wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział IX " Ach będzie gruba impreza ! "

[ Wszyscy zebrali się i poszli do szatni a ja zabrałam swoje rzeczy. Byłam już przy wyjściu gdy usłyszałam za sobą kroki :
- Lena ... ]


 Obróciłam się i moim oczom ukazał się ... Moritz. Nie ukrywam zdziwił mnie.
 - Tak ? - zapytałam zdezorientowana
- Jak tam ? - zapytał
- Dobrze, a u ciebie ? - odparłam całkiem zdezorientowana
- Też. Dobra nie będę owijał : No więc, czy ty nie zechciałabyś .... mi .... eeee ze mną ... no wiesz ... - zaczął się jąkać
- Nie Mo, nie wiem o co ci chodzi - szczerze mu powiedziałam
- Czy ty nie chciałabyś mi pokazać kilku sztuczek ? - zapytała lekko zarumieniony.
Bardzo mi ulżyło bo myślałam, że chce ze mną gdzieś iść, ale taki obrót sprawy bardzo mnie ucieszył.
- Jasne - odparłam i wymieniliśmy się numerami
- To do zobaczenia na imprezie - odparł i ruszył w stronę swojego samochodu a ja w stronę swojego domu.
Przeszłam już z 3 metry, gdy usłyszałam za sobą kroki.
- Co znów zapomina ... - zaczęłam i obróciłam ale za mną nie stał Mo lecz jego przyjaciel Marco - Och przepraszam myślałam, że to ktoś inny
- Nic się nie stało - odparł - Idziesz na urodziny Ericka ? - zapytał
- Dalej się na ciebie gniewam, za posadzenie mnie na tej sztandze - odparłam i udałam urażoną. Stanął prze mną i powiedział :
- Przepraszam
- ...
- Proszę wybacz mi
- ...
- Dobra sama tego chciałaś. Jak mi nie wybaczysz to posadzę cię na tym drzewie - zaszantażował mnie i wskazał na pobliskie wysokie drzewo. Wolałam nie ryzykować
- Dobra, już dobra wiem, że to zrobisz, więc ci wybaczam ... tym razem - dodałam już ciszej na co on zareagował śmiechem. Dalej staliśmy na poboczu parkingu
- To jak idziesz na imprezę do Ericka ? Jeśli tak to mogę po ciebie wpaść ?
- To miło z twojej strony ale nie dziękuję - odparłam i spuściłam wzrok na podłoże. Nagle betonowe płyty bardzo mnie zaciekawiły
- Dlaczego ? - zapytał
- Nie twój interes. Właściwie to powinnam się już zbierać. Pa - powiedziałam szybko i zaczęłam szybko iść  do domu. Za zakrętem puściłam się biegiem ale nie do domu tylko do parku. Poczułam na swoim policzku coś mokrego ... łzę. Raczej łzy. Dobiegłam do parku i osłabiona opadłam na ławkę. Ludzi patrzyli się na mnie a nie chciałam czuć na sobie ich wzorku więc wbiegłam w alejkę trochę zapuszczoną i zaniedbaną ale mnie odpowiadała. Nie widziałam tych szczęśliwych bezproblemowych ludzi. Usiadłam na brzegu ławki i zaczęłam szukać wytłumaczenia na swoje postępowanie. Nie mogłam mu nic powiedzieć. Nie znam go. Nie ufam mu. Nie wiem kim jest. Nie znam jego zamiarów. Nie wiem czego chce. Powtarzałam to sobie w myślałam i wmawiałam sobie, że dobrze postąpiłam. Zaczęłam płakać jak małe dziecko. Objęłam rękoma kolana i zaczęłam się bujać do przodu i do tyłu. Usłyszałam trzask łamanej gałęzi. Zerwałam się momentalnie z swojego miejsca i obejrzałam się. Nikogo nie zobaczyłam. Cisz i pustka, może to jakieś zwierzę ale dla pewności ruszyłam szybkim krokiem w stronę domu. Po chwili znalazłam się w swoim łóżku i od razu nie myjąc się ani nie przebierając usnęłam. 

* Marco *

- To miło z twojej strony ale nie dziękuję - odparła i spuściła wzrok na podłoże
- Dlaczego ? - zapytałem zdziwiony 
- Nie twój interes. Właściwie to powinnam się już zbierać. Pa - rzuciła oschle i zaczęła odchodzić. Chciałem się jej coś zapytać więc pobiegłem za nią. Zobaczyłem, że skręca do parku. Zgubiłem ją w tłumie i już chciałem zrezygnować z dalszych poszukiwań gdy natrafiłem na zapuszczoną alejkę. Zobaczyłem ją. Siedziała zapłakana na ławce. Chciałem podejść ale wiedziałem, że ucieknie. Nie rozumiem o co jej chodzi ? Dlaczego płacze ? Stałem za drzewem dłuższą chwilę w końcu przemogłem się i postawiłem krok w jej stronę. Niestety pod moja nogą pękła cholerna gałązka. Jedyna w pobliżu. Dziewczyna zerwała się i uciekła. Tyle było po niej śladu. Snułem się powoli do domu. W końcu doszedłem przebrałem się i umyłem ale nie miało to dla mnie sensu. Cały czas nurtowało mnie pytanie : co ja takiego zrobiłem, że ona się rozpłakała ? Tak minęły mi kolejne 4 dni. Siedziałem przed tv gdy drzwi otworzyły się.
- Siema stary ! - krzyknął od progu Mario. Tak dobrze się znamy, że nie ma sensu dzwonić dzwonkiem do drzwi i wkurwiać na darmo. Po prostu otwieramy sobie drzwi, że by nie denerwować tego drugiego. Caroline to przeszkadzało ale jej tu nie ma. Mi zaś wcale to nie przeszkadza zaś ułatwia sprawę bo nie muszę podnosić się i otwierać drzwi. - To co gotowy ? 
- Na co ? - zapytałem zaskoczony 
- Dziś są urodziny Ericka ! Ach będzie gruba impreza ! - odparł piszcząc z radości 
- Nigdzie nie idę - odburknąłem
- Nie czas na żarty zbieraj się - odparł
- To nie żart daj mi spokój - rzuciłem
- Ej Marco co jest ? - zapytał 
Opowiedziałem mu historię sprzed treningu i po na co on wypuścił powietrze i  zamyślił się na chwilę
- Wiesz a może ona potrzebuje chwili odchnienia bo ma swoje sprawy ? - zapytał 
- Hmm ... wiem ! - krzyknąłem i postawiłem się do pionu - Mario a może ona kogoś ma to ma sens. Dlatego nie chciała iść ze mną na tą imprezę !
- To ma sens - odparł zastanawiając się na czymś 
- Tylko jako to się stało, że ja na to wcześniej nie wpadłem ani nie zauważyłem - zapytałem
- Nie wiem co o tym myśleć bo ostatnio jak ją widziałem to świetnie się bawiła w sklepie spożywczym - powiedziała
- Jak to ? - zapytałem
 - No była tam z Moritzem i wrzucali mentosy do coca coli - odparł ze śmiechem
- I co zrobiłeś ?
- Pomogłem im i wrzucaliśmy razem najfajniej było jak goniła nas ochrona- opowiedział dławiąc się ze śmiechu 
- Dzięki - rzuciłem z ironią - Skoro ona się świetnie bawi to ja też zacznę - powiedziałem
- Masz rację stary. Może znajdziesz tam jaką fajną laskę - rzekł
- Dobra, ale ja nie ma prezentu - odparłem zdesperowany 
- Ja ma, damy go wspólnie - pokrzepił mnie Goetze
Po chwili byłem już ubrany. Na imprezie był cały skład Borussii i kilku innych znajomych i dziewczyny. Nie miałem ochoty na nic a szczególnie na zabawę. Jedyną rzeczą jaka mnie tam trzymała a raczej osobą była pewna dziewczyna ...


________________________________________________________________________________
Przepraszam was za swoją nieobecność ale miałam bardzo dużo popraw jak to na koniec roku. Jednak teraz mam czas i mam napisany nowy rozdział ^^
Jest sprawa : Wyświetleń na blogu jest dużo za co dziękuję ale możecie tylko wejść i wyjść a mi zależy dowiedzieć się ile osób czyta mojego bloga. więc jeśli czytasz kązdy rozdział do końca to skomentuj ten post. Nie chce nic od was wymuszać po prostu chcę sprawdzić ile osób czyta moje wypociny
Pozdrawiam Reusowa ;*

MUNDIAL 2014 !
Mecze cudowne i wyniki. Akcje, hat-triki też. Po prostu kocham to !
Bardzo żałuję, że nie ma tam Marco :(
Wczoraj Niemcy wygrały z Portugalią 4:0 i jednego gola strzelił Mats Hummels :3

3 komentarze:

  1. Rozdział jak zawsze genialny czekam na nexta, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym spożywczakiem mnie rozwaliłaś. ^^
    W sumie fajna wkręta, nie ma co. :3
    Podejrzenia Marco są trochę dziwne, ale po zachowaniu Leny mnie na jego miejscu przyszłoby to samo do głowy.
    Oczywiście przerwałaś w najlepszym momencie. ;)
    Czyżby na imprezie była Lena? ^^
    Życzę weny i zapraszam do mnie:
    http://kolorowa-biel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. "Pomogłem im i wrzucaliśmy razem najfajniej było jak goniła nas ochrona"
    Hahaha ;D Padłam, jak to przeczytałam :) Dopiero zaczęłam czytać Twoje opowiadanie, ale od teraz postaram się tu często pojawiać :)
    Rozdział cudny :) Mam nadzieję, że Marco i Lena zbliżą się do siebie na tej imprezie u Erica :) Może coś ciekawego się tam wydarzy... Czekam na nexta :*
    Zapraszam do siebie -> http://bvbtomojezyciekocham.blogspot.com/
    Buziaczki :* :*

    OdpowiedzUsuń