sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział VIII " Wydawało mi sie, czy ktoś mnie wołał ? "

Obudziłam się wieczorem. Było już ciemno a na zegarku widniała godzina 20:39. Tak przespałam cały dzień po imprezie. Nie miałam aż takiego dużego kaca ale małą butelkę wody wypiłam duszkiem. Łyknęłam jakieś tabletki na kaca i ból głowy i poszłam pod prysznic. Mogłabym stamtąd nigdy nie wychodzić .Woda przywróciła mnie do świata żywych. Przebrałam się w piżamę i po raz kolejny udałam się spać ale tym razem w swoim łóżku. Obudziłam się o 8:02. Pogoda była słoneczna i ciepła. Umyłam się i założyłam koszulkę, spodenki i buty. Zeszłam do kuchni i w tym momencie zadzwonił do mnie telefon. Na wyświetlaczu pojawił się Jurgen Klopp.
- Halo ?
- Cześć Lenka ! Pewnie ciebie obudziłem ?
- Cześć wujek ! Nie, właśnie wstałam i mam zamiar pobiegać
- To świetnie się składa. Mam dla ciebie propozycję nie do odmówienia
- Zamieniam się w słuch ?
- Dziś o 10 jest trening. Przyjdź, przydasz mi się
- Nie ma problemu. To do zobaczenia o 10
- Tak, tak cześć
Bardzo ucieszyłam się na wieść o treningu. Do torebki wrzuciłam telefon, okulary i mój notes. Wyszłam z domu i truchcikiem zaczęłam biec na stadion Po co tak wcześnie ? Żeby przemyśleć kilka spraw a po za tym i tak nie miałam gdzie się podziać. Po kilku minutach byłam już na stadionie. Ochronie przedstawiłam się i wpuścili mnie. Dziś miał odbyć się trening zamknięty. Mimo godziny 8:16 po stadionem zgromadziło się już dużo fanów, którzy pewnie liczyli, że spotkają gdzieś, któregoś z piłkarzy. Przeszłam obok szatni i gabinetu trenera. Po chwili wyszłam z tunelu i na trawie ujrzałam wysokiego chłopaka, który zmagał się z piłką.Wykonywał różne triki i rzuty na bramkę. Przypatrywałam mu się kilka minut aż w końcu odwrócił się. Poznałam go już na samym początku.
- Dawno mnie obserwujesz ? - zapytał Marco
- Wystarczająco długo by upewnić się w swoim przekonaniu, że nieźle ci idzie - odparłam
- A tobie to może nie - rzucił wyzywająco
- Ja jestem amatorem a ty profesjonalistą
- Amatorem hahahahahaha mało kto gra tak jak ty. Kesteś na takim poziomie gry jak my
- Wydaje ci się
- To pokaż co potrafisz
- Tak zaczęliśmy pojedynek na triki. Walka byłą zacięta. Każdy z nas pragnął wygranej, by utrzeć nosa temu drugiemu. W końcu Marco podbił piłkę do mnie a ja odbijając ją kilka razy głową, obróciłam się wokół własnej osi i wbiłam ją do siatki.
- Huraaaa !!! - krzyczałam na całe boisko
- Dziewczyno, gdzie ty nauczyłaś się tak grać ? - zapytał oburzony
- Z tym trzeba się urodzić a tam naprawdę to miałam dobrego trenera,. a po za tym u nas to rodzinne - odpowiedział śmiejąc sie przy tym cicho
- No tak i wszystko jasne - skwitował chłopak
Opadliśmy na murawę a mój przeciwnik rzucił mi butelkę wody. Wypiłam dużego łyka, a on zrobił to samo. Po czym położył się plecami na podłożu i zamknął oczy. Ja siedziałam po turecku sącząc wodę. Wpadłam na świetny pomysł. Cicho wstałam i podeszłam do chłopaka. Odkręciłam korek butelki i wylałam trochę wody na jego twarz i włosy i krzyknęłam
- Wstawaj Reus ! - i zaczęłam się śmiać
- Kurwa ! - krzyknął i zerwał się na nogi. Przetarł oczy i odparł - Masz przerąbane Lena ! - krzyknął i zaczął biec w moim kierunku. Dokładnie w tym samym momencie ja zaczęłam uciekać. Dogonił mnie w połowie boiska. Właściwie to mu się nie dziwię. Miał świetną kondycję a nad moją troszkę trzeba było popracować. Złapał mnie w pasie obrócił do siebie i podniósł wysoko. Byłam jakiś ponad metr na ziemią i chętnie skoczyłabym ale on trzymał mnie za mocno w pasie.
- Co masz mi do powiedzenia na swoje usprawiedliwienie? - zapytał z wyrzutem
- Że warto było zobaczyć twoją minę - odpowiedziałam mu udając odważną. Lecz tak na prawdę trochę bałam się jego pomysłów.
- Oj pożałujesz tego Hoel - odparł z podejrzliwym uśmiechem
Zaczął obracać się wokół własnej osi, a że trzymał mnie dalej rękoma kręciłam się razem z nim.
- Aaaaaa Reus kretynie puść mnie ! - krzyknęłam
- Zastanowię się - odparł dalej kręcąc mnie.
Poczułam, dziwne uczucie w żołądku. Nie to nie było przyjemne uczucie a raczej uczucie bólu. Bólu fizycznego nie psychicznego. Dalej, dalej nie wiem co się działo bo oddałam się ciemnym ramionom, które pochłonęły mnie w swą otchłań ...

                                                               ***
- Lena ! Lena ! Obudź się ! - usłyszałam jakiś głos. Powoli docierały do mnie znaki świata zewnętrznego. Poczułam uścisk jego dłoni na mojej a drugą rękę gładził mój policzek. Delikatnie otworzyłam oczy i ujrzałam zatroskaną twarz Marco
- Lena ! Nie rób mi tak nigdy więcej ! - rzucił mi z wyrzutem
- Co się stało ?- zapytałam próbując się podnieść
-Zemdlałaś - widząc moje zamiary złapał mnie delikatnie za rękę i pomógł wstać. Przed oczami zrobiło mi się ciemno i zachwiałam się. Złapał mnie w ostatniej chwili.
- Źle się czujesz ? - zapytał
-Słabo mi - wychrypiałam
- Chodź usiądziesz - podprowadził mnie do ławki i posadził na niej. Oparłam głowę o oparcie na głowę i zamknęłam oczy
- Poczekaj zadzwonię po kogoś - odparł
- Nie nie trzeba. Po prostu nic nie jadłam - opowiedziałam otwierając oczy
- Nic nie jadłaś ?! No i przynajmniej wiemy od czego źle się czujesz. Poczekaj tu zaraz wracam
- Nie dzięki miałam zamiar iść na imprezę
- Mimo wszystko żarty się ciebie trzymają - odparł i zniknął. Po chwili pojawił się  z jabłkiem i butelką wody w ręku - Nie mam nic innego do zjedzenia, ale jeśli chcesz mogę wskoczyć do jakiegoś sklepu ?
- Nie. Dziękuję, nie trzeba - odparłam i wzięłam od niego jabłko
Czułam na sobie jego spojrzenie gdy ugryzłam kęs jabłka. Nie chciało mi przejść przez gardło, więc zrezygnowana, że nic w siebie nie wrzucę położyłam je obok. Widząc pytającą mine Marco odparłam
- I tak nic w siebie nie wrzucę - i upiłam łyk wody. Natychmiast po moim ciele rozeszła się zimna fala, aż wzdrygnęłam się a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Nie uszło to uwadze blondyna i od razu podał mi swoją bluzkę, która leżała obok
- Zakładaj bo zachorujesz - powiedział podając mi bluzę
- Nic mi nie będzie - zaprzeczyłam
- Zakładaj i nie marudź - dodał
Wzięłam od niego bluzę i założyłam ją. Była o wiele za duża ale przynajmniej było mi ciepło. Do tego czułam ten świetny zapach perfum.
- Więc ... - zaczął Marco ale nie dokończył bo na boisko wbiegli chłopcy. Od razu nas spostrzegli i ruszyli do nas.
- Cześć - krzyknęli chórem na co wszyscy wybuchli śmiechem
 - Hej ! - opowiedziałam. Znałam ich już wszystkich po poznaliśmy się na wcześniejszym treningu i na imprezie
- Przyszłaś na trening - stwierdził Mats
- Nie no coś ty wcale jej tu nie ma ! - rzucił Marcel na co wszyscy wybuchli śmiechem nawet Hummels
- Mam kilka ciekawych propozycji i pomysłów dla drużyny - odpowiedziałam podejrzliwie. Nie zdążyli zapytać bo na boisko wszedł trener i krzyknął :
- No dobra dziewczynki, zaczynamy. Na początek 15 okrążeń ! - Chłopcy ruszyli od razy bo wiedzieli, że jak będą " żebrać " o mniej to i tak dostaną więcej
- Cześć Lena ! - zwrócił się do mnie i przytulił mnie
- Cześć wujek ! - odparł również radośnie. Od mojego przyjazdu spotkaliśmy się oprócz tego pierwszego treningu jeszcze kilka razy ale to na dziś mieliśmy zaplanowane ciekawe tematy rozmów
- Jak się tu czujesz ? zapytał z troską
- Wiesz, chyba powoli się tu zadomawiam - odparłam kłamiąc
- To dobrze - odparł chyba zadowolony
- Aha przyniosłam swoje notatki .... - zaczęłam
Rozmawialiśmy o różnych strategiach i pomysłach. To była chyba moje pierwsza rozmowa tutaj, która mnie wciągnęła i zaciekawiła. Podczas naszej rozmowy piłkarze ćwiczyli. Jeśli można tak to nazwać, bo cały czas się wygłupiali
- Dobra na dzisiaj koniec ! Daruję wam bo mam dobry humor. Żartowałem mam dla was niespodziankę - powiedział podekscytowany
- Mamy się bać ? - zapytał Neven
- Zobaczycie za jakiś czas - odparł nic nie wyjaśniając po czym oddalił się w stronę swojego gabinetu. Wszystkie oczy powedrowały na mnie z pytającym wzrokiem. Na co ja skwitowałam krótko :
- Mnie się nie pytajcie. To jego pomysł, a ja i tak nie pisnę słówka - o dziwo dali mi spokój
Wzięliśmy po butelce wody i usiedliśmy na brzegu boiska tam gdzie słońce jeszcze nie sięgało swoimi promieniami.
- To twoja sprawka, że włosy Reus wyglądają nieco lepiej niż zawsze ? - zapytał Błaszczykowski
- Teraz przynajmniej jakoś się prezentują - odparłam z duma na co wszyscy wybuchli śmiechem oprócz  naszego obiektu żartów
- Zemszczę się - odparł
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę gdy poczułam, że unoszę się do góry i ktoś trzyma mnie na rękach oraz, że bardzo szybko się przemieszczamy czyli biegniemy a raczej ten ktoś biegnie. Obróciłam twarz i ujrzałam Marco
- Reus idioto postaw mnie ! - wrzeszczałam
- Jak sobie życzysz - odparł i bez trudu posadził mnie na sztandze bramki
- Kretynie ale na ziemi ! - wywrzeszczałam. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam pokładających się ze śmiechu chłopców tak samo jak ten debil, który mnie tu usadowił
- Mówiłem, że się zemszczę - wydukał w przerwach pomiędzy śmiechem
- Nie rozmawiam z tobą - odparłam szukając jakiejś pomocy, i znalazłam ją - Mo ! Chodź tu i przydaj się na coś !
- Słucham ? - odkrzyknął - Wydawało mi się czy ktoś mnie wołał ?
 - To umyj uszy jak nie słyszałeś !
- A jednak nikt mnie nie wołał - odparł udając, że jest głuchy
- No dobra : Mo, bardzo ładnie proszę podnieś tu swój szczupły tyłek i pomóż mi zejść - poprosiłam najładniej jak tylko było mnie stać
- Skoro tak ładnie prosisz - odparł i posłał mi szeroki uśmiech. Podszedł do bramki, wciągnął ręce po czym złapał mnie w pasie i zdjął  z bramki. Postawił mnie na trawie
- Dziękuję ale i tak masz gruby tyłek - odparłam ze śmiechem i zaczęłam uciekać. Słyszałam, że mnie goni ale na szczęście reszta drużyny siedziała niedaleko i zdążyłam schować się za Piszczkiem. Pewnie dalej gonilibyśmy się i wygłupiali ale przerwał nam Erick:
- Zapomniałbym ! Ej posłuchajcie  w tą sobotę robię imprezkę urodzinowa u mnie, więc zapraszam wszystkich z partnerami - jego obwieszczeni zawtórowały krzyki radości
Wszyscy zebrali się i poszli do szatni a ja zabrałam swoje rzeczy. Byłam już przy wyjściu gdy usłyszałam za sobą kroki :
- Lena ...

3 komentarze:

  1. Kochana czemu przerywasz w takim momencie no tak nie można to złe. Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze mi sie podoba. Sposob w jaki ze soba rozmawiaja jest mega smieszny. Caly czas czytajac to mialam na ustach usmiech. :D
    Gratuluje swietnego rozdzialu. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna Lencia:(
    Zemdlała ale na szczęście obok był Marco.
    Nie no dialogi to masz powalające.
    Wieczny banan a ustach :D
    Czekam na nn i zapraszam do siebie:
    rozdział 2 tu:http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/
    i 41 tutaj: http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/

    Buziaki:****

    OdpowiedzUsuń