Rozdział dedykuję pewnej osobie z ask'a. W końcu się doczekałaś :D
Z Marco rozmawialiśmy długo. Od mnie poszedł po 21. Sama wyczerpana wrażeniami dnia umyłam się, przebrałam się w piżamy i udałam się spać. Obudziłam się z przyśpieszonym bicie serca bo miałam jakiś dziwny sen, którego nie pamiętam. Usnęłam prawie nad ranem. Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Dzwonił do mnie jakiś nieznany numer.
- Halo ? - zapytałam zaspana i zdziwiona
- Cześć ! To ja Mats - przywitał się
- Cześć - powiedziałam tylko tyle bo nie wiedziałam czemu dzwoni o 11:20. Po nie przespanej dobrze nocy dla mnie było to o wiele za wcześnie.
- Właśnie wracamy z treningu ... - nie zdążył dokończyć bo przerwały mu jakieś głosy
- Cześć Lena ! - usłyszałam głos kilku osób
- Hej, hej ! - odparłam wesoło - A kogo masz tam ze sobą ?
- To Marcel, Auba, Moritz i Robert a wracając do sprawy to masz dziś czas ? - zapytał
- Ee to zależy a co macie jakieś plany ? - zapytałam
- Mario organizuje imprezę - odparł
- Ee sama nie wiem - powiedziałam nie chętnie bo nie do końca chciało mi się tam iść
- Nie daj się prosić. Wpadniemy po ciebie o 19, to do zobaczenia ! - ostatnie zdanie wypowiedział jak najszybciej abym nie mogła się sprzeciwić.
Wstałam, ubrałam się i poczesałam. Zjadłam śniadanie. Zabrałam torebkę i zamknęłam drzwi po czym ruszyłam do sklepów. W końcu zostałam zmuszona iść na tą imprezę. Więc muszę się jakoś prezentować. Mogłabym tam nie iść ale i tak wiem, że przyjechali by po mnie i zaciągnęli mnie tam jak stałam czyli pewnie : nie umalowana, nie poczesana, i nie ubrana odpowiednio.
Miałam szczęście bo już w pierwszym sklepie wpadła mi w oko pewna sukienka. Od razu jak ją zobaczyłam wiedziałam, że będzie moja i tak też się stało. Wróciłam po 30 min. Dzień szybko mi minął i zaczął zbliżać się wieczór dlatego zaczęłam swoje przygotowania. Założyłam kupioną dziś sukienkę i czarne szpilki z czubkiem. Umalowałam się, a włosy spięłam w koka. Gdy oglądałam się w lustrze gotowa i wprowadzałam ostatnie poprawki zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć a w między czasie zabrałam z stolika moją torebkę.
- Hej - powiedziałam
- Cześć, ślicznie wyglądasz - powiedział Moirtz
- Dziękuję - odparłam i posłałam mu uśmiech - Ty też prezentujesz się nie nagannie - odparłam wskazując na niego. Ubrany był w jeansową koszulę, czarne spodnie i czarne trampki.
- Dzięki, gotowa ? - zapytał
- Tak - powiedziałam, wyszłam i zamknęłam drzwi. Na podjeździe stał biały samochód. Moritz otworzył mi drzwi z tyłu a ja wsiadłam. Po chwili dołączył do mnie. Za kierownicą siedział Mats a obok niego Cathy. Zapoznałyśmy się na imprezie u Kuby.
- Siemka - przywitałam się
- Cześć - odparła Cathy uśmiechając się do mnie
- No cześć, a jednak jesteś - powiedział Hummels
- I tak byście mnie zabrali jakbym nie chciała. Zapewne siłą - powiedziałam
- Skąd - odparł ze śmiechem na co wszyscy mu zawtórowaliśmy
Po kilku minutach byliśmy już w klubie. Musze przyznać, że był świetny. Weszliśmy do loży dla VIP-ów Przywitałam się z większością osób. Było tu dużo chłopaków z klubu oraz ich partnerki i różni znajomi. Wszyscy ruszyli do tańca a ja usiadłam na kanapie. Zapraszało mnie wiele osób ale powiedziałam, że chwile posiedzę. W taki sposób zostałam tu sama. Wtedy obok mnie usiadł Marco.
- Hej - powiedział i uśmiechnął się
- Cześć
- Nie tańczysz ? - zapytał zdziwiony
- Nie, jakoś nie mam ochoty - odparłam. Najwidoczniej nie chciał mi uwierzyć
- Nie ma mowy ! Tańczysz i koniec ! - powiedział i złapał mnie za rękę ciągnąć w stronę parkietu
- Nie Marco, nie ja nie chcę. - powiedziałam
- Czemu ? - spytał zasmucony
- Bo tak właściwie to ja ... nie umiem - ostatnie dwa słowa powiedziałam bardzo cicho z zawstydzeniem. Można by pomyśleć, ze taka duża dziewczyna jak ja i nie umie tańczyć. Tak się jakoś złożyło, że nie byłam często na imprezach a ja już byłam to wolałam tańczyć w kółku wygłupiając się. I tak co do czego nie umiem.
- To świetna okazja by się nauczyć - odparł i zaciągnął mnie na parkiet. Dość szybko pojęłam kroki i przetańczyliśmy chyba z 4 piosenki. W końcu zmęczeni usiedliśmy na kanapie.
- Świetnie ci poszło - pochwalił mnie
- Nie licząc tego, że kilka razy prawie bym się przewróciła, zdeptałam ci buty i ledwie trzymam się na nogach
- Fakt faktem troszkę się wycierpiałem ale przynajmniej teraz umiesz tańczyć - rzekł na co oboje wybuchliśmy śmiechem.
Później było już tylko lepiej wypiłam z 3 albo 4 drinki. Nie należałam do fanów alkoholu co było cudem, że tańczyłam o własnych nogach. Rozmawiałam właśnie z Ewą i Cathy.
- Powinnyśmy się kiedyś umówić - powiedziała pani Piszczek
- Zrobimy babski wieczór - powiedziałam
- Wiecie, że to świetny pomysł. Brakuje mi takich chwil - skwitowała Cathy
Wtem podszedł do nas Moritz.
- Witam piękne panie ! Czy mógłbym porwać tą o to ślicznotkę ? - zapytał wskazując na mnie
- Pewnie tylko nie pij już bo jutro nie wstaniesz - powiedziała Ewa
Posłałam im przepraszający uśmiech i pokazałam, że się zdzwonimy, bo wcześniej wymieniłyśmy się numerami. Chłopak był świetnym tancerzem zarówno jak mój wcześniejszy nauczyciel. Uśmiałam się jak małe dziecko przy nim. Świetnie się bawiłam. Dochodziła już 2 w nocy więc postanowiłam się już zbierać. Niestety wszyscy i tak byli pijani i nie miałam komu powiedzieć, że wracam a tym bardziej aby ktoś mnie odwiózł. Szukałam Mo ale nigdzie go nie było.Wyszłam przed klub i stwierdziłam, że do domu mam nie daleko. Noc była tak ciepła i gwieździsta, że była to świetna okazja do spaceru. Wyjęłam telefon i napisałam do Mo, że wróciłam do domu i żeby się o mnie nie martwił. Nagle przed mną pojawiła się jakaś postać. Przeraziłam się bo jest środek nocy i mimo tego, że są zapalone latarnie to nie wiem kto to jest. Dopiero po dłuższej chwili zdałam sobie sprawę, że znam tego nieznajomego. To Reus.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam
-O hej ! Właściwie to wiesz gdzie ja mieszkam ? Bo jakoś nie pamiętam - zapytał całkiem pijany
- Pamiętasz chociaż ulicę ? - zapytałam na co on zaprzeczył - A jakieś dokumenty masz ? - zapytałam z nadzieją jednak on przekreślił moje plany mówiąc :
- Nie, ale była fajna imprezka ! Uhu ! - krzyknął
- Cicho idioto -powiedziałam uciszając go - Dobra, chodź ze mną - odparłam zmuszona zaprowadzić go do siebie. Nie wiedziałam gdzie mieszka a do klubu było już daleko. Więc to jedyny pomysł, który przyszedł mi do głowy. Nie mogłam zostawić go bo jakby jacyś paparazzi zrobili mu zdjęcia pewnie nie było by już tak wesoło. Szedł obok mnie aż w pewnym momencie o mało się nie przewróci. W ostatniej chwili złapałam go. Przerzuciłam sobie jego rękę przez szyję i starłam się go utrzymać w pionie albo chociaż w jednym kawałku. Nie było to proste zadanie bo byłam w sukience i szpilkach ! W końcu ujrzałam mój dom. przeszliśmy przez bramkę i drzwi.
- W końcu ! Teraz posłusznie siadaj i nigdzie się nie ruszaj. Zrozumiano ? - nakazałam mu sadzając go na kanapie.
- Tak jest - odpowiedział wysilając się na choć trochę poważnej miny
Pobiegłam na górę. Zdjęłam buty. mimo, że były wygodne dawno w nich nie chodziłam i byłam troszkę odzwyczajona. Wzięłam jedną z kilku zapasowych pościeli i posłałam mu łóżko w pokoju gościnnym na piętrze. Zeszłam do niego jak najszybciej żeby sobie nic nie zrobił bo w innym wypadku trener, cała Borussia i jego fani zabili by mnie na miejscu.
- Dobra chodź tutaj lalusiu - powiedziałam jak do dziecka. Prowadząc go po schodach. Wprowadziłam go do pokoju i posadziłam na łóżku.
- Możesz już spać - powiedziałam
- Jak pani każe - odparł co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Zostawiłam go w pokoju a sama udałam się do łazienki. Zdjęłam ubrania i wyrzuciłam swoją sukienkę do pralki po czym udałam się pod prysznic. Czułam jak woda umywa moje ciało z potu po całym dniu. Użyłam mojego ulubionego żelu pod prysznic, a potem go zmyłam. Wyszłam i wytarłam się ręcznikiem po czym owinęłam się nim.
- Kurwa - powiedziałam pod nosem. Rozglądała się wszędzie ale na nic. Zapomniałam ubrań z pokoju. Co ja mam teraz zrobić ? Może już usnął. Zamknęłam za sobą cicho drzwi i na paluszkach udałam się do swojego pokoju. Nagle usłyszałam jakieś skrzypnięcie za sobą odwróciłam się ale nic nie zobaczyłam. Znów spojrzałam przed siebie i nie wiem skąd wyrósł przed mną Marco
- Kurwa, wiedziałam, ja pierdolę - powiedziałam zawstydzona całą sytuacją. Stał obok moich drzwi od pokoju a ja na przeciw niego. Ubrany był w same bokserki.więc mogłam spojrzeć na jego dobrze zbudowaną klatkę mięśniową.
- Co się stało ? - zapytał patrząc na mnie
- Zapomniałam ubrań - rzuciłam przez zęby
- Hahahaha - zaczął się śmiać
- Dobra przesuń się - powiedziałam i chciałam przejść pomiędzy nim a ścianą. Niestety on sprawnie oparł mnie o ścianę i położył na niej rękę po czym przechylił cały swój ciężar na ta rękę. Co spowodowało, że stał na niebezpiecznie bliską odległość. Wtedy wyszeptał :
- A jak nie ? - posyłając mi cwany uśmieszek
- Wtedy ... - powiedziałam przesuwając palcem po jego umięśnionym torsie - Wywalę cię z domu ! I nawet nie próbuj pomylić drzwi - odparłam już poważnie i przeszłam obok niego po czym zniknęłam za swoimi drzwiami
- Wiesz, że jestem pijany i może mi się to zdarzyć ? - zapytał dalej stojąc pod moimi drzwiami
- Nawet nie próbuj - odkrzyknęłam. Usłyszałam jak odchodzi. Sama ubrałam się w piżamy i położyłam się do łóżko. Sen zmorzył mnie natychmiast.
__________________________________________________________________________________
Cześć kochani !
W końcu upragnione wakacje ! Tak bardzo się cieszę i mam zamiar wykorzystać je na maksa !
Pozdrawiam Reusowa ;*
Kuba został po raz 2 tatą. Witamy małą Lenę Błaszczykowską.
Brakuje mi tego widoku ;'(
Marco już trenuje do powrotu ^^
niedziela, 29 czerwca 2014
poniedziałek, 23 czerwca 2014
Rozdział X " Nie musisz przedstawiać mnie tej dziwce "
* Lena *
Kiedy masz wyrzuty sumienia, że kogoś okłamałeś lub nie powiedziałeś prawdy to znaczy, że na tym kimś ci zależy. Miałam wyrzuty sumienia, że nie powiedziałam nikomu prawdy. Właściwie to ja nigdy ich nie miałam ale może kiedyś muszą się pojawić. No cóż wybrały nie odpowiedni moment. Z każdym dniem czułam się bardziej zagubiona i nie wiedziałam czego chcę. Siedziałam na tarasie gdy moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Podeszłam i otworzyłam. Przed mną stał Moritz. Tak to chyba jedyna osoba, z którą rozmawiam. Jest jeszcze wujek, cały skład Borussii i ich partnerki ale to z nim dogaduję się najlepiej. Chyba oboje mamy tak samo głupie pomysły.
- Cześć ! - przywitał się
- Hej, wchodź - odparłam i wpuściłam go do domu zamykając za nim drzwi
-Jest taka ładna pogoda i pomyślałem ...
- Hahahahahahahahaha - wybuchłam śmiechem
- Tak wiem rzadko to robię ale ten pomysł jest dobry - odparł dumnie
- Słucham ? - zapytałam zaciekawiona
- Pójdziemy na spacer ! - rzucił radośnie
- Hmm w sumie to czemu nie. Poczekaj tylko się ubiorę a ty się rozgość - powiedziałam i zniknęłam na piętrze. Wróciłam po 10 min. Ubrana w to i gotowa do wyjścia oznajmiłam Mo
- Idziemy ?
- Już ?
- A co ty myślałeś ?
- Że spędzisz tam pół dnia
- Hahaha ja do takich nie należę -odparłam
-Coraz bardziej mnie zadziwiasz - powiedziała z zaciekawieniem
- Taka już moja natura - odparłam
Wyszliśmy z domu i zaczęliśmy iść w kierunku parku. Cały czas rozmawialiśmy i śmieliśmy się. Opowiadał mi swoje ciekawe historie, które bardzo mnie śmieszyły. Tak bardzo śmieliśmy się, że za każdym razem ktoś kto mijał ławkę na której siedzieliśmy patrzył się na nas z rozbawieniem. Mijało nas dużo osób bo była to główna alejka a po za tym dziś była niedziela więc wiele osób było na spacerze.
- Dobra, dosyć już bo nie wytrzymam więcej - powiedziałam
- Ok, a teraz mów co u ciebie ? - zapytał poważnie
- W porządku - odpowiedziałam automatycznie
- Mhm a teraz powiedz tą prawdziwą wersję - powiedział. Nie wiem skąd wiedział, że kłamię
- Bywało lepiej - odparłam ze smutkiem
- A ty i Reus ? - zapytał
- Ehh wątpię żeby się do mnie odezwał po tym jak go potraktowałam. Dałam mu jasno do zrozumienia, że nie chcę go widzieć - i opowiedziałam mu najważniejsze fakty z ostatniego spotkania z Marco. Siedziałam po turecku odwrócona w jego stronę. On w tym momencie też tak usiadł i odwrócił się w moją stronę. Spuściłam wzrok na swojego nogi. W tym momencie stykneliśmy się czołami i spojrzałam mu w oczy
- Myślę, że powinnaś dać mu czas. Niech poukłada sobie wszystko - powiedział
- Mhmm ... - przytaknęłam
- Ej nie smuć się jak chcesz pogadam z nim ? - zaproponował
-Nie, ale dziękuję za propozycję - rzekłam
- Spoko - odparł - Nie smuć się - dodał i swoim palcem delikatnie uniósł mój kącik ust tak aby się uśmiechnęła. Na prawdę mi pomógł. Odnalazł we mnie tą nadzieję i sprawił, że zaczęła się we mnie tlić. Nagle usłyszeliśmy obok siebie głos :
- Hej ! Wiedzę, ze przeszkadzamy ale chciałem się tylko przywitać - Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. albo jak małe dzieci złapane na złym uczynku. Podniosłam wzrok. Przed mną stał Marco Reus.
- Hej ! Coś ty tak tylko rozmawialiśmy - powiedział Moritz. Widać było po minie blondyna, że go to nie przekonało.
- Ach więc to jest Susanne - dopiero teraz dostrzegła niewysoką blondynkę, stojąca za Marco. Ubrana w kusą różową sukienkę. Nie należała do ślicznotek ale nie była najbrzydsza. Wyglądałaby o wiele lepiej gdyby nie 1 kg tapety na twarzy. - Jest moją dziewczyną ...
W tym momencie nic więcej nie usłyszałam. Odcięłam się od świata. Dziewczyna, jego dziewczyna, powtarzałam to w myślach i gdy " przetrawiłam " te słowa, " wróciłam " z powrotem.
- Jestem Moritz - przedstawił się mój towarzysz
- A ja Susanne - odparła za słodko tapecira
Poczułam na sobie natarczywy wzrok Mo i jego szept :
- Przedstaw się
- Nie - odparłam głośno. Chłopak zrezygnował z kłótni i przedstawił sie za mnie
- To jest Lena - powiedział a ja rzuciłam jej zabójcze spojrzenie
- Nie musisz przedstawiać mnie tej dziwce - rzekłam
- Lena - odparł błagalnie Leitner
- Będę mówić jak mi się podoba. Co ja poradzę, że Reus znalazł sobię nową pannę pewnie w jakimś klubie ze striptizerkami albo na jakieś imprezie - powiedziałam z wyrzutem
- Przestań - powiedział Marco
- A może tak nie jest ? Nie będę udawać miłej i się podlizywać. Mam w dupie waszą opinię ! - wyrzuciłam z siebie i zaczęłam szybko odchodzić. Nagle poczułam dłoń na swoim ramieniu odwróciłam się i zobaczyłam Reusa. Zdziwił mnie. Zobaczyłam, że jakieś 15 metrów za nami stoją dalej w tym samym miejscu Moritz i ta pusta blondynka. Nawet o czymś rozmawiają.
- Daj mi spokój - odparłam
- Dlaczego to robisz ? - zapytał
- Powiedziałam to co myślę, a może to nie prawda ?
- Nie chodzi mi o to. Dlaczego wtedy uciekłaś ? Zrobiłem coś źle? - zapytał. Nie mogłam patrzeć w jego oczy pełne troski i niepewności. Dlatego spojrzałam na dzieci bawiące sie obok nas.
- Nie będę ci się spowiadać. Po za tym ty masz się już o kogo martwić - odparłam oschle
- Lena ... - zaczął
- Pewnie chciałbyś, żeby złożyła ci gratulacje świetnego związku. Tak nie będzie ... - zobaczyłam zbliżającego się do nas szatyna. Zdążyłam dodać szeptem - ... nie potrafię. Odeszłam. Mój towarzysz zamienił kilka słów z tym drugim a potem podbiegł do mnie i szedł obok mnie. Łzy lały mi się ciurkiem z oczu. Po kilku chwilach przestałam już je wycierać bo nie nadążałam. Nie wytrzymałam i przytuliłam się do niego.
- Cii - uspokajał mnie
W końcu doszliśmy do mojego domu.
- Przepraszam Mo
- Nie ma za co. Zawsze służę pomocą - odparł uradowany
- Dziękuję za wszystko
-Jesteś pewna, ze nic nie potrzebujesz ? - zapytał upewniając się
- Nie dzięki. Chcę przemyśleć kilka sprawa sama - odparłam przytuliłam się do niego i złożyłam całusa na jego policzku - Pa
- Cześć i nie zapłacz się na śmierć - rzucił na odchodne posyłając szeroki uśmiech
Weszłam do domu i opadłam bez sił na podłogę. Nie miałam siły na nic. Zastanawiałam się co ja takiego najlepszego zrobiłam. Nakrzyczałam na niego mimo, że to ja przy ostatnim spotkaniu uciekłam rozpłakana zresztą dziś zrobiłam to samo. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdrętwiałam i zastanawiałam się kogo tu niesie. W końcu podniosłam się i otworzyłam drzwi. Przed mną stał człowiek na, którego wyżywam ostatnio całą swoją złość.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam nie ukrywając zdziwienia
- Za nim zatrzaśniesz mi drzwi przed nosem, wytłumacz mi dlaczego mnie tak traktujesz ? - zapytał Marco
- A czego się spodziewałeś
- Czegokolwiek ale na pewno nie tego, że odbiegniesz do mnie z płaczem a potem będziesz mnie unikać
- Pewnie żadna cie tak nie potraktowała ? - zapytałam rozbawiona
- Nie i chcę wiedzieć dlaczego ? - odparł poważnie
- Wchodź - powiedziałam i wpuściłam go do domu. Usiedliśmy przy stoliku na tarasie - Chcesz coś do picia ?
-Nie, dziękuję. wytłumaczysz mi ? zapytał z nadzieją
- Co chcesz wiedzieć ? - zapytałam zasiadając wygodnie w fotelu z obojętną miną
- Cokolwiek. Nigdy nie spotkałem dziewczyny tak bardzo zagmatwanej jak ty - odparł
- Ciekawe określenie. Wiem, że moje zachowanie może być mylne - powiedziałam
- Nawet bardzo. Na początku znajomości jesteś dla mnie nie miła. Potem dobrze bawimy się na treningu, a gdy pytam się ciebie czemu nie idziesz na urodziny Erika uciekasz z płaczem i jeszcze ta akcja dziś w parku.
- Jestem zmienna, wybuchowa, sarkastyczna, impulsywna. Mogę tak wymieniać bez końca. Jeśli coś ci się nie podoba możesz wyjść - nawet nie drgnął -Chyba powinieneś się zbierać, bo twoja dziewczyna będzie się o ciebie martwić - odparłam z cwanym uśmieszkiem bo był to idealny plan na pozbycie się go z mojego domu niechcianego gościa.
- Nie ma już dziewczyny ? - odparł cicho
- Jak to ? - zapytałam zdziwiona
- Widziała jak podbiegłem do ciebie i potem kazała mi wybierać : albo ona albo ty. Pewnie już wiesz kogo wybrałem skoro tu jestem.
- Dlaczego ? Dlaczego wybrałeś mnie ?
- Miałaś rację co do niej - powiedział znów cicho
- Nie licz, że powiem ci coś o swoim zjebanym życiu - odparłam przekonana tego
- Poczekam. Jak naradzie chcę wiedzieć coś innego ? - zapytał
- Pytaj - odpowiedziałam. On zaś zapytała całkowicie poważnie :
- Jaki jest twój ulubiony kolor ?
_______________________________________________________________________________
Dlaczego rozdział tak późno ? Bo miałam ostatnie poprawki i od dziś w końcu zaczynam leniuchować i nawet mi się nie śni iść do szkoły. ostatnio wcale się nie wysypiam bo MUNDIAL 2014 !
Założyłam ask'a więc jak macie jakieś pytania, śmiało walcie -----> http://ask.fm/kochamfotball
Pozdrawiam Reusowa ;*
Widzieliście ? ^^ Reus taki przystojny ♥
Kiedy masz wyrzuty sumienia, że kogoś okłamałeś lub nie powiedziałeś prawdy to znaczy, że na tym kimś ci zależy. Miałam wyrzuty sumienia, że nie powiedziałam nikomu prawdy. Właściwie to ja nigdy ich nie miałam ale może kiedyś muszą się pojawić. No cóż wybrały nie odpowiedni moment. Z każdym dniem czułam się bardziej zagubiona i nie wiedziałam czego chcę. Siedziałam na tarasie gdy moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Podeszłam i otworzyłam. Przed mną stał Moritz. Tak to chyba jedyna osoba, z którą rozmawiam. Jest jeszcze wujek, cały skład Borussii i ich partnerki ale to z nim dogaduję się najlepiej. Chyba oboje mamy tak samo głupie pomysły.
- Cześć ! - przywitał się
- Hej, wchodź - odparłam i wpuściłam go do domu zamykając za nim drzwi
-Jest taka ładna pogoda i pomyślałem ...
- Hahahahahahahahaha - wybuchłam śmiechem
- Tak wiem rzadko to robię ale ten pomysł jest dobry - odparł dumnie
- Słucham ? - zapytałam zaciekawiona
- Pójdziemy na spacer ! - rzucił radośnie
- Hmm w sumie to czemu nie. Poczekaj tylko się ubiorę a ty się rozgość - powiedziałam i zniknęłam na piętrze. Wróciłam po 10 min. Ubrana w to i gotowa do wyjścia oznajmiłam Mo
- Idziemy ?
- Już ?
- A co ty myślałeś ?
- Że spędzisz tam pół dnia
- Hahaha ja do takich nie należę -odparłam
-Coraz bardziej mnie zadziwiasz - powiedziała z zaciekawieniem
- Taka już moja natura - odparłam
Wyszliśmy z domu i zaczęliśmy iść w kierunku parku. Cały czas rozmawialiśmy i śmieliśmy się. Opowiadał mi swoje ciekawe historie, które bardzo mnie śmieszyły. Tak bardzo śmieliśmy się, że za każdym razem ktoś kto mijał ławkę na której siedzieliśmy patrzył się na nas z rozbawieniem. Mijało nas dużo osób bo była to główna alejka a po za tym dziś była niedziela więc wiele osób było na spacerze.
- Dobra, dosyć już bo nie wytrzymam więcej - powiedziałam
- Ok, a teraz mów co u ciebie ? - zapytał poważnie
- W porządku - odpowiedziałam automatycznie
- Mhm a teraz powiedz tą prawdziwą wersję - powiedział. Nie wiem skąd wiedział, że kłamię
- Bywało lepiej - odparłam ze smutkiem
- A ty i Reus ? - zapytał
- Ehh wątpię żeby się do mnie odezwał po tym jak go potraktowałam. Dałam mu jasno do zrozumienia, że nie chcę go widzieć - i opowiedziałam mu najważniejsze fakty z ostatniego spotkania z Marco. Siedziałam po turecku odwrócona w jego stronę. On w tym momencie też tak usiadł i odwrócił się w moją stronę. Spuściłam wzrok na swojego nogi. W tym momencie stykneliśmy się czołami i spojrzałam mu w oczy
- Myślę, że powinnaś dać mu czas. Niech poukłada sobie wszystko - powiedział
- Mhmm ... - przytaknęłam
- Ej nie smuć się jak chcesz pogadam z nim ? - zaproponował
-Nie, ale dziękuję za propozycję - rzekłam
- Spoko - odparł - Nie smuć się - dodał i swoim palcem delikatnie uniósł mój kącik ust tak aby się uśmiechnęła. Na prawdę mi pomógł. Odnalazł we mnie tą nadzieję i sprawił, że zaczęła się we mnie tlić. Nagle usłyszeliśmy obok siebie głos :
- Hej ! Wiedzę, ze przeszkadzamy ale chciałem się tylko przywitać - Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. albo jak małe dzieci złapane na złym uczynku. Podniosłam wzrok. Przed mną stał Marco Reus.
- Hej ! Coś ty tak tylko rozmawialiśmy - powiedział Moritz. Widać było po minie blondyna, że go to nie przekonało.
- Ach więc to jest Susanne - dopiero teraz dostrzegła niewysoką blondynkę, stojąca za Marco. Ubrana w kusą różową sukienkę. Nie należała do ślicznotek ale nie była najbrzydsza. Wyglądałaby o wiele lepiej gdyby nie 1 kg tapety na twarzy. - Jest moją dziewczyną ...
W tym momencie nic więcej nie usłyszałam. Odcięłam się od świata. Dziewczyna, jego dziewczyna, powtarzałam to w myślach i gdy " przetrawiłam " te słowa, " wróciłam " z powrotem.
- Jestem Moritz - przedstawił się mój towarzysz
- A ja Susanne - odparła za słodko tapecira
Poczułam na sobie natarczywy wzrok Mo i jego szept :
- Przedstaw się
- Nie - odparłam głośno. Chłopak zrezygnował z kłótni i przedstawił sie za mnie
- To jest Lena - powiedział a ja rzuciłam jej zabójcze spojrzenie
- Nie musisz przedstawiać mnie tej dziwce - rzekłam
- Lena - odparł błagalnie Leitner
- Będę mówić jak mi się podoba. Co ja poradzę, że Reus znalazł sobię nową pannę pewnie w jakimś klubie ze striptizerkami albo na jakieś imprezie - powiedziałam z wyrzutem
- Przestań - powiedział Marco
- A może tak nie jest ? Nie będę udawać miłej i się podlizywać. Mam w dupie waszą opinię ! - wyrzuciłam z siebie i zaczęłam szybko odchodzić. Nagle poczułam dłoń na swoim ramieniu odwróciłam się i zobaczyłam Reusa. Zdziwił mnie. Zobaczyłam, że jakieś 15 metrów za nami stoją dalej w tym samym miejscu Moritz i ta pusta blondynka. Nawet o czymś rozmawiają.
- Daj mi spokój - odparłam
- Dlaczego to robisz ? - zapytał
- Powiedziałam to co myślę, a może to nie prawda ?
- Nie chodzi mi o to. Dlaczego wtedy uciekłaś ? Zrobiłem coś źle? - zapytał. Nie mogłam patrzeć w jego oczy pełne troski i niepewności. Dlatego spojrzałam na dzieci bawiące sie obok nas.
- Nie będę ci się spowiadać. Po za tym ty masz się już o kogo martwić - odparłam oschle
- Lena ... - zaczął
- Pewnie chciałbyś, żeby złożyła ci gratulacje świetnego związku. Tak nie będzie ... - zobaczyłam zbliżającego się do nas szatyna. Zdążyłam dodać szeptem - ... nie potrafię. Odeszłam. Mój towarzysz zamienił kilka słów z tym drugim a potem podbiegł do mnie i szedł obok mnie. Łzy lały mi się ciurkiem z oczu. Po kilku chwilach przestałam już je wycierać bo nie nadążałam. Nie wytrzymałam i przytuliłam się do niego.
- Cii - uspokajał mnie
W końcu doszliśmy do mojego domu.
- Przepraszam Mo
- Nie ma za co. Zawsze służę pomocą - odparł uradowany
- Dziękuję za wszystko
-Jesteś pewna, ze nic nie potrzebujesz ? - zapytał upewniając się
- Nie dzięki. Chcę przemyśleć kilka sprawa sama - odparłam przytuliłam się do niego i złożyłam całusa na jego policzku - Pa
- Cześć i nie zapłacz się na śmierć - rzucił na odchodne posyłając szeroki uśmiech
Weszłam do domu i opadłam bez sił na podłogę. Nie miałam siły na nic. Zastanawiałam się co ja takiego najlepszego zrobiłam. Nakrzyczałam na niego mimo, że to ja przy ostatnim spotkaniu uciekłam rozpłakana zresztą dziś zrobiłam to samo. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdrętwiałam i zastanawiałam się kogo tu niesie. W końcu podniosłam się i otworzyłam drzwi. Przed mną stał człowiek na, którego wyżywam ostatnio całą swoją złość.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam nie ukrywając zdziwienia
- Za nim zatrzaśniesz mi drzwi przed nosem, wytłumacz mi dlaczego mnie tak traktujesz ? - zapytał Marco
- A czego się spodziewałeś
- Czegokolwiek ale na pewno nie tego, że odbiegniesz do mnie z płaczem a potem będziesz mnie unikać
- Pewnie żadna cie tak nie potraktowała ? - zapytałam rozbawiona
- Nie i chcę wiedzieć dlaczego ? - odparł poważnie
- Wchodź - powiedziałam i wpuściłam go do domu. Usiedliśmy przy stoliku na tarasie - Chcesz coś do picia ?
-Nie, dziękuję. wytłumaczysz mi ? zapytał z nadzieją
- Co chcesz wiedzieć ? - zapytałam zasiadając wygodnie w fotelu z obojętną miną
- Cokolwiek. Nigdy nie spotkałem dziewczyny tak bardzo zagmatwanej jak ty - odparł
- Ciekawe określenie. Wiem, że moje zachowanie może być mylne - powiedziałam
- Nawet bardzo. Na początku znajomości jesteś dla mnie nie miła. Potem dobrze bawimy się na treningu, a gdy pytam się ciebie czemu nie idziesz na urodziny Erika uciekasz z płaczem i jeszcze ta akcja dziś w parku.
- Jestem zmienna, wybuchowa, sarkastyczna, impulsywna. Mogę tak wymieniać bez końca. Jeśli coś ci się nie podoba możesz wyjść - nawet nie drgnął -Chyba powinieneś się zbierać, bo twoja dziewczyna będzie się o ciebie martwić - odparłam z cwanym uśmieszkiem bo był to idealny plan na pozbycie się go z mojego domu niechcianego gościa.
- Nie ma już dziewczyny ? - odparł cicho
- Jak to ? - zapytałam zdziwiona
- Widziała jak podbiegłem do ciebie i potem kazała mi wybierać : albo ona albo ty. Pewnie już wiesz kogo wybrałem skoro tu jestem.
- Dlaczego ? Dlaczego wybrałeś mnie ?
- Miałaś rację co do niej - powiedział znów cicho
- Nie licz, że powiem ci coś o swoim zjebanym życiu - odparłam przekonana tego
- Poczekam. Jak naradzie chcę wiedzieć coś innego ? - zapytał
- Pytaj - odpowiedziałam. On zaś zapytała całkowicie poważnie :
- Jaki jest twój ulubiony kolor ?
_______________________________________________________________________________
Dlaczego rozdział tak późno ? Bo miałam ostatnie poprawki i od dziś w końcu zaczynam leniuchować i nawet mi się nie śni iść do szkoły. ostatnio wcale się nie wysypiam bo MUNDIAL 2014 !
Założyłam ask'a więc jak macie jakieś pytania, śmiało walcie -----> http://ask.fm/kochamfotball
Pozdrawiam Reusowa ;*
Widzieliście ? ^^ Reus taki przystojny ♥
wtorek, 17 czerwca 2014
Rozdział IX " Ach będzie gruba impreza ! "
[ Wszyscy zebrali się i poszli do szatni a ja zabrałam swoje rzeczy. Byłam już przy wyjściu gdy usłyszałam za sobą kroki :
- Lena ... ]
Obróciłam się i moim oczom ukazał się ... Moritz. Nie ukrywam zdziwił mnie.
- Tak ? - zapytałam zdezorientowana
- Jak tam ? - zapytał
- Dobrze, a u ciebie ? - odparłam całkiem zdezorientowana
- Też. Dobra nie będę owijał : No więc, czy ty nie zechciałabyś .... mi .... eeee ze mną ... no wiesz ... - zaczął się jąkać
- Nie Mo, nie wiem o co ci chodzi - szczerze mu powiedziałam
- Czy ty nie chciałabyś mi pokazać kilku sztuczek ? - zapytała lekko zarumieniony.
Bardzo mi ulżyło bo myślałam, że chce ze mną gdzieś iść, ale taki obrót sprawy bardzo mnie ucieszył.
- Jasne - odparłam i wymieniliśmy się numerami
- To do zobaczenia na imprezie - odparł i ruszył w stronę swojego samochodu a ja w stronę swojego domu.
Przeszłam już z 3 metry, gdy usłyszałam za sobą kroki.
- Co znów zapomina ... - zaczęłam i obróciłam ale za mną nie stał Mo lecz jego przyjaciel Marco - Och przepraszam myślałam, że to ktoś inny
- Nic się nie stało - odparł - Idziesz na urodziny Ericka ? - zapytał
- Dalej się na ciebie gniewam, za posadzenie mnie na tej sztandze - odparłam i udałam urażoną. Stanął prze mną i powiedział :
- Przepraszam
- ...
- Proszę wybacz mi
- ...
- Dobra sama tego chciałaś. Jak mi nie wybaczysz to posadzę cię na tym drzewie - zaszantażował mnie i wskazał na pobliskie wysokie drzewo. Wolałam nie ryzykować
- Dobra, już dobra wiem, że to zrobisz, więc ci wybaczam ... tym razem - dodałam już ciszej na co on zareagował śmiechem. Dalej staliśmy na poboczu parkingu
- To jak idziesz na imprezę do Ericka ? Jeśli tak to mogę po ciebie wpaść ?
- To miło z twojej strony ale nie dziękuję - odparłam i spuściłam wzrok na podłoże. Nagle betonowe płyty bardzo mnie zaciekawiły
- Dlaczego ? - zapytał
- Nie twój interes. Właściwie to powinnam się już zbierać. Pa - powiedziałam szybko i zaczęłam szybko iść do domu. Za zakrętem puściłam się biegiem ale nie do domu tylko do parku. Poczułam na swoim policzku coś mokrego ... łzę. Raczej łzy. Dobiegłam do parku i osłabiona opadłam na ławkę. Ludzi patrzyli się na mnie a nie chciałam czuć na sobie ich wzorku więc wbiegłam w alejkę trochę zapuszczoną i zaniedbaną ale mnie odpowiadała. Nie widziałam tych szczęśliwych bezproblemowych ludzi. Usiadłam na brzegu ławki i zaczęłam szukać wytłumaczenia na swoje postępowanie. Nie mogłam mu nic powiedzieć. Nie znam go. Nie ufam mu. Nie wiem kim jest. Nie znam jego zamiarów. Nie wiem czego chce. Powtarzałam to sobie w myślałam i wmawiałam sobie, że dobrze postąpiłam. Zaczęłam płakać jak małe dziecko. Objęłam rękoma kolana i zaczęłam się bujać do przodu i do tyłu. Usłyszałam trzask łamanej gałęzi. Zerwałam się momentalnie z swojego miejsca i obejrzałam się. Nikogo nie zobaczyłam. Cisz i pustka, może to jakieś zwierzę ale dla pewności ruszyłam szybkim krokiem w stronę domu. Po chwili znalazłam się w swoim łóżku i od razu nie myjąc się ani nie przebierając usnęłam.
* Marco *
- To miło z twojej strony ale nie dziękuję - odparła i spuściła wzrok na podłoże
- Dlaczego ? - zapytałem zdziwiony
- Nie twój interes. Właściwie to powinnam się już zbierać. Pa - rzuciła oschle i zaczęła odchodzić. Chciałem się jej coś zapytać więc pobiegłem za nią. Zobaczyłem, że skręca do parku. Zgubiłem ją w tłumie i już chciałem zrezygnować z dalszych poszukiwań gdy natrafiłem na zapuszczoną alejkę. Zobaczyłem ją. Siedziała zapłakana na ławce. Chciałem podejść ale wiedziałem, że ucieknie. Nie rozumiem o co jej chodzi ? Dlaczego płacze ? Stałem za drzewem dłuższą chwilę w końcu przemogłem się i postawiłem krok w jej stronę. Niestety pod moja nogą pękła cholerna gałązka. Jedyna w pobliżu. Dziewczyna zerwała się i uciekła. Tyle było po niej śladu. Snułem się powoli do domu. W końcu doszedłem przebrałem się i umyłem ale nie miało to dla mnie sensu. Cały czas nurtowało mnie pytanie : co ja takiego zrobiłem, że ona się rozpłakała ? Tak minęły mi kolejne 4 dni. Siedziałem przed tv gdy drzwi otworzyły się.
- Siema stary ! - krzyknął od progu Mario. Tak dobrze się znamy, że nie ma sensu dzwonić dzwonkiem do drzwi i wkurwiać na darmo. Po prostu otwieramy sobie drzwi, że by nie denerwować tego drugiego. Caroline to przeszkadzało ale jej tu nie ma. Mi zaś wcale to nie przeszkadza zaś ułatwia sprawę bo nie muszę podnosić się i otwierać drzwi. - To co gotowy ?
- Na co ? - zapytałem zaskoczony
- Dziś są urodziny Ericka ! Ach będzie gruba impreza ! - odparł piszcząc z radości
- Nigdzie nie idę - odburknąłem
- Nie czas na żarty zbieraj się - odparł
- To nie żart daj mi spokój - rzuciłem
- Ej Marco co jest ? - zapytał
Opowiedziałem mu historię sprzed treningu i po na co on wypuścił powietrze i zamyślił się na chwilę
- Wiesz a może ona potrzebuje chwili odchnienia bo ma swoje sprawy ? - zapytał
- Hmm ... wiem ! - krzyknąłem i postawiłem się do pionu - Mario a może ona kogoś ma to ma sens. Dlatego nie chciała iść ze mną na tą imprezę !
- To ma sens - odparł zastanawiając się na czymś
- Tylko jako to się stało, że ja na to wcześniej nie wpadłem ani nie zauważyłem - zapytałem
- Nie wiem co o tym myśleć bo ostatnio jak ją widziałem to świetnie się bawiła w sklepie spożywczym - powiedziała
- Jak to ? - zapytałem
- No była tam z Moritzem i wrzucali mentosy do coca coli - odparł ze śmiechem
- I co zrobiłeś ?
- Pomogłem im i wrzucaliśmy razem najfajniej było jak goniła nas ochrona- opowiedział dławiąc się ze śmiechu
- Dzięki - rzuciłem z ironią - Skoro ona się świetnie bawi to ja też zacznę - powiedziałem
- Masz rację stary. Może znajdziesz tam jaką fajną laskę - rzekł
- Dobra, ale ja nie ma prezentu - odparłem zdesperowany
- Ja ma, damy go wspólnie - pokrzepił mnie Goetze
Po chwili byłem już ubrany. Na imprezie był cały skład Borussii i kilku innych znajomych i dziewczyny. Nie miałem ochoty na nic a szczególnie na zabawę. Jedyną rzeczą jaka mnie tam trzymała a raczej osobą była pewna dziewczyna ...
________________________________________________________________________________
Przepraszam was za swoją nieobecność ale miałam bardzo dużo popraw jak to na koniec roku. Jednak teraz mam czas i mam napisany nowy rozdział ^^
Jest sprawa : Wyświetleń na blogu jest dużo za co dziękuję ale możecie tylko wejść i wyjść a mi zależy dowiedzieć się ile osób czyta mojego bloga. więc jeśli czytasz kązdy rozdział do końca to skomentuj ten post. Nie chce nic od was wymuszać po prostu chcę sprawdzić ile osób czyta moje wypociny
Pozdrawiam Reusowa ;*
MUNDIAL 2014 !
Mecze cudowne i wyniki. Akcje, hat-triki też. Po prostu kocham to !
Bardzo żałuję, że nie ma tam Marco :(
Wczoraj Niemcy wygrały z Portugalią 4:0 i jednego gola strzelił Mats Hummels :3
- Lena ... ]
Obróciłam się i moim oczom ukazał się ... Moritz. Nie ukrywam zdziwił mnie.
- Tak ? - zapytałam zdezorientowana
- Jak tam ? - zapytał
- Dobrze, a u ciebie ? - odparłam całkiem zdezorientowana
- Też. Dobra nie będę owijał : No więc, czy ty nie zechciałabyś .... mi .... eeee ze mną ... no wiesz ... - zaczął się jąkać
- Nie Mo, nie wiem o co ci chodzi - szczerze mu powiedziałam
- Czy ty nie chciałabyś mi pokazać kilku sztuczek ? - zapytała lekko zarumieniony.
Bardzo mi ulżyło bo myślałam, że chce ze mną gdzieś iść, ale taki obrót sprawy bardzo mnie ucieszył.
- Jasne - odparłam i wymieniliśmy się numerami
- To do zobaczenia na imprezie - odparł i ruszył w stronę swojego samochodu a ja w stronę swojego domu.
Przeszłam już z 3 metry, gdy usłyszałam za sobą kroki.
- Co znów zapomina ... - zaczęłam i obróciłam ale za mną nie stał Mo lecz jego przyjaciel Marco - Och przepraszam myślałam, że to ktoś inny
- Nic się nie stało - odparł - Idziesz na urodziny Ericka ? - zapytał
- Dalej się na ciebie gniewam, za posadzenie mnie na tej sztandze - odparłam i udałam urażoną. Stanął prze mną i powiedział :
- Przepraszam
- ...
- Proszę wybacz mi
- ...
- Dobra sama tego chciałaś. Jak mi nie wybaczysz to posadzę cię na tym drzewie - zaszantażował mnie i wskazał na pobliskie wysokie drzewo. Wolałam nie ryzykować
- Dobra, już dobra wiem, że to zrobisz, więc ci wybaczam ... tym razem - dodałam już ciszej na co on zareagował śmiechem. Dalej staliśmy na poboczu parkingu
- To jak idziesz na imprezę do Ericka ? Jeśli tak to mogę po ciebie wpaść ?
- To miło z twojej strony ale nie dziękuję - odparłam i spuściłam wzrok na podłoże. Nagle betonowe płyty bardzo mnie zaciekawiły
- Dlaczego ? - zapytał
- Nie twój interes. Właściwie to powinnam się już zbierać. Pa - powiedziałam szybko i zaczęłam szybko iść do domu. Za zakrętem puściłam się biegiem ale nie do domu tylko do parku. Poczułam na swoim policzku coś mokrego ... łzę. Raczej łzy. Dobiegłam do parku i osłabiona opadłam na ławkę. Ludzi patrzyli się na mnie a nie chciałam czuć na sobie ich wzorku więc wbiegłam w alejkę trochę zapuszczoną i zaniedbaną ale mnie odpowiadała. Nie widziałam tych szczęśliwych bezproblemowych ludzi. Usiadłam na brzegu ławki i zaczęłam szukać wytłumaczenia na swoje postępowanie. Nie mogłam mu nic powiedzieć. Nie znam go. Nie ufam mu. Nie wiem kim jest. Nie znam jego zamiarów. Nie wiem czego chce. Powtarzałam to sobie w myślałam i wmawiałam sobie, że dobrze postąpiłam. Zaczęłam płakać jak małe dziecko. Objęłam rękoma kolana i zaczęłam się bujać do przodu i do tyłu. Usłyszałam trzask łamanej gałęzi. Zerwałam się momentalnie z swojego miejsca i obejrzałam się. Nikogo nie zobaczyłam. Cisz i pustka, może to jakieś zwierzę ale dla pewności ruszyłam szybkim krokiem w stronę domu. Po chwili znalazłam się w swoim łóżku i od razu nie myjąc się ani nie przebierając usnęłam.
* Marco *
- To miło z twojej strony ale nie dziękuję - odparła i spuściła wzrok na podłoże
- Dlaczego ? - zapytałem zdziwiony
- Nie twój interes. Właściwie to powinnam się już zbierać. Pa - rzuciła oschle i zaczęła odchodzić. Chciałem się jej coś zapytać więc pobiegłem za nią. Zobaczyłem, że skręca do parku. Zgubiłem ją w tłumie i już chciałem zrezygnować z dalszych poszukiwań gdy natrafiłem na zapuszczoną alejkę. Zobaczyłem ją. Siedziała zapłakana na ławce. Chciałem podejść ale wiedziałem, że ucieknie. Nie rozumiem o co jej chodzi ? Dlaczego płacze ? Stałem za drzewem dłuższą chwilę w końcu przemogłem się i postawiłem krok w jej stronę. Niestety pod moja nogą pękła cholerna gałązka. Jedyna w pobliżu. Dziewczyna zerwała się i uciekła. Tyle było po niej śladu. Snułem się powoli do domu. W końcu doszedłem przebrałem się i umyłem ale nie miało to dla mnie sensu. Cały czas nurtowało mnie pytanie : co ja takiego zrobiłem, że ona się rozpłakała ? Tak minęły mi kolejne 4 dni. Siedziałem przed tv gdy drzwi otworzyły się.
- Siema stary ! - krzyknął od progu Mario. Tak dobrze się znamy, że nie ma sensu dzwonić dzwonkiem do drzwi i wkurwiać na darmo. Po prostu otwieramy sobie drzwi, że by nie denerwować tego drugiego. Caroline to przeszkadzało ale jej tu nie ma. Mi zaś wcale to nie przeszkadza zaś ułatwia sprawę bo nie muszę podnosić się i otwierać drzwi. - To co gotowy ?
- Na co ? - zapytałem zaskoczony
- Dziś są urodziny Ericka ! Ach będzie gruba impreza ! - odparł piszcząc z radości
- Nigdzie nie idę - odburknąłem
- Nie czas na żarty zbieraj się - odparł
- To nie żart daj mi spokój - rzuciłem
- Ej Marco co jest ? - zapytał
Opowiedziałem mu historię sprzed treningu i po na co on wypuścił powietrze i zamyślił się na chwilę
- Wiesz a może ona potrzebuje chwili odchnienia bo ma swoje sprawy ? - zapytał
- Hmm ... wiem ! - krzyknąłem i postawiłem się do pionu - Mario a może ona kogoś ma to ma sens. Dlatego nie chciała iść ze mną na tą imprezę !
- To ma sens - odparł zastanawiając się na czymś
- Tylko jako to się stało, że ja na to wcześniej nie wpadłem ani nie zauważyłem - zapytałem
- Nie wiem co o tym myśleć bo ostatnio jak ją widziałem to świetnie się bawiła w sklepie spożywczym - powiedziała
- Jak to ? - zapytałem
- No była tam z Moritzem i wrzucali mentosy do coca coli - odparł ze śmiechem
- I co zrobiłeś ?
- Pomogłem im i wrzucaliśmy razem najfajniej było jak goniła nas ochrona- opowiedział dławiąc się ze śmiechu
- Dzięki - rzuciłem z ironią - Skoro ona się świetnie bawi to ja też zacznę - powiedziałem
- Masz rację stary. Może znajdziesz tam jaką fajną laskę - rzekł
- Dobra, ale ja nie ma prezentu - odparłem zdesperowany
- Ja ma, damy go wspólnie - pokrzepił mnie Goetze
Po chwili byłem już ubrany. Na imprezie był cały skład Borussii i kilku innych znajomych i dziewczyny. Nie miałem ochoty na nic a szczególnie na zabawę. Jedyną rzeczą jaka mnie tam trzymała a raczej osobą była pewna dziewczyna ...
________________________________________________________________________________
Przepraszam was za swoją nieobecność ale miałam bardzo dużo popraw jak to na koniec roku. Jednak teraz mam czas i mam napisany nowy rozdział ^^
Jest sprawa : Wyświetleń na blogu jest dużo za co dziękuję ale możecie tylko wejść i wyjść a mi zależy dowiedzieć się ile osób czyta mojego bloga. więc jeśli czytasz kązdy rozdział do końca to skomentuj ten post. Nie chce nic od was wymuszać po prostu chcę sprawdzić ile osób czyta moje wypociny
Pozdrawiam Reusowa ;*
MUNDIAL 2014 !
Mecze cudowne i wyniki. Akcje, hat-triki też. Po prostu kocham to !
Bardzo żałuję, że nie ma tam Marco :(
Wczoraj Niemcy wygrały z Portugalią 4:0 i jednego gola strzelił Mats Hummels :3
sobota, 7 czerwca 2014
Rozdział VIII " Wydawało mi sie, czy ktoś mnie wołał ? "
Obudziłam się wieczorem. Było już ciemno a na zegarku widniała godzina 20:39. Tak przespałam cały dzień po imprezie. Nie miałam aż takiego dużego kaca ale małą butelkę wody wypiłam duszkiem. Łyknęłam jakieś tabletki na kaca i ból głowy i poszłam pod prysznic. Mogłabym stamtąd nigdy nie wychodzić .Woda przywróciła mnie do świata żywych. Przebrałam się w piżamę i po raz kolejny udałam się spać ale tym razem w swoim łóżku. Obudziłam się o 8:02. Pogoda była słoneczna i ciepła. Umyłam się i założyłam koszulkę, spodenki i buty. Zeszłam do kuchni i w tym momencie zadzwonił do mnie telefon. Na wyświetlaczu pojawił się Jurgen Klopp.
- Halo ?
- Cześć Lenka ! Pewnie ciebie obudziłem ?
- Cześć wujek ! Nie, właśnie wstałam i mam zamiar pobiegać
- To świetnie się składa. Mam dla ciebie propozycję nie do odmówienia
- Zamieniam się w słuch ?
- Dziś o 10 jest trening. Przyjdź, przydasz mi się
- Nie ma problemu. To do zobaczenia o 10
- Tak, tak cześć
Bardzo ucieszyłam się na wieść o treningu. Do torebki wrzuciłam telefon, okulary i mój notes. Wyszłam z domu i truchcikiem zaczęłam biec na stadion Po co tak wcześnie ? Żeby przemyśleć kilka spraw a po za tym i tak nie miałam gdzie się podziać. Po kilku minutach byłam już na stadionie. Ochronie przedstawiłam się i wpuścili mnie. Dziś miał odbyć się trening zamknięty. Mimo godziny 8:16 po stadionem zgromadziło się już dużo fanów, którzy pewnie liczyli, że spotkają gdzieś, któregoś z piłkarzy. Przeszłam obok szatni i gabinetu trenera. Po chwili wyszłam z tunelu i na trawie ujrzałam wysokiego chłopaka, który zmagał się z piłką.Wykonywał różne triki i rzuty na bramkę. Przypatrywałam mu się kilka minut aż w końcu odwrócił się. Poznałam go już na samym początku.
- Dawno mnie obserwujesz ? - zapytał Marco
- Wystarczająco długo by upewnić się w swoim przekonaniu, że nieźle ci idzie - odparłam
- A tobie to może nie - rzucił wyzywająco
- Ja jestem amatorem a ty profesjonalistą
- Amatorem hahahahahaha mało kto gra tak jak ty. Kesteś na takim poziomie gry jak my
- Wydaje ci się
- To pokaż co potrafisz
- Tak zaczęliśmy pojedynek na triki. Walka byłą zacięta. Każdy z nas pragnął wygranej, by utrzeć nosa temu drugiemu. W końcu Marco podbił piłkę do mnie a ja odbijając ją kilka razy głową, obróciłam się wokół własnej osi i wbiłam ją do siatki.
- Huraaaa !!! - krzyczałam na całe boisko
- Dziewczyno, gdzie ty nauczyłaś się tak grać ? - zapytał oburzony
- Z tym trzeba się urodzić a tam naprawdę to miałam dobrego trenera,. a po za tym u nas to rodzinne - odpowiedział śmiejąc sie przy tym cicho
- No tak i wszystko jasne - skwitował chłopak
Opadliśmy na murawę a mój przeciwnik rzucił mi butelkę wody. Wypiłam dużego łyka, a on zrobił to samo. Po czym położył się plecami na podłożu i zamknął oczy. Ja siedziałam po turecku sącząc wodę. Wpadłam na świetny pomysł. Cicho wstałam i podeszłam do chłopaka. Odkręciłam korek butelki i wylałam trochę wody na jego twarz i włosy i krzyknęłam
- Wstawaj Reus ! - i zaczęłam się śmiać
- Kurwa ! - krzyknął i zerwał się na nogi. Przetarł oczy i odparł - Masz przerąbane Lena ! - krzyknął i zaczął biec w moim kierunku. Dokładnie w tym samym momencie ja zaczęłam uciekać. Dogonił mnie w połowie boiska. Właściwie to mu się nie dziwię. Miał świetną kondycję a nad moją troszkę trzeba było popracować. Złapał mnie w pasie obrócił do siebie i podniósł wysoko. Byłam jakiś ponad metr na ziemią i chętnie skoczyłabym ale on trzymał mnie za mocno w pasie.
- Co masz mi do powiedzenia na swoje usprawiedliwienie? - zapytał z wyrzutem
- Że warto było zobaczyć twoją minę - odpowiedziałam mu udając odważną. Lecz tak na prawdę trochę bałam się jego pomysłów.
- Oj pożałujesz tego Hoel - odparł z podejrzliwym uśmiechem
Zaczął obracać się wokół własnej osi, a że trzymał mnie dalej rękoma kręciłam się razem z nim.
- Aaaaaa Reus kretynie puść mnie ! - krzyknęłam
- Zastanowię się - odparł dalej kręcąc mnie.
Poczułam, dziwne uczucie w żołądku. Nie to nie było przyjemne uczucie a raczej uczucie bólu. Bólu fizycznego nie psychicznego. Dalej, dalej nie wiem co się działo bo oddałam się ciemnym ramionom, które pochłonęły mnie w swą otchłań ...
***
- Lena ! Lena ! Obudź się ! - usłyszałam jakiś głos. Powoli docierały do mnie znaki świata zewnętrznego. Poczułam uścisk jego dłoni na mojej a drugą rękę gładził mój policzek. Delikatnie otworzyłam oczy i ujrzałam zatroskaną twarz Marco
- Lena ! Nie rób mi tak nigdy więcej ! - rzucił mi z wyrzutem
- Co się stało ?- zapytałam próbując się podnieść
-Zemdlałaś - widząc moje zamiary złapał mnie delikatnie za rękę i pomógł wstać. Przed oczami zrobiło mi się ciemno i zachwiałam się. Złapał mnie w ostatniej chwili.
- Źle się czujesz ? - zapytał
-Słabo mi - wychrypiałam
- Chodź usiądziesz - podprowadził mnie do ławki i posadził na niej. Oparłam głowę o oparcie na głowę i zamknęłam oczy
- Poczekaj zadzwonię po kogoś - odparł
- Nie nie trzeba. Po prostu nic nie jadłam - opowiedziałam otwierając oczy
- Nic nie jadłaś ?! No i przynajmniej wiemy od czego źle się czujesz. Poczekaj tu zaraz wracam
- Nie dzięki miałam zamiar iść na imprezę
- Mimo wszystko żarty się ciebie trzymają - odparł i zniknął. Po chwili pojawił się z jabłkiem i butelką wody w ręku - Nie mam nic innego do zjedzenia, ale jeśli chcesz mogę wskoczyć do jakiegoś sklepu ?
- Nie. Dziękuję, nie trzeba - odparłam i wzięłam od niego jabłko
Czułam na sobie jego spojrzenie gdy ugryzłam kęs jabłka. Nie chciało mi przejść przez gardło, więc zrezygnowana, że nic w siebie nie wrzucę położyłam je obok. Widząc pytającą mine Marco odparłam
- I tak nic w siebie nie wrzucę - i upiłam łyk wody. Natychmiast po moim ciele rozeszła się zimna fala, aż wzdrygnęłam się a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Nie uszło to uwadze blondyna i od razu podał mi swoją bluzkę, która leżała obok
- Zakładaj bo zachorujesz - powiedział podając mi bluzę
- Nic mi nie będzie - zaprzeczyłam
- Zakładaj i nie marudź - dodał
Wzięłam od niego bluzę i założyłam ją. Była o wiele za duża ale przynajmniej było mi ciepło. Do tego czułam ten świetny zapach perfum.
- Więc ... - zaczął Marco ale nie dokończył bo na boisko wbiegli chłopcy. Od razu nas spostrzegli i ruszyli do nas.
- Cześć - krzyknęli chórem na co wszyscy wybuchli śmiechem
- Hej ! - opowiedziałam. Znałam ich już wszystkich po poznaliśmy się na wcześniejszym treningu i na imprezie
- Przyszłaś na trening - stwierdził Mats
- Nie no coś ty wcale jej tu nie ma ! - rzucił Marcel na co wszyscy wybuchli śmiechem nawet Hummels
- Mam kilka ciekawych propozycji i pomysłów dla drużyny - odpowiedziałam podejrzliwie. Nie zdążyli zapytać bo na boisko wszedł trener i krzyknął :
- No dobra dziewczynki, zaczynamy. Na początek 15 okrążeń ! - Chłopcy ruszyli od razy bo wiedzieli, że jak będą " żebrać " o mniej to i tak dostaną więcej
- Cześć Lena ! - zwrócił się do mnie i przytulił mnie
- Cześć wujek ! - odparł również radośnie. Od mojego przyjazdu spotkaliśmy się oprócz tego pierwszego treningu jeszcze kilka razy ale to na dziś mieliśmy zaplanowane ciekawe tematy rozmów
- Jak się tu czujesz ? zapytał z troską
- Wiesz, chyba powoli się tu zadomawiam - odparłam kłamiąc
- To dobrze - odparł chyba zadowolony
- Aha przyniosłam swoje notatki .... - zaczęłam
Rozmawialiśmy o różnych strategiach i pomysłach. To była chyba moje pierwsza rozmowa tutaj, która mnie wciągnęła i zaciekawiła. Podczas naszej rozmowy piłkarze ćwiczyli. Jeśli można tak to nazwać, bo cały czas się wygłupiali
- Dobra na dzisiaj koniec ! Daruję wam bo mam dobry humor. Żartowałem mam dla was niespodziankę - powiedział podekscytowany
- Mamy się bać ? - zapytał Neven
- Zobaczycie za jakiś czas - odparł nic nie wyjaśniając po czym oddalił się w stronę swojego gabinetu. Wszystkie oczy powedrowały na mnie z pytającym wzrokiem. Na co ja skwitowałam krótko :
- Mnie się nie pytajcie. To jego pomysł, a ja i tak nie pisnę słówka - o dziwo dali mi spokój
Wzięliśmy po butelce wody i usiedliśmy na brzegu boiska tam gdzie słońce jeszcze nie sięgało swoimi promieniami.
- To twoja sprawka, że włosy Reus wyglądają nieco lepiej niż zawsze ? - zapytał Błaszczykowski
- Teraz przynajmniej jakoś się prezentują - odparłam z duma na co wszyscy wybuchli śmiechem oprócz naszego obiektu żartów
- Zemszczę się - odparł
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę gdy poczułam, że unoszę się do góry i ktoś trzyma mnie na rękach oraz, że bardzo szybko się przemieszczamy czyli biegniemy a raczej ten ktoś biegnie. Obróciłam twarz i ujrzałam Marco
- Reus idioto postaw mnie ! - wrzeszczałam
- Jak sobie życzysz - odparł i bez trudu posadził mnie na sztandze bramki
- Kretynie ale na ziemi ! - wywrzeszczałam. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam pokładających się ze śmiechu chłopców tak samo jak ten debil, który mnie tu usadowił
- Mówiłem, że się zemszczę - wydukał w przerwach pomiędzy śmiechem
- Nie rozmawiam z tobą - odparłam szukając jakiejś pomocy, i znalazłam ją - Mo ! Chodź tu i przydaj się na coś !
- Słucham ? - odkrzyknął - Wydawało mi się czy ktoś mnie wołał ?
- To umyj uszy jak nie słyszałeś !
- A jednak nikt mnie nie wołał - odparł udając, że jest głuchy
- No dobra : Mo, bardzo ładnie proszę podnieś tu swój szczupły tyłek i pomóż mi zejść - poprosiłam najładniej jak tylko było mnie stać
- Skoro tak ładnie prosisz - odparł i posłał mi szeroki uśmiech. Podszedł do bramki, wciągnął ręce po czym złapał mnie w pasie i zdjął z bramki. Postawił mnie na trawie
- Dziękuję ale i tak masz gruby tyłek - odparłam ze śmiechem i zaczęłam uciekać. Słyszałam, że mnie goni ale na szczęście reszta drużyny siedziała niedaleko i zdążyłam schować się za Piszczkiem. Pewnie dalej gonilibyśmy się i wygłupiali ale przerwał nam Erick:
- Zapomniałbym ! Ej posłuchajcie w tą sobotę robię imprezkę urodzinowa u mnie, więc zapraszam wszystkich z partnerami - jego obwieszczeni zawtórowały krzyki radości
Wszyscy zebrali się i poszli do szatni a ja zabrałam swoje rzeczy. Byłam już przy wyjściu gdy usłyszałam za sobą kroki :
- Lena ...
- Halo ?
- Cześć Lenka ! Pewnie ciebie obudziłem ?
- Cześć wujek ! Nie, właśnie wstałam i mam zamiar pobiegać
- To świetnie się składa. Mam dla ciebie propozycję nie do odmówienia
- Zamieniam się w słuch ?
- Dziś o 10 jest trening. Przyjdź, przydasz mi się
- Nie ma problemu. To do zobaczenia o 10
- Tak, tak cześć
Bardzo ucieszyłam się na wieść o treningu. Do torebki wrzuciłam telefon, okulary i mój notes. Wyszłam z domu i truchcikiem zaczęłam biec na stadion Po co tak wcześnie ? Żeby przemyśleć kilka spraw a po za tym i tak nie miałam gdzie się podziać. Po kilku minutach byłam już na stadionie. Ochronie przedstawiłam się i wpuścili mnie. Dziś miał odbyć się trening zamknięty. Mimo godziny 8:16 po stadionem zgromadziło się już dużo fanów, którzy pewnie liczyli, że spotkają gdzieś, któregoś z piłkarzy. Przeszłam obok szatni i gabinetu trenera. Po chwili wyszłam z tunelu i na trawie ujrzałam wysokiego chłopaka, który zmagał się z piłką.Wykonywał różne triki i rzuty na bramkę. Przypatrywałam mu się kilka minut aż w końcu odwrócił się. Poznałam go już na samym początku.
- Dawno mnie obserwujesz ? - zapytał Marco
- Wystarczająco długo by upewnić się w swoim przekonaniu, że nieźle ci idzie - odparłam
- A tobie to może nie - rzucił wyzywająco
- Ja jestem amatorem a ty profesjonalistą
- Amatorem hahahahahaha mało kto gra tak jak ty. Kesteś na takim poziomie gry jak my
- Wydaje ci się
- To pokaż co potrafisz
- Tak zaczęliśmy pojedynek na triki. Walka byłą zacięta. Każdy z nas pragnął wygranej, by utrzeć nosa temu drugiemu. W końcu Marco podbił piłkę do mnie a ja odbijając ją kilka razy głową, obróciłam się wokół własnej osi i wbiłam ją do siatki.
- Huraaaa !!! - krzyczałam na całe boisko
- Dziewczyno, gdzie ty nauczyłaś się tak grać ? - zapytał oburzony
- Z tym trzeba się urodzić a tam naprawdę to miałam dobrego trenera,. a po za tym u nas to rodzinne - odpowiedział śmiejąc sie przy tym cicho
- No tak i wszystko jasne - skwitował chłopak
Opadliśmy na murawę a mój przeciwnik rzucił mi butelkę wody. Wypiłam dużego łyka, a on zrobił to samo. Po czym położył się plecami na podłożu i zamknął oczy. Ja siedziałam po turecku sącząc wodę. Wpadłam na świetny pomysł. Cicho wstałam i podeszłam do chłopaka. Odkręciłam korek butelki i wylałam trochę wody na jego twarz i włosy i krzyknęłam
- Wstawaj Reus ! - i zaczęłam się śmiać
- Kurwa ! - krzyknął i zerwał się na nogi. Przetarł oczy i odparł - Masz przerąbane Lena ! - krzyknął i zaczął biec w moim kierunku. Dokładnie w tym samym momencie ja zaczęłam uciekać. Dogonił mnie w połowie boiska. Właściwie to mu się nie dziwię. Miał świetną kondycję a nad moją troszkę trzeba było popracować. Złapał mnie w pasie obrócił do siebie i podniósł wysoko. Byłam jakiś ponad metr na ziemią i chętnie skoczyłabym ale on trzymał mnie za mocno w pasie.
- Co masz mi do powiedzenia na swoje usprawiedliwienie? - zapytał z wyrzutem
- Że warto było zobaczyć twoją minę - odpowiedziałam mu udając odważną. Lecz tak na prawdę trochę bałam się jego pomysłów.
- Oj pożałujesz tego Hoel - odparł z podejrzliwym uśmiechem
Zaczął obracać się wokół własnej osi, a że trzymał mnie dalej rękoma kręciłam się razem z nim.
- Aaaaaa Reus kretynie puść mnie ! - krzyknęłam
- Zastanowię się - odparł dalej kręcąc mnie.
Poczułam, dziwne uczucie w żołądku. Nie to nie było przyjemne uczucie a raczej uczucie bólu. Bólu fizycznego nie psychicznego. Dalej, dalej nie wiem co się działo bo oddałam się ciemnym ramionom, które pochłonęły mnie w swą otchłań ...
***
- Lena ! Lena ! Obudź się ! - usłyszałam jakiś głos. Powoli docierały do mnie znaki świata zewnętrznego. Poczułam uścisk jego dłoni na mojej a drugą rękę gładził mój policzek. Delikatnie otworzyłam oczy i ujrzałam zatroskaną twarz Marco
- Lena ! Nie rób mi tak nigdy więcej ! - rzucił mi z wyrzutem
- Co się stało ?- zapytałam próbując się podnieść
-Zemdlałaś - widząc moje zamiary złapał mnie delikatnie za rękę i pomógł wstać. Przed oczami zrobiło mi się ciemno i zachwiałam się. Złapał mnie w ostatniej chwili.
- Źle się czujesz ? - zapytał
-Słabo mi - wychrypiałam
- Chodź usiądziesz - podprowadził mnie do ławki i posadził na niej. Oparłam głowę o oparcie na głowę i zamknęłam oczy
- Poczekaj zadzwonię po kogoś - odparł
- Nie nie trzeba. Po prostu nic nie jadłam - opowiedziałam otwierając oczy
- Nic nie jadłaś ?! No i przynajmniej wiemy od czego źle się czujesz. Poczekaj tu zaraz wracam
- Nie dzięki miałam zamiar iść na imprezę
- Mimo wszystko żarty się ciebie trzymają - odparł i zniknął. Po chwili pojawił się z jabłkiem i butelką wody w ręku - Nie mam nic innego do zjedzenia, ale jeśli chcesz mogę wskoczyć do jakiegoś sklepu ?
- Nie. Dziękuję, nie trzeba - odparłam i wzięłam od niego jabłko
Czułam na sobie jego spojrzenie gdy ugryzłam kęs jabłka. Nie chciało mi przejść przez gardło, więc zrezygnowana, że nic w siebie nie wrzucę położyłam je obok. Widząc pytającą mine Marco odparłam
- I tak nic w siebie nie wrzucę - i upiłam łyk wody. Natychmiast po moim ciele rozeszła się zimna fala, aż wzdrygnęłam się a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Nie uszło to uwadze blondyna i od razu podał mi swoją bluzkę, która leżała obok
- Zakładaj bo zachorujesz - powiedział podając mi bluzę
- Nic mi nie będzie - zaprzeczyłam
- Zakładaj i nie marudź - dodał
Wzięłam od niego bluzę i założyłam ją. Była o wiele za duża ale przynajmniej było mi ciepło. Do tego czułam ten świetny zapach perfum.
- Więc ... - zaczął Marco ale nie dokończył bo na boisko wbiegli chłopcy. Od razu nas spostrzegli i ruszyli do nas.
- Cześć - krzyknęli chórem na co wszyscy wybuchli śmiechem
- Hej ! - opowiedziałam. Znałam ich już wszystkich po poznaliśmy się na wcześniejszym treningu i na imprezie
- Przyszłaś na trening - stwierdził Mats
- Nie no coś ty wcale jej tu nie ma ! - rzucił Marcel na co wszyscy wybuchli śmiechem nawet Hummels
- Mam kilka ciekawych propozycji i pomysłów dla drużyny - odpowiedziałam podejrzliwie. Nie zdążyli zapytać bo na boisko wszedł trener i krzyknął :
- No dobra dziewczynki, zaczynamy. Na początek 15 okrążeń ! - Chłopcy ruszyli od razy bo wiedzieli, że jak będą " żebrać " o mniej to i tak dostaną więcej
- Cześć Lena ! - zwrócił się do mnie i przytulił mnie
- Cześć wujek ! - odparł również radośnie. Od mojego przyjazdu spotkaliśmy się oprócz tego pierwszego treningu jeszcze kilka razy ale to na dziś mieliśmy zaplanowane ciekawe tematy rozmów
- Jak się tu czujesz ? zapytał z troską
- Wiesz, chyba powoli się tu zadomawiam - odparłam kłamiąc
- To dobrze - odparł chyba zadowolony
- Aha przyniosłam swoje notatki .... - zaczęłam
Rozmawialiśmy o różnych strategiach i pomysłach. To była chyba moje pierwsza rozmowa tutaj, która mnie wciągnęła i zaciekawiła. Podczas naszej rozmowy piłkarze ćwiczyli. Jeśli można tak to nazwać, bo cały czas się wygłupiali
- Dobra na dzisiaj koniec ! Daruję wam bo mam dobry humor. Żartowałem mam dla was niespodziankę - powiedział podekscytowany
- Mamy się bać ? - zapytał Neven
- Zobaczycie za jakiś czas - odparł nic nie wyjaśniając po czym oddalił się w stronę swojego gabinetu. Wszystkie oczy powedrowały na mnie z pytającym wzrokiem. Na co ja skwitowałam krótko :
- Mnie się nie pytajcie. To jego pomysł, a ja i tak nie pisnę słówka - o dziwo dali mi spokój
Wzięliśmy po butelce wody i usiedliśmy na brzegu boiska tam gdzie słońce jeszcze nie sięgało swoimi promieniami.
- To twoja sprawka, że włosy Reus wyglądają nieco lepiej niż zawsze ? - zapytał Błaszczykowski
- Teraz przynajmniej jakoś się prezentują - odparłam z duma na co wszyscy wybuchli śmiechem oprócz naszego obiektu żartów
- Zemszczę się - odparł
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę gdy poczułam, że unoszę się do góry i ktoś trzyma mnie na rękach oraz, że bardzo szybko się przemieszczamy czyli biegniemy a raczej ten ktoś biegnie. Obróciłam twarz i ujrzałam Marco
- Reus idioto postaw mnie ! - wrzeszczałam
- Jak sobie życzysz - odparł i bez trudu posadził mnie na sztandze bramki
- Kretynie ale na ziemi ! - wywrzeszczałam. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam pokładających się ze śmiechu chłopców tak samo jak ten debil, który mnie tu usadowił
- Mówiłem, że się zemszczę - wydukał w przerwach pomiędzy śmiechem
- Nie rozmawiam z tobą - odparłam szukając jakiejś pomocy, i znalazłam ją - Mo ! Chodź tu i przydaj się na coś !
- Słucham ? - odkrzyknął - Wydawało mi się czy ktoś mnie wołał ?
- To umyj uszy jak nie słyszałeś !
- A jednak nikt mnie nie wołał - odparł udając, że jest głuchy
- No dobra : Mo, bardzo ładnie proszę podnieś tu swój szczupły tyłek i pomóż mi zejść - poprosiłam najładniej jak tylko było mnie stać
- Skoro tak ładnie prosisz - odparł i posłał mi szeroki uśmiech. Podszedł do bramki, wciągnął ręce po czym złapał mnie w pasie i zdjął z bramki. Postawił mnie na trawie
- Dziękuję ale i tak masz gruby tyłek - odparłam ze śmiechem i zaczęłam uciekać. Słyszałam, że mnie goni ale na szczęście reszta drużyny siedziała niedaleko i zdążyłam schować się za Piszczkiem. Pewnie dalej gonilibyśmy się i wygłupiali ale przerwał nam Erick:
- Zapomniałbym ! Ej posłuchajcie w tą sobotę robię imprezkę urodzinowa u mnie, więc zapraszam wszystkich z partnerami - jego obwieszczeni zawtórowały krzyki radości
Wszyscy zebrali się i poszli do szatni a ja zabrałam swoje rzeczy. Byłam już przy wyjściu gdy usłyszałam za sobą kroki :
- Lena ...
Subskrybuj:
Posty (Atom)