczne, szczupła twarz na, której wydatne były kości policzkowe i jak zawsze blada cera. Nie chciałam więcej patrzeć na swoje odbicie więc zdjęłam z siebie bieliznę i weszłam pod prysznic. Oblałam swoje ciało ciepłą wodą. Wyszłam po kilku minutach. wytarłam się dokładnie i założyłam strój z wczoraj. Jeszcze raz spojrzałam w lustro wyglądałam odrobinę lepiej ale wciąż jak chodzące zombi. Nałożyłam na swoją twarz korektor, a dokładniej w okolice oczu, by wyglądały na bardziej ludzkie. Pomalowałam suche usta pomadką, spakowałam swoje rzeczy do torebki i wyszłam z pomieszczenia. Cicho zeszłam po schodach i skierowałam się do kuchni. Zobaczyłam Reus'a, który stał do mnie tyłem i pichcił coś w kuchni. Miałam dwa wyjścia : zostać z nim i poczekać aż mnie odwiezie, zapewne nie obyło by się bez śniadania i rozmowy, albo ucieczka bez słowa.
***
Już po chwili maszerowałam do domu. Napisałam do niego sms'a żeby się nie zdziwił choć to pewnie nieuniknione.
Do Marco : Dziękuję za wszystko. Nie chciałam sprawiać kłopotu.
***
Po powrocie do domu przebrałam się i przyrządziłam sobie śniadanio-obiad a w między czasie usiadłam z laptopem na kolanach i przeglądałam Facebooka. Dużo się u mnie nie zmieniło no może no może oprócz tego, że teraz w rubryce zamieszkania widnieje Dortmund, w śród znajomych mam piłkarzy BVB i ich partnerki oraz jestem na kilku zdjęciach z nimi. No oczywiście po tych trzech zmianach odezwało się do mnie mnóstwo znajomych z podstawówki, gimnazjum, liceum każdy chciał coś od mnie. A to autograf, a to mnie odwiedzić, a to bilet na mecz, a to koszulkę klubową. Wkurzona przez tych idiotów wylogowałam się i zamknęłam laptopa. Tylko trzy rzeczy, a może aż trzy zmieniły prawie całe moje życie. Zjadłam spaghetti i posprzątałam po sobie.Pomaszerowałam na górę i tam wykonałam nudne zajęcia, które utrzymują dom w porządku (czyt. odkurzanie, nastawienie pralki itp.). W końcu rzuciłam się na moje łóżko plecami. Słońce dawało się ostatnio we znak. Powieki powoli mi opadały. Nie miałam siły ani chęci z nimi walczyć aż zamknęłam całkowicie oczy. Byłam na skraju dnia a krainy snu. Miałam właśnie przekroczyć granicę snu gdy zadzwonił mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni szortów. I nawet nie patrząc na ekran odebrałam.
- Halo ? - zapytałam zmęczona i senna
- No cześć ! - usłyszałam głos Mo. Od razu otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Zmęczenie i senność znikły w momencie.
- Hej ! Gdzie jesteś ?
- Właśnie wróciliśmy. Jeśli chcesz to wpadnij do mnie - zaproponował
- Jesteś u siebie ? - zapytałam
- Tak, właśnie ... - nie dałam mu dokończyć
- Będę u ciebie za chwilę - rzuciłam i rozłączyłam się. Zgarnęłam torebkę z wieszaka obok drzwi, zakluczyłam je, wrzuciłam kluczyki do torby i puściłam się szybkimi krokami do jego domu, dalej trzymając telefon w dłoniach i bawiąc się nim.
Bywałam tam często. Spotykaliśmy się tam z Mo i czasami jego znajomymi. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, gotowaliśmy, pływaliśmy w basenie i robiliśmy inne rozmaite rzeczy. Po 4 minutach szybkiego marszu, a raczej biegu byłam na miejscu. Nacisnęłam klamkę a drzwi ustąpiły. Właściciel pozwolił mia raczej nakazał mi nie dzwonić bo go to denerwowało, a po za tym dał mi zapasową parę kluczy jak to powiedział "Na wszelki wypadek". Weszłam do domu a z naprzeciwka wybiegł mi Moritz. Ja też zaczęłam biec. Czułam się jak w zwolnionym tempie. Złapał mnie w pasie. Obróciliśmy się wokół kilka razy, po czym ustaliśmy. Zarzuciłam mu ręce na szyje a on dalej trzymał swoje na mojej talii. Przytuliliśmy się do siebie mocno.
- Tęskniłam - powiedziała
- Ja bardziej - odparł
- Ekchem - dobiegło moich uszu specjalne kałsnięcie. Spojrzałam w stronę skąd pochodziło dany odgłos. Staliśmy na przeciwko wejścia do salonu a w nim siedzieli chłopcy. Przyjrzałam się im dokładniej w kilku z nich rozpoznałam piłkarzy miejscowego klubu. Był tam : Kevin, Roman, jakiś blondyn, Neven, Sev, chłopak o długich czarnych włosach, Henrich i ... on ... blondyn ... z którym spałam ... a raczej na nim ... Marco.
Odsunęłam się od Moritz'a i stanęłam w progu pokoju.
- Hej - przywitałam się zmieszana
- Cześć, hej, siemka - każdy odpowiedział inaczej
- Tak, właśnie przyjechaliśmy z chłopakami - usłyszałam szept z tyłu. Więc to chciał mi powiedzieć za nim mu przerwałam podczas rozmowy telefonicznej. Czyli to z nimi Mo był w górach a raczej z częścią bo Reus nie był tam na pewno.
- To jest Robb - Mo wskazał na blondyna ten zaś pomachał mi - A to Nando - tym razem wskazał na chłopaka o kruczoczarnych włosach ten zaś skinął głowa w moim kierunku - A to Lena
Wymieniliśmy, krótkie spojrzenia a potem nastała cisza, którą zdecydowałam się przerwać
- Jak tam wyjazd ? - zapytałam licząc, że zapomną o moim "przywitaniu" z szatynem
- Dobrze - odparł Robb
Znów nastała cisza. Każdy patrzyła się na nas a ja próbowałam unikać ich wzroku. Skupiłam się na Marco. On jedyny nie patrzył na nas tylko w bok więc swobodnie mogłam go obserwować. Ubrany był w szary T-shirt w serek, jeansowe spodenki do kolan i krótkie, czarne trampki. Widziałam tylko połowę jego twarzy ale dało się zauważyć, opuchnięte oczy i zmęczoną twarz. Obrócił się i patrzył mi w oczy. Od razu odwróciłam się w inna stronę. Czułam na sobie wzrok Marco. Nie dziwię mu się. Spędziłam z nim miły dzień. Potem zasnęła w jego pokoju, w jego łóżku, w jego ramionach. Na dodatek oboje w bieliźnie a potem wyszłam z jego domu bez słowa wyjaśnienia. Teraz widziała mnie jak przytulałam się z Moritz'em. Tym, o którego wczoraj podczas pikniku pytał się co nas łączy. Zaś ja odpowiedziałam mu, że nie wiem ale dałam mu do zrozumienia, że nie jesteśmy parą. Najgorsze w tym było to, że jego mina byłą dla mnie zagadką. Nie wyrażała nic. Zero emocji.
- Moritz biegał jak oparzony żeby znaleźć zasięg i do ciebie zadzwonić - powiedział Roman. Na co reszta zareagowała niepohamowanym śmiechem.Nawet ja się zaśmiałam.
- Śmiejcie się, śmiejcie ale tam na prawdę nie było zasięgu - odparł chłopak
Poczułam jak obejmuje mnie w talii a jego głowa z lądowała na moim ramieniu tak, że moje ramie znalazło się pomiędzy jego podbródkiem a szyją.
Zesztywniałam na całym ciele od razu. Nie wytrzymam. Musiałam coś zrobić. Wpadłam tylko na jeden pomysł. Już po chwili rozległ się huk.
_______________________________________________________________________________
Jeśli przeczytałeś rozdział proszę skomentuj to bardzo motywuje do dalszego pisania !
Dziękuję za 7 komentarzy pod ostatnim rozdziałem i prawie 6 tysięcy wejść ♥ Nie umiem opisać moje szczęścia.
WYJAŚNIENIA ! :
Hej kochani !
Powracam do was. Nie było mnie ponieważ wyjechałam na nie zapowiedziany wyjazd na 2 tygodnie bez internetu. Teraz zaś chodzę na półkolonie i dziś pływaliśmy łódkami po Krutyni i mijaliśmy ludzi na kajakach. Wielu z nich to obywatele Niemiec ! Tak, też byłam zdziwiona. Było ich tam bardzo dużo ! Jedni nawet zapytali się nas skąd jesteśmy po niemiecku. A jako, że jestem jedną z najstarszych i coś tam umiem i rozumiem w tym języku, odpowiedziałam im " POLAND ! ". Krzyczałam też teksty typu " Ich liebe Borussia Dortmund und Marco Reus ! " taa było świetnie. Oni reagowali śmiechem i jeden z nich nawet krzyknął coś tam i "Robert Lewandowski " myślałam, że popłaczę się ze szczęścia. Taki mały gest a jednak tak bardzo cieszy ♥
Co do rozdziału : Miał wyglądać kompletnie inaczej, ale nie umiałam tego opisać a na dalszy ciąg tej akcji mam pomysł. Bardzo długo się męczyłam z tym rozdziałem. Nie do końca mi się podoba, ale nic innego nie jestem w stanie wymyślić.
Jak myślicie co zrobiła Lena ? I czy porozmawia z Marco ? No i w końcu co z Moritz'em ? Dlaczego Lena tak zareagowała ?
Pozdrawiam Reusowa ;*
Nowy kapitan BVB to Mats Hummels, zastępcy to Marco Reus i Roman Waidenfeller
Jutro mecz Borussia Dortmund - Bayern Monachium !
Skład BVB na sezon 2014/2015
#BVBselfieNowy Kapitan ^^
Omm tak długo czekałam na ten rozdział! Wreszcie się doczekałam i jestem mega zadowolona!! :3
OdpowiedzUsuńReus i Lena <3 sweet :D
Ale Moritz... Troche psuje te relacje :/
Z niecierpliwością i ogromnym zaciekawieniem wyczekuję kokejnego rozdziału!!
Co do tych niemców, to faktycznie słodko się zachowali ;) Ja z przyjaciółkami byłam na meczu BVB we Wrocławiu, to nas jeden polak pomylił z niemkami ;D
Pozdrawiam ;***
No, no, no :)
OdpowiedzUsuńStesknilam sie za tymi rozdzialami. :)
Jesten ciekawa, co tez ta Lena wymyslila xd pewnie cos smiesznego. Moze postanowila runac na ziemie? :p
Po niej mozna spodziewac sie wszystkiego. ;)
Czekam na nn. :3
Buziaki :*
O jejku *,* Troszeczkę się naczekałam ale było warto <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest przecudowny :* Reus i Lena <3 Oni pasują do siebie i muszą być razem! :) Ale Zgadzam się z kloeżanką wyżej Mo psuje ich relacje :D
Jestem także ciekawa co wymyśliła Lena :* Obserwuję twój blog <3
Zapraszam także do siebie: marco-lena-story.blogspot.com i przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com mile widziane komentarze :D
Pozdrawaim <3
Lena trochę głupio postąpiła wychodząc bez słowa.
OdpowiedzUsuńA Mo...No fajnie, fajnie tylko Lena ma być z Reusem :-) I taka jest moja ostatnia wola :-P Ciekawe, co Lena wymaluje :) Coś czuję, że w następnym rozdziale będzie ciekawie :) Niecierpliwie czekam, buziaczki :****
Co Lena wymyśliła ?? Szybko chce następny ! :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz ! :D Nadrobiłam wszystko :))
Dodaję do obserwowanych żeby być na bieżąco ! :*
Zapraszam w wolnej chwili http://dlugi-sen-diany.blogspot.com/
Pozdrawiam. <3