wtorek, 2 września 2014

Rozdział XVII " Kto chce się zaprzyjaźnić ? "

 Dopiero kiedy pokłóciłam się z Reus'em i zachowałam się chłodno wobec Leitnera zrozumiałam, że moje życie ograniczyło się tylko do znajomości z piłkarzami Borussii. Nadszedł czas by to zmienić. Tylko jak ? Przecież nie ustanę w parku i nie zacznę krzyczeć "Kto chce się zaprzyjaźnić ?". Przyciągnęłabym pewnie jakiś zboczeńców i gwałcicieli. Siedziałam bezczynnie na ławce pod budynkiem, z którego właśnie wyszłam. Patrzyłam się osłupiała na samochody, które jeździły na ulicy kilka metrów przed mną. Spędziłam tam kilkanaście minut za nim poczułam porywisty wiatr na swoim ciele, a potem kroplę deszczu, która przywiał wiatr. Spojrzałam na niebo. Dziś słońce przesłoniły chmury i nie pozwoliły przedrzeć się nawet na chwilę. Rozdzwonił się mój telefon.Wstałam z ławki i szybkim krokiem zaczęłam przemierzać ulice, mając na celu jak najszybsze dotarcie do swojego domu za nim zacznie padać deszcz. Telefon znów rozbrzmiał a ja próbowałam go ignorować. Na daremnie ponieważ za trzecim razem wciekłam się i wyjęłam go z torby po czym spojrzałam na wyświetlacz - Wujek Jurgen. Chcąc nie chcą odebrałam telefon bo dalsze ignorowanie go miałoby swoje skutki - (czytaj : poważna rozmowa ).
- Halo ?
- Cześć Lenka ! - usłyszałam przywitanie
- Cześć, cześć wujku
- Czemu nie odbierałaś ? Coś się stało ?
- Ee po prostu nie mogłam znaleźć telefonu - wymyśliłam na poczekaniu
- Przejdę od razu do rzeczy i oznajmiam ci, że masz stawić się dziś u mnie w domu o 14 na obiedzie
- To znaczy, że nie mam wyboru ? - zapytałam
- Ależ oczywiście - odparł uradowany
- W takim razie zgoda
- A jak tam TA sprawa ? - zapytała specjalnie akcentując słowo "ta"
- Porozmawiamy po obiedzie - odparłam szybko
- Dobrze, w takim razie do zobaczenia
- Mhm, pa
Spojrzałam na zegarek miałam jeszcze około 1,5 godziny do rodzinnego obiadu.  Resztę spaceru spędziłam w ciszy. Po wejściu do mojego domu odwiesiłam torebkę na wieszak i udałam się do łazienki. Napełniłam wannę ciepłą wodą, wlałam płyn do kąpieli, który sprawił, że na tafli wody pojawiła się piana oraz wlałam kilka kropel olejku zapachowego, który zwieńczył całość konwaliowym zapachem. Zrzuciłam pośpiesznie z siebie ubrania i weszłam do wanny. Moje ciało ogarnęła ciepła fala.Olejek konwaliowy delikatnie "łaskotał" moje nozdrza. Wygonie ułożyłam się i starałam się nie myśleć o wydarzeniach dzisiejszego dnia. Nie udało mi się zapomnieć ciągle powracał do mnie te słowa "Bardzo mi przykro ale ..." STOP ! Zerwałam się i wyszłam z wanny. Wytarłam swoje mokre ciało puszystym, białym ręcznikiem a później owinęłam się nim.Stanęłam w garderobie i z odpowiednich półek wyciągnęłam potrzebne mi ubrania, które już po chwili miałam na sobie. Wysuszyłam swoje włosy a następnie związałam je w "koński ogon". Założyłam buty i włożyłam telefon do kieszeni. Chcą się nie spóźnić wyszłam z domu i żwawym krokiem zaczęłam się kierować do domu wujostwa. Kilka minut później nacisnęłam.dzwonek. Natychmiast otworzyły się drzwi a przed mną stanął gospodarz domu. Przytulił mnie mocno.
- Dobrze cię widzieć - odparł
- Ciebie również - odparłam
Puściliśmy się i weszłam do domu. Już po przekroczeniu progu poczułam piękny zapach. Zapewne dochodzący z kuchni  Zdjęłam buty w holu bo nie chciałam nabrudzić. Dom był przestronny i czysty. Wyglądał jakby dopiero co został umeblowany i jeszcze domownicy się z nim nie oswoili i nie zdążyli nabałaganić. Jednak ta rodzina mieszka tu wiele lat. budynek po prostu jest zadbany i czysty. Zapewne gdyby Perfekcyjna Pani Domu przeprowadziła tu test białej rękawiczki nie znalazłaby nawet jednego pyłku kurzu. Weszłam do kuchni a zaraz w ramiona wpadła mi ciocia Ulla.
- Cześć kochana - wykrzyczała mi do ucha. Zrozumiałam jej radość ale nie chciałam ogłuchnąć
- Cześć ciociu 0odparłam
Puściła mnie a potem obejrzała z każdej strony.
- Wymizerniałaś mi - odparła surowo
- To dziś będę mieć okazję do przytycia. Przecież nikt nie robi tak dobrego jedzenia - odparłam wesoło ponieważ udzielił mi się jej entuzjazm.
- Co prawda to prawda. Są domowe jak u ... - nagle zawisła i posmutniała
- ... jak u mamy . Nie możesz wiecznie unikać przy mnie tego słowa - odparłam dobitnie
- Przepraszam słonko. Po prostu nie chcę sprawić ci przykrości - rzekła i pogłaskała mnie po lewym policzku - Dobrze teraz nakryjcie do stołu bo zaraz będzie gotowy już obiad.
Po kilku minutach stół w jadalnie połączonej z salonem był gotowy a żona trenera BVB wzniosła posiłek i ustawiła go na honorowym miejscu. Każdy nałożył sobie porcję i zaczął ja konsumować.
- Czemu nałożyłaś sobie tak mało ? - zapytała oburzona ciocia
- Przepraszam ale muszę się pilnować - odparłam i puściłam jej przepraszający uśmiech.
- Ach no tak - dodała smutna ale wyraźnie uspokojona
Po zjedzonym posiłku posprzątaliśmy po sobie i zasiedliśmy z kubkami herbaty na kanapie.
- Opowiadaj co u ciebie ? - zapytała kobieta
- Nie jest źle. Chyba wpadałam w jakąś monotonię - powiedziałam
- Może przyszła byś do nas na trening ? Wiesz po oglądając chłopców można mieć ubaw po pachy. Jeśli chcesz mogłabyś z nimi pograć. Co ty na to ? - zaproponował Jurgen
- Dziękuję ale nie mogę za dużo biegać. Chociaż bardzo chętnie wpadnę na trening
- W takim razie bądź jutro o 10 - odparł uradowany
- A co z tymi wynikami ? - zapytała ciocia tym razem poważna
- Ech mogłoby być lepiej. Jeśli coś się zmieni to was powiadomię - powiedziałam nie chcą ich martwić. Zresztą miałam tak od zawsze : nienawidziłam zdradzać innym moich uczuć ani rozmawiać z nimi o mnie.
- Ale pamiętaj możesz do nas przyjść z każdym problemem - skomentowała Ulla. Po czym oboje przytulili mnie
- Dziękuję wam za wszystko ale na mnie już czas - powiedziałam
- Tak rzadko nas odwiedzasz - poskarżyła się ciocia
- Postaram się to nadrobić ale naprawdę muszę już iść
- Dobrze ale odwiedzaj nas częściej
- Obiecuję - odparłam i wyściskałam każdego z osobna - To do zobaczenia jutro o 10
- Paa - powiedzieli równocześnie a ja wyszłam z ich domu.

Marco : Musimy się spotkać !
Lena : Ja nic nie muszę
Marco : Jak zawsze uparta
Lena : Wcale nie znasz mnie od zawsze

/Marco/
 Wiedziałem, że nigdzie nie wyciągnę Leny. Po za tym za nim się ogarnąłem i przyjechałem do niej było po 19 więc zaczęło się już ściemniać. Zaparkowałem na podjeździe. Podszedłem do drzwi i z przyzwyczajenia otworzyłem je nie dzwoniąc. W środku panowała ciemność no może nie licząc strugi światła padającej z otworzonych drzwi, które jeśli dobrze pamiętam prowadziły do łazienki. Podszedłem do nich i osłupiałem na miejscu. Stała tam bokiem do mnie Lena i wstrzykiwała sobie coś w żyły u lewej ręki po przez strzykawkę. Potrafiłem tylko krzyknąć :
- PRZESTAŃ WSTRZYKIWAĆ SOBIE NARKOTYKI !!!

_________________________________________________________________________________
 WAŻNE : Od dziś rozdziały będą pojawiały się co tydzień. wiem, że nienawidzicie poniedziałków dlatego na osłodę co tydzień będę dodawała nowy rozdział. Dlaczego ? Ponieważ zaczął się rok szkolny i mam mnóstwo nauki ! Ten jest wyjątkowo we worek ponieważ wczoraj nie miałam jak dodać.
Życzę wam powodzenia w roku szkolnym i mam nadzieję, że każdy kto przeczyta zostawi komentarz ponieważ to bardzo motywuje !
Zapraszam na mojego ask'a
Pozdrawiam Reusowa ;*




niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział XVI " Nie jesteśmy parą egoistyczny dupku "

Już po chwili rozległ się huk.

Wszyscy zebrani patrzyli na mnie. Na ich twarzach malowało się zaskoczenia, rozbawienie, zdezorientowanie.
- Przepraszam - wydukałam i wyzwoliłam się z ramion chłopaka po czym zaczęłam zbierać części telefonu, który zrzuciłam na podłogę. Po chwili już stałam wyprostowana ze złożonym I'Phonem w ręku. Przy okazji osunęłam się dyskretnie od Leitnera.
- No to załatwiłaś sobie telefon - skwitował
- Na szczęście nic się nie stało ... chyba - na co zaczęliśmy się śmiać. Ucieszyłam się, że chociaż część udało mi się rozbawić tym samym nie zwracać na siebie uwagi. Jednak Marco dalej się na mnie patrzył. Lustrował mnie wzrokiem jakby czytał w moich myślach. Nagle śmiech przerwał dźwięk dzwonka. Grosskeutz wyjął urządzenie z przedniej kieszeni spodni.Przesunął kilka razy palcem po ekranie, spojrzał na niego zamyślony i szybko poderwał się z kanapy.
- Dobra chłopaki zbieram się bo czeka na mnie moja dziewczyna - odparł Kevin
Jego wypowiedzi powtórowały szmery potwierdzenia. Widocznie inni też przypomnieli sobie o swoich ukochanych.
- To my też będziemy uciekać - rzekł Sev za siebie i innych, którzy byli singlami. kiedy wszyscy wyszli do holu założyć buty a potem wyjść drzwiami ja również zaczęłam to robić. Wrzuciłam telefon do torebki bo jak na razie to było najbezpieczniejsze miejsce dla niego. Nie chciałam drugi raz sprawdzać wytrzymałość telefonu bo bałam się, że może nie "przeżyć" tego drugiego razu. Poczułam jak ciepłe ręce splatają się z moją lewą dłonią a potem ktoś przyciąga mnie do siebie. Stałam przed Mo. Uśmiechał się do mnie. Na widok jego radości ja również się uśmiechnęłam.
- A ty gdzie się wybierasz ? - zapytał oburzony
- Mam to potraktować jako zaproszenie ?
- Jak najbardziej - odparł wesoły
 Nasza jakże radosną konwersację przerwał głos :
- Uuuu gorzko - krzyknął Neven
Dopiero teraz dotarło do mnie, że staliśmy blisko ze sobą, wpatrując się sobie w oczy. Osunęłam się od chłopaka. W tym samym miejscu gdzie kilka minut wcześniej doznałam kompromitacji stał Subotić i Reus.
- Zostaw takich na chwilę a już charcują - odparł rozbawiony sytuacją Nev
- Daj spokój zakochanym - odparł ten drugi
- Nie jesteśmy parą egoistyczny dupku  - wycedziłam przez zęby. Spojrzał na mniej rozbawiony a raczej jakby patrzył na o wiele mniejsze dzieci, które przyłapał na wspólnym pocałunku. Tak. Tak właśnie nas traktował jak niedojrzałe emocjonalnie bachory, które nic nie wiedzą o życiu.
- To nie ja uciekłem bez słowa. Myślisz, że byłem zadowolony ? -zapytał wyraźnie poruszony.
- Myślę, że nic ci do tego bo wcale się nie martwiłeś - odparłam puszczając rękę Moritz'a i poprawiając torbę wiszącą mi na prawym ramieniu. Z jego twarzy znikł głupkowaty uśmieszek.
- Niby na jakiej podstawie to wnioskujesz ? - zapytał wyraźnie zirytowany i poważny
- No nawet nie zadzwoniłeś - odparłam
Nie czekając na niczyją odpowiedź skierowałam się do drzwi. Mijając chłopaka, który mnie zdenerwował rzuciłam mu spojrzenie pełne obrzydzenie i wrogości. Wyszłam trzaskając drzwiami. może nie było to celowe ale zrobiłam to odruchowo. Patrząc na całokształt ta scena za pewnie wyglądałaby jakby młoda nastolatka została czymś zdenerwowana i wyszła z domu trzaskając drzwiami. Teraz chodziła by uliczkami płacząc jakie ona ma złe życie bo pokłóciła się z kimś. Kiedy zrobiła by się senna lub zmęczona wróciła by do swojego domu i tam zaszyła by się na pewien okres.
Marzę o takim beztroskim życiu. Bawię się z przyjaciółmi, imprezuje a potem wracam do domu. Chodzę do szkoły w weekendy i po szkole wychodzę razem z moją paczką,  a potem wracam do domu. Zastaję w nim  mamę, która podaje obiad. rodzeństwo, które przykryło stół do posiłku oraz tatę, który właśnie wrócił z pracy, i zasiada do stołu. To tylko marzenia ale marzyc można zawsze.
Rzeczywistość jest bardziej przytłaczająca. Właśnie wróciłam do domu. byłam zdyszana. Dlaczego ? To proste. Biegłam całą drogę powrotną. Zdjęłam buty zaraz po wejściu i wbiegłam po schodach na piętro. Pomaszerowałam do swojego pokoju ale nie chciałam w nim przebywać. Wnet znalazłam idealne miejsce dla siebie - garderobę. Otworzyłam szeroko jej drzwi potem weszłam do niej. Przechyliłam głowę lekko w lewą stronę a potem podeszłam do moich wiszących ubrań na wieszakach, które wisiały na drążku. Sama weszłam pod te ubrania. Pomiędzy nimi a podłogą było skoro miejsca. Skuliłam się tam. Podciągnęłam nogi pod brodę i objęłam je rękoma. Zostaliśmy tam tylko we dwoje. Ja i moje myśli ...
Obudziłam się obolała. Wstała i wyprostowałam swoje kości. Wyszłam z garderoby, i udałam się do łazienki wykonując tam czynności porannej toalety. Ubrałam się i zeszłam do kuchni do kuchni bo mój brzuch już od dłuższego czasu dawał o sobie znać. wydając przy tym głośne dźwięki. Po prostu burczało mi w brzuchu. nie miałam dziś żadnym chęci. Zmusiłam się do przygotowania sobie jajecznicy a potem "wciśnięcia" w siebie posiłku. Właśnie sprawdzałam godzinę na telefonie 9:51. Gdy spojrzałam na datę widniejącą obok niej - 7 lipiec. 7 lipiec. 7 LIPIEC !
- Cholera - wypowiedziałam do siebie cicho i rzuciłam się do wyjścia.

__________________________________________________________________________________
Hello kochani !
 Dziękuje za każde miłe słowo oraz za każda porcję krytyki, która sprawia, że staram się być lepsza w pisaniu. Jak mi wychodzi ? Pozostawiam to waszej ocenie.
Jutro wyjeżdżam do mojej przyjaciółki ♥ Wyprowadziła się rok temu z mojej miejscowości i teraz uczęszcza do innej szkoły. Osoba, która powiedziała, że " Przyjaźń na odległość nie istnieje" to głupiec, który nigdy jej nie doświadczył
Następny rozdział pojawi się po 26 sierpniu, ponieważ ja ją odwiedzą a później ona mnie. Oczywiście opublikuję kolejny rozdział jeśli pod tym rozdziałem będzie 7 komentarzy.
Zapraszam na mojego ask'a. Jeśli macie jakieś pytania itp. [ ask.fm/kochamfootbal ]
Pozdrawiam Reusowa ;*

                                                       
                              Borussia Dortmund pokonała Bayern Monachium 2:0 i wygrała Super Puchar


                                           Marco zagrał w meczu i to jeszcze w roli kapitana *.*


wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział XV " Ponowne spotkanie "

Otworzyłam oczy i zobaczyłam jakiś pokój. Nie był to mój pokój. Chciałam poprawić kosmyk włosów, który opadł na mój policzek i drażnił mnie oraz zasłaniał część widoku. Dopiero teraz poczułam, że nie mogę wyjąć ręki bo jestem objęta "żelaznym" uściskiem.Odwróciłam głowę na bok i ujrzałam Reus'a. Wszystko sobie przypomniałam. Pierwsza myśl, która mi przyszła do głowy to " Cholera ! Znowu ?! ". Leżałam z Marco w jednym łóżku. Właściwie to ja na nim leżałam ! Wtulona w jego klatkę piersiową z podciągniętymi nogami prawie pod brodę.Czułam jego ciało. Każdy jego oddech. Jego ramiona oplątały moje ciało i przycisnęły do niego. Wisienką na torcie było to, że on był w samych bokserkach a ja w bieliźnie. Ktoś mi powie do cholery gdzie podziała się moja koszulka.? Nasza kołdra leżała na podłodze obok łóżka. Nie chciałam wstać bo bym go obudziła, więc chciałam się chociaż czymś przykryć. Tylko czym ? Bomba ! Nie, nie chciałam się przykryć bombą tylko prześcieradłem. Wyciągnęłam rękę na tyle ile pozwolił mi "żelazny" uścisk chłopaka. Brakowało mi jeszcze kilku centymetrów. Spojrzałam na blondyna czy dalej śpi. Uśmiechał się przez sen widocznie śniło się mu coś przyjemnego. Wychyliłam się najdelikatniej jak potrafiłam. Mam ! Znów zerknęłam na blondyna. Tym razem przymrużył oczy a potem lekko uchylił powieki jakby bał się słońca, które może urazić go jaskrawym światłem. Spojrzał na ma mnie a raczej na nasze ciała i jego źrenice momentalnie się rozszerzyły, chyba dotarło do niego w jakiej sytuacji się znajdujemy.
- Ee, hej, to ... ja ... przepraszam, już sobie idę - powiedział speszony delikatnie zdjął mnie ze swojego ciała i położył na łóżku. Po czym wyszedł w pośpiechu z pokoju za nim zdążyłam coś powiedzieć. Zabrałam z pokoju moją torebkę i poszłam do łazienki. Wyjęłam z niej kosmetyczkę i dopiero teraz przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze.Wyglądałam okropnie : podpuchnięte oczy, przekrwione białka oczne, szczupła twarz na, której wydatne były kości policzkowe i jak zawsze blada cera. Nie chciałam więcej patrzeć na swoje odbicie więc zdjęłam z siebie bieliznę i weszłam pod prysznic. Oblałam swoje ciało ciepłą wodą. Wyszłam po kilku minutach. wytarłam się dokładnie i założyłam strój z wczoraj. Jeszcze raz spojrzałam w lustro wyglądałam odrobinę lepiej ale wciąż jak chodzące zombi. Nałożyłam na swoją twarz korektor, a dokładniej w okolice oczu, by wyglądały na bardziej ludzkie. Pomalowałam suche usta pomadką,  spakowałam swoje rzeczy do torebki i wyszłam z pomieszczenia. Cicho zeszłam po schodach i skierowałam się do kuchni. Zobaczyłam Reus'a, który stał do mnie tyłem i pichcił coś w kuchni. Miałam dwa wyjścia : zostać z nim i poczekać aż mnie odwiezie, zapewne nie obyło by się bez śniadania i rozmowy, albo ucieczka bez słowa.

                                                                       ***

Już po chwili maszerowałam do domu. Napisałam do niego sms'a żeby się nie zdziwił choć to pewnie nieuniknione.
Do Marco : Dziękuję za wszystko. Nie chciałam sprawiać kłopotu.

                                                                       ***

Po powrocie do domu przebrałam się i przyrządziłam sobie śniadanio-obiad a w między czasie usiadłam z laptopem na kolanach i przeglądałam Facebooka. Dużo się u mnie nie zmieniło no może no może oprócz tego, że teraz w rubryce zamieszkania widnieje Dortmund, w śród znajomych mam piłkarzy BVB i ich partnerki oraz jestem na kilku zdjęciach z nimi. No oczywiście po tych trzech zmianach odezwało się do mnie mnóstwo znajomych z podstawówki, gimnazjum, liceum każdy chciał coś od mnie. A to autograf, a to mnie odwiedzić, a to bilet na mecz, a to koszulkę klubową. Wkurzona przez tych idiotów wylogowałam się i zamknęłam laptopa. Tylko trzy rzeczy, a może aż trzy zmieniły prawie całe moje życie. Zjadłam spaghetti i posprzątałam po sobie.Pomaszerowałam na górę i tam wykonałam nudne zajęcia, które utrzymują dom w porządku (czyt. odkurzanie, nastawienie pralki itp.). W końcu rzuciłam się na moje łóżko plecami. Słońce dawało się ostatnio we znak. Powieki powoli mi opadały. Nie miałam siły ani chęci z nimi walczyć aż zamknęłam całkowicie oczy. Byłam na skraju dnia a krainy snu. Miałam właśnie przekroczyć granicę snu gdy zadzwonił mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni szortów. I nawet nie patrząc na ekran odebrałam.
- Halo ? - zapytałam zmęczona i senna
- No cześć ! - usłyszałam głos Mo. Od razu otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Zmęczenie i senność znikły w momencie.
- Hej ! Gdzie jesteś ?
- Właśnie wróciliśmy. Jeśli chcesz to wpadnij do mnie - zaproponował
- Jesteś u siebie ? - zapytałam
- Tak, właśnie ... - nie dałam mu dokończyć
- Będę u ciebie za chwilę - rzuciłam i rozłączyłam się.  Zgarnęłam torebkę z wieszaka obok drzwi, zakluczyłam je, wrzuciłam kluczyki do torby i puściłam się szybkimi krokami do jego domu, dalej trzymając telefon w dłoniach i bawiąc się nim.
Bywałam tam często. Spotykaliśmy się tam z Mo i czasami jego znajomymi. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, gotowaliśmy, pływaliśmy w basenie i robiliśmy inne rozmaite rzeczy. Po 4 minutach szybkiego marszu, a raczej biegu byłam na miejscu. Nacisnęłam klamkę a drzwi ustąpiły. Właściciel pozwolił mia raczej nakazał mi nie dzwonić bo go to denerwowało, a po za tym dał mi zapasową parę kluczy jak to powiedział "Na wszelki wypadek". Weszłam do domu a z naprzeciwka wybiegł mi Moritz. Ja też zaczęłam biec. Czułam się jak w zwolnionym tempie. Złapał mnie w pasie. Obróciliśmy się wokół kilka razy, po czym ustaliśmy. Zarzuciłam mu ręce na szyje a on dalej trzymał swoje na mojej talii. Przytuliliśmy się do siebie mocno.
- Tęskniłam - powiedziała
- Ja bardziej - odparł
- Ekchem - dobiegło moich uszu specjalne kałsnięcie. Spojrzałam w stronę skąd pochodziło dany odgłos. Staliśmy na przeciwko wejścia do salonu a w nim siedzieli chłopcy. Przyjrzałam się im dokładniej w kilku z nich rozpoznałam piłkarzy miejscowego klubu. Był tam : Kevin, Roman, jakiś blondyn, Neven, Sev, chłopak o długich czarnych włosach, Henrich i ... on ... blondyn ... z którym spałam ... a raczej na nim ... Marco.
Odsunęłam się od Moritz'a i stanęłam w progu pokoju.
- Hej - przywitałam się zmieszana
- Cześć, hej, siemka - każdy odpowiedział inaczej
- Tak, właśnie przyjechaliśmy z chłopakami - usłyszałam szept z tyłu. Więc to chciał mi powiedzieć za nim mu przerwałam podczas rozmowy telefonicznej. Czyli to z nimi  Mo był w górach a raczej z częścią bo Reus nie był tam na pewno.
- To jest Robb - Mo wskazał na blondyna ten zaś pomachał mi - A to Nando - tym razem wskazał na chłopaka o kruczoczarnych włosach ten zaś skinął głowa w moim kierunku - A to Lena
Wymieniliśmy, krótkie spojrzenia a potem nastała cisza, którą zdecydowałam się przerwać
- Jak tam wyjazd ? - zapytałam licząc, że zapomną o moim "przywitaniu" z szatynem
- Dobrze - odparł Robb
Znów nastała cisza. Każdy patrzyła się na nas a ja próbowałam unikać ich wzroku. Skupiłam się na Marco. On jedyny nie patrzył na nas tylko w bok więc swobodnie mogłam go obserwować. Ubrany był w szary T-shirt w serek, jeansowe spodenki do kolan i krótkie, czarne trampki. Widziałam tylko połowę jego twarzy ale dało się zauważyć, opuchnięte oczy i zmęczoną twarz. Obrócił się i patrzył mi w oczy. Od razu odwróciłam się w inna stronę. Czułam na sobie wzrok Marco. Nie dziwię mu się. Spędziłam z nim miły dzień. Potem zasnęła w jego pokoju, w jego łóżku, w jego ramionach. Na dodatek oboje w bieliźnie a potem wyszłam z jego domu bez słowa wyjaśnienia. Teraz widziała mnie jak przytulałam się z Moritz'em. Tym, o którego wczoraj podczas pikniku pytał się co nas łączy. Zaś ja odpowiedziałam mu, że nie wiem ale dałam mu do zrozumienia, że nie jesteśmy parą. Najgorsze w tym było to, że jego mina byłą dla mnie zagadką. Nie wyrażała nic. Zero emocji.
- Moritz biegał jak oparzony żeby znaleźć zasięg i do ciebie zadzwonić - powiedział Roman. Na co reszta zareagowała niepohamowanym śmiechem.Nawet ja się zaśmiałam.
- Śmiejcie się, śmiejcie ale tam na prawdę nie było zasięgu - odparł chłopak
Poczułam jak obejmuje mnie w talii a jego głowa z lądowała na moim ramieniu tak, że moje ramie znalazło się pomiędzy jego podbródkiem a szyją.
Zesztywniałam na całym ciele od razu. Nie wytrzymam. Musiałam coś zrobić. Wpadłam tylko na jeden pomysł. Już po chwili rozległ się huk.

_______________________________________________________________________________
   
    Jeśli przeczytałeś rozdział proszę skomentuj to bardzo motywuje do dalszego pisania !
Dziękuję za 7 komentarzy pod ostatnim rozdziałem i prawie 6 tysięcy wejść ♥ Nie umiem opisać moje szczęścia.

WYJAŚNIENIA ! :

Hej kochani !
Powracam do was. Nie było mnie ponieważ wyjechałam na nie zapowiedziany wyjazd na 2 tygodnie bez internetu. Teraz zaś chodzę na półkolonie i dziś pływaliśmy łódkami po Krutyni i mijaliśmy ludzi na kajakach. Wielu z nich to obywatele Niemiec ! Tak, też byłam zdziwiona. Było ich tam bardzo dużo ! Jedni nawet zapytali się nas skąd jesteśmy po niemiecku. A jako, że jestem jedną z najstarszych i coś tam umiem i rozumiem w tym języku, odpowiedziałam im " POLAND ! ". Krzyczałam też teksty typu " Ich liebe Borussia Dortmund und Marco Reus ! " taa było świetnie. Oni reagowali śmiechem i jeden z nich nawet  krzyknął coś tam i "Robert Lewandowski " myślałam, że popłaczę się ze szczęścia. Taki mały gest a jednak tak bardzo cieszy ♥

Co do rozdziału : Miał wyglądać kompletnie inaczej, ale nie umiałam tego opisać a na dalszy ciąg tej akcji mam pomysł. Bardzo długo się męczyłam z tym rozdziałem. Nie do końca mi się podoba, ale nic innego nie jestem w stanie wymyślić.
Jak myślicie co zrobiła Lena ? I czy porozmawia z Marco ? No i w  końcu co z Moritz'em ? Dlaczego Lena tak zareagowała ?
Pozdrawiam Reusowa ;*

             Nowy kapitan BVB to Mats Hummels, zastępcy to Marco Reus i Roman Waidenfeller
                                      Jutro mecz Borussia Dortmund - Bayern Monachium !

        Skład BVB na sezon 2014/2015 
                                                                #BVBselfie
                                                             Kocham to zdjęcie *.*

                                                                 Nowy Kapitan ^^

czwartek, 24 lipca 2014

Rozdizał XIV " Chciałabym żeby czas się zatrzymał "

- Raz się żyje
- To na trzy. Raz, dwa, trzy ...

Zrobiłam to ! A raczej zrobiliśmy. Skoczyliśmy do wody. Poczułam jak wlała mi się do uszu. Już po chwili wypłynęłam na powierzchnie, dalej lekko machając rękoma żeby nie utonąć. Przetarłam rękoma oczy i spojrzałam w poszukiwaniu Marco. Okazało się, że był obok mnie.
- Było świetnie ! - powiedziałam podekscytowana
- To co jeszcze raz ? - zapytał
- Ty się jeszcze pytasz ! - odparłam. Skoczyliśmy jeszcze kilka razy. Lekko zmęczeni przestaliśmy skakać i zaczęliśmy pływać. W pewnym momencie Marco odwrócił się do mnie plecami a ja spojrzałam w tym samym kierunku. Patrzył na klucz ptaków, które przelatywały nad jeziorem. Po kilku chwilach zniknął nam z pola widzenia ale on dalej się patrzył jakby był zahipnotyzowany. Postanowiłam "przywrócić" go do tego świata. Obryzgałam go wodą na co zareagował momentalnie.
- Ejj !
- No co ?! - zapytałam jakbym nie wiedziała o co mu chodzi
- Zemszczę się -odparł i również ochlapał mnie wodą. Nie obyło się bez śmiechu. Zmęczeni zabawą wyszliśmy z wody i siedzieliśmy na pomoście. Słońce zaczęło zachodzić ale mimo tego dalej mocno grzało.
Patrzyliśmy na piękny zachód słońca
- Chciałabym żeby czas się zatrzymał. Stanął w miejscu a my moglibyśmy spędzić jeszcze tutaj trochę czasu - powiedziałam
- Przyjeżdżam tu jeśli chcę odpocząć od codzienności i przemyśleć sam kilka spraw. Jeśli chcesz też możesz tu przyjeżdżać i kontemplować.
- Dzięki. Powinniśmy się już zbierać. - odparłam
- Tak masz rację
- Właściwie, która jest godzina ? - zapytałam bo straciłam tutaj rachubę czasu
- Jest 18:14
Wstaliśmy i zebraliśmy resztki jedzenia i koc. Po czym włożyliśmy je do koszyka a potem do samochodu.
- Ee dobra mądralo ale tylko w co ja się ubiorę. Bo byłeś tak genialny żeby rzucić we mnie moimi ubraniami, jak byłam w wodzie. No i teraz są całe mokre - powiedziałam
-  Poczekaj może coś znajdę w bagażniku - podszedł i zaczął szukać. Po chwili wrócił podając mi koszulkę - Tylko tyle mam
- Co ? A jakieś spodenki ? Cokolwiek !? - odparłam zdezorientowana
- Nie ma nic więcej
- Dobra dawaj to - odparłam zła. Właściwie nie wiem na kogo. Nie mogłam liczyć, że będzie woził w bagażniku cały zestaw ubrań i może na dodatek damskich w moim rozmiarze. Zważając na fakt iż to mężczyzna. Założyłam ją na bieliznę, która prawie już wyschła jak siedzieliśmy na pomoście. Po chwili spakowani siedzieliśmy w samochodzie. Ostatni raz rzuciłam okiem na to miejsce i znów wjechaliśmy w dróżkę. Czułam się niekomfortowo w tej koszulce. Sięgała mi do połowy ud. Próbowałam ją jakoś pociągnąć chociaż do kolan. On tylko się zaśmiał.
- No co ma zrobić ? Siedzę z obcym facetem w jednym samochodzie. Jest już wieczór a my jesteśmy za miastem. Siedzę w samej koszulce i to nie mojej.  Pierwszy raz mi się to przydarza i oby ostatni - rzekłam
- Uważasz mnie za " obcego faceta " ? - zapytał
- Z całego mojego monologu tylko na to zwróciłeś uwagę ?
- Tylko to mnie bardziej poruszyło - odparł
- To znaczy, że dziewczyna w samej koszulce nie robi na tobie wrażenia ani nie krępuje ciebie ta sytuacja ?
- Nic takiego nie powiedziałem - oburzył się - Mnie nic nie krępuje bo jestem ubrany ale dziwi mnie to, że uważasz mnie za kogoś obcego
- Może nie powinnam ciebie tak nazywać, więc jesteś dla mnie znajomym
- Już lepiej
 Wlepiłam wzrok  w szybę i tak minęła mi reszta podróży. W końcu ustaliśmy na jakiejś ulicy pomiędzy domami.
- Zapraszam cię do siebie - powiedział
- Och- wypowiedziałam bo zdziwił mnie tym pytaniem - Nie, to nie jest dobry pomysł
- Ja byłem u ciebie wiele razy a ty u mnie wcale. Czuję się głupio, że mnie nie odwiedziłaś. Proszę - powiedział i złożył ręce w błagalnym geście. 
-Zgoda - odparłam bezradnie bo miał rację. Tak się złożyło, że on był u mnie wiele razy a ja jakoś nie miałam nigdy okazji go odwiedzić.
Wjechaliśmy przez bramę i zaparkowaliśmy pod domem.
- Tylko jak ja mam wysiąść ?  Mam tylko koszulkę ? -zapytałam. On zastanowił się chwilę i ściągnął swoją koszulkę. Podając mi ją powiedział :
- Okryj się nią a w domu dam ci coś na zmianę.
Tak też zrobiłam. Przebiegliśmy krótki dystans i już po chwili staliśmy w jego domu. Gestem ręki zaprosił mnie do salonu.
- Rozgość się a ja zaraz wracam - odparł i zniknął na schodach zapewne prowadzących na piętro. Salon był urządzony nowocześnie ale miał swój urok. Od razu przypadł mi do gustu. Rozglądałam się po pokoju gdy podszedł do mnie Marco, który już miał na sobie jakąś koszulkę i podał mi ubrania.
- Powinny pasować. Tutaj jest łazienka - powiedział i zaprowadził mnie pod drzwi. Odświeżyłam swoją twarz i przejrzałam ubrania, które dostałam. Była to koszulka i spodenki. No cóż innego wyjścia nie miałam. Założyłam ubrania i wyszłam z pomieszczenia. Dom był duży i ciężko było mi się w nim odnaleźć ale jakość wróciłam do salonu. Zastałam w nim Reus'a siedzącego na kanapie a obok niego na stoliku stały dwa duże parujące kubki. W telewizji leciał akurat jakiś film. Przysiadłam się na przeciwko niego w sporej odległości.
- Dzięki za ubrania - powiedziałam
- Nie ma za co - odparła uradowany - Bierz póki jest ciepła - wskazał na kubek. Wzięłam napój, który okazał się herbatą. Upiłam łyk i poczułam wewnętrzne ciepło.
- Opowiadaj jak tam u ciebie ? - zapytał
- Ee jakoś się ciągnie. A u ciebie ?
- Tak samo. Treningi, spotkania ze znajomymi a potem wracam do pustego domu. To trochę przygnębiające. Nie mam się nawet do kogo odezwać - powiedział
- Bardzo przeżyłeś rozstanie z Caroline ?
- Nawet nie wiesz jak bardzo - odparł spuszczając głowę. Postawiłam swój kubek na stoliku obok kubka gospodarza domu. Przysunęłam się do niego i mocno go objęłam. Trwaliśmy w uścisku dłuższą chwilę aż on w końcu się odezwał :
- Dziękuję. Bardzo mi brakowało kogoś takiego
- Jeśli chcesz możesz mnie zawsze przytulać gdy ci smutno albo źle - zaproponowałam
- Na pewno skorzystam - odparł już weselszy
- To co oglądamy film ? - zapytałam
- Jasne - odpowiedział i przełączył na jakiś kanał gdzie leciał akurat jakiś film z niezłymi efektami
Usiedliśmy obok siebie, stykając się ramionami. Po kilku minutach film kichnęłam, później znowu. Blondyn położył rękę na moim czole.
- Lena ty jesteś rozpalona. Masz gorączkę ! - powiedział przerażony
- Nie, po prostu jakoś się za dobrze nie czuje - odparłam
Chłopak wstał i po chwili wrócił z termometrem. Gdy zmierzyłam temperaturę okazało się, że mam 38.9 stopnia.
- No świetnie mam jeszcze gorączkę, w takim razie będę się zbierać do domu
- Nie ma mowy ! Nigdzie nie idziesz - zaprotestował
-  To chociaż mnie odwieź - powiedziałam
- Nigdzie nie idziesz ani nie jedziesz. Nocujesz u mnie - odparł
- Dziękuję za propozycję ale nie skorzystam - odparłam pewna swoich słów
- Ja ciebie nigdzie nie puszczę. I tak będziesz tu nocować - odparł
- Ale ... - zaczęłam zaś on przerwał mi
- Nie ma żadnego "ale" - odparł a moja pewność gdzie się ulotniła.
Wstał a ja zrezygnowana poszłam za nim. Zaprowadził mnie do pokoju.
- Ładnie tutaj - powiedziałam
- Dzięki, Mnie też się podoba moja sypialnia
- Och nie wiedziałam. W taki razie mogę spać w innym pokoju
- Spokojnie dam sobie radę. Tu masz łazienkę a ja zaraz wracam - wskazał na drzwi obok a sam wyszedł z pokoju. Weszłam do łazienki i ustałam na przeciwko dużego lustra. Byłam blada jak zawsze. Miałam podkrążone oczy i czerwone żyłki na oczach. Wyglądałam jak hmm postrach. Współczuję temu kto miałby mnie wieczorem w ciemnej uliczce. Umyłam się w pośpiechu i włożyłam ubrania, które dostałam. Po czym wróciłam do sypialni.W tym momencie w drzwiach pokoju pojawił się Marco z tacą w rękach.
- Wskakuj do łóżka - powiedział a ja poczłapałam się do wielkiego łóżka. Usiadłam na środku i przykryłam się pościelą.Przysiadł się na skraju łóżka, stawiając tacę na szafce obok łóżka.
- Tu masz leki, i coś do zjedzenia. Mam nadzieję, że poczujesz się lepiej. Dasz sobie radę ?
- Oczywiście mamusiu - powiedziałam dumnie
- Ha ha - powiedział sarkastycznie - W takim razie ja pójdę się umyć i te sprawy.
- Ok
Gdy Reus wyszedł postanowiłam zająć się tacą. Połknęłam tabletki i zjadłam kanapki. poczułam jak nagle zrobiło mi się zimno. Cała fala lodowatego oddechu rozeszła się po moim ciele. Zaczęłam dygotać z zimna. Przykryłam się kołdrą pod sam nos i zaczęłam upijając łyczkami ciepłą herbatę. Liczyłam, że mnie rozgrzeje. Na darmo. Uczucie ciepła trwało może kilka sekund. Odstawiłam do połowy wypity kubek i owinęłam się szczelniej nakryciem, bo może gdzieś ominęłam dziurę, którą mogło wlecieć zimno. Położyłam głowę na poduszce i próbowałam usnąć by móc zapomnieć o dreszczach.
Obudziłam się wokół mnie panowała ciemność. Jednym źródłem światła  było światło księżycowe. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 00:21. Dopiero teraz go dostrzegłam. Siedział w fotelu obok łóżka. Lekko pochylony do przodu, ręce miał oparte na kolanach i złączone w uścisku. Ubrany był jedynie w bokserki. Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy. Chyba chciał upewnić się, że się obudziłam.
- Jak się czujesz ? - zapytał
- Dd-obb-rzee - powiedziałam szczękając zębami
- Tak bardzo ci zimno - znów zapytał
- Dd-amm rrra-ddę - a ja znów wyszczękałam
Patrzył na mnie jeszcze chwilę, po czym wstał i podszedł do łóżka. Podniósł kołdrę tym samym wpuszczają zimno.
- Cc-o tty rro-bbissz ? - zdezorientowana zapytałam
- Jak to co ? Ty mało nie zamarźniesz na kość a ja nie wytrzymuję bo jest mi za gorąco. Wiec pomagam ci - odparł przykrywając się nakryciem.
- Niee mmu-ssiszz
- Ale chcę - powiedział i przysunął się do mnie. Objął mnie ramieniem i przycisnął do swojego torsu. Był gorący, jego skóra parzyła. Na początku oboje czuliśmy się niekomfortowo. On w bokserkach a ja w jego koszulce i bieliźnie bo spodenki zdjęłam żeby było mi wygodniej spać, jeszcze przed tym jak zrobiło mi się zimno. Nie miałam nawet siły ich poszukać i założyć. Z każda minutą, w której siedzieliśmy tak do siebie przytuleni czułam się lepiej. Było mi cieplej i tak też zostało dopóki oboje nie usnęliśmy wtuleni w siebie.
_____________________________________________________________________________
Hej kochani ;*
Przepraszam za moją nieobecność ale byłą u mnie rodzinka przez tydzień i przywiozła dwóch brzdąców (8 i 11 lat ), które zepsuły mi komputer -.-.
W zamian napisałam długi rozdział bo nie było sensu znowu go dzielić na dwa. Jak się wam podoba ?
Pozdrawiam Reusowa ;*


sobota, 12 lipca 2014

Rozdział XIII " Moge się ciebie o coś zapytać ? "

/ Marco /
Był piątek około godziny 9 rano. Więc zaraz po przebudzeniu ubrałem się i pojechałem do Leny. Zapytałem się czy ma czas w piątek. A ona zaś odpisała, że nie ma planów. Dlatego w ramach podziękowania chcę z nią spędzić trochę czasu. Zaparkowałem samochód na podjeździe i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Czekałem kilka minut ale nikt nie otwierał. Nacisnąłem klamkę a drzwi ustąpiły .Wszedłem do środka zamykając je za sobą.
- Lena ? Jesteś  ? - powiedziałem. Odpowiedziała mi cisza. Zobaczyłem uchylone drzwi na taras. Instynktownie tak poszedłem. Zobaczyłem ją na kanapie. chciałem się przywitać ale zobaczyłem, że śpi. Przysiadłem się obok i zacząłem obserwować jak spała. Jej klatka piersiowa delikatnie się podnosiła i opadała. Wyglądała jak mała dziewczynka, bezbronna i wesoła. Można by rzec, że to księżniczka czekająca na swojego księcia. Wszystko byłoby piękne i ładne ale jest jeden problem : Życie to nie bajka. A ta dziewczyna ma charakter. Potrafi być delikatna ale gdy trzeba pokaże pazur. W końcu zdecydowałem się ją obudzić bo nie będę patrzył cały dzień jak śpi. Przejechałem delikatnie palcem po jej policzku. Była zimna jak sopel lodu a moje ciepłe ciało w dotyku z jej gasiło się. Zaczęła otwierać oczy. Po chwili przemówiła zachrypniętym głosem:
- Marco ? Co ty tu robisz ?.
- Tak jak się umówiliśmy. Dziś piątek więc zabieram ciebie - powiedziałem
- Gdzie ? - zapytała zdziwiona
- Zobaczysz - odpowiedziałem kończąc temat - Właściwie to czemu śpisz na tarasie ?
- Wczoraj do późnej nocy rozmawiałam tutaj przez telefon i pewnie usnęłam. Dobra w takim razie idę się przebrać - odparła i po chwili zniknęła mi z pola widzenia. Wróciła po kilku minutach odświeżona i

/ Lena /
- To gdzie idziemy ? - zapytałam gotowa do wyjścia
- Raczej jedziemy  - odparł i pociągnął mnie za sobą. Już po chwili siedzieliśmy  w jego samochodzie.
- To ja zdradzisz mi choć rąbek tajemnicy ? Albo nie odpowiadaj i tak wiem, że nie powiesz. Mam rację ?
- Zgadza się - powiedział uradowany
Domy stały coraz rzadziej a samochodów było tu znacznie mniej. Latarnie też stały coraz rzadziej - Po prostu wyjeżdżamy z miasta. Spojrzałam pytająco ale on tylko się uśmiechnął. Cały czas zerkałam na telefon. może nie usłyszałam dźwięku i mam nie odebrane połączenie albo chociaż sms'a. Niestety nie miałam takich wiadomości. Na prawdę byłam zdenerwowana, zła i przestraszona
- Coś się stało ? Cały czas patrzysz na telefon ? - zapytał mnie
- Chciałabym to wiedzieć - odparłam patrząc na szybę
- Jeśli chcesz możesz mi powiedzieć - powiedział patrząc na mnie. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam w jego oczach ostoję.
- Więc Moritz wyjechał w góry z kolegami. Chciałam sprawdzić pogodę na telefonie ale wyskoczyła mi informacja, że był wypadek w górach. W tych samych, do których pojechał Mo ze znajomymi. próbowałam się do niego dodzwonić ale nie odbiera. Pisałam mu sms'y  i nagrywałam się na sekretarkę ale dalej nie odpowiada. - zakończyłam swoje przemówienie
- Nie martw się.  Nic im nie będzie. Moritz to silny i sprytny chłopak, da sobie radę.
- Tak myślisz ? - zapytałam
- Ja to wiem - odparł patrząc na mnie pokrzepiająco a we mnie zatliła się nadzieja. Zauważyłam, że zaczęliśmy zwalniać. Dopiero teraz zauważyłam, że jesteśmy na piaskowej drodze, a z obu stron porasta las. Zatrzymaliśmy się na dobre.
- Wysiadamy - oznajmił podekscytowany
Wyszłam z samochodu podziwiając widoki. Była to polana porośnięta z trzech stron lasem, wyróżniała się tylko małą ścieżka, która tutaj dotarliśmy. Gdyby chciały się tam minąć dwa samochody pewnie byłby problem. Na przeciwko nas było jezioro. Od razu tam ruszyłam. Weszłam po szerokim, drewnianym  pomoście. Stałam i wpatrywałam się w piękną okolicę. Nie liczyłam czasu. W końcu usłyszałam kroki za sobą, oddech na mojej szyji i słowa.
- Pięknie tu
- Mhmm - przytaknęłam
- Ale chodź coś zjeść - Odwróciłam się i zobaczyłam, że blisko na krańcu trawy rozłożony jest koc a na nim smakołyki .Już po chwili pałaszowaliśmy jedzenie.
- Jak znalazłeś takie świetne miejsce ? - zapytałam
- Kiedyś szukałem domu znajomego i zabłądziłem. No i trafiłem tutaj - odparł. W tym momencie zadzwonił mój telefon.
- Przepraszam muszę odebrać - odparłam i pobiegłam na molo w celu znalezienie lepszego zasięgu bo w środku lasu go nie było - Halo ?
- Hej Lena !
- Cześć Mo ! Boże gdzie ty jesteś ?! Tak się boję ! Słyszałam o tym wypadku w górach. Nic ci nie jest ?
- Już spokojnie. Był wypadek ale nie w tym miejscu gdzie my byliśmy. Wszystko jest w porządku.
- Och jak dobrze. Czemu nie odbierałeś telefonu ?
- Telefonu nie odbierałem bo nie ma tutaj zasięgu. Cudem udało mi się znaleźć jedną kreskę, żeby do ciebie zadzwonić. Czy ja ciebie właśnie obudziłem ? Bo masz taki zaspany głos
- Usnęłam nad ranem. Pójdę spać jak tylko wrócę do domu
- Tłumacz się gdzie się szlajasz ?
- Hahaha jestem z Marco na pikniku
- To nie przeszkadzam. My już właśnie zaraz wyjeżdżamy.
- Nie przeszkadzasz. Zadzwoń od razu jak wrócisz
- Oczywiście. Wiesz, że tęsknie ?
- Ja też i to bardzo. To do zobaczenia
- Pa
Skończyłam z nim rozmawiać i podeszłam do miejsca, w którym wcześniej siedziałam. Położyłam się na koc i zamknęłam oczy. Poczułam jak chłopak kładzie się obok mnie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że leży obok mnie ale w przeciwną stronę. Patrzyliśmy sobie w oczy, gdy on zapytał mnie
- I jak ?
- Wszystko w porządku. Wypadek był w innym miejscu gór. Właśnie wracają - odparłam i odetchnęłam z ulgą
- To dobrze. Mogę się ciebie o coś zapytać ?
- Jasne pytaj
- Jeśli nie chcesz nie odpowiadaj. Po prostu chcę rozwiać wątpliwości. Czy ty jesteś z Moritzem ?
- ... - mięło kilka minut za nim odpowiedziałam bo wcześniej musiałam się sama nad tym zastanowić - Mo jest dla mnie ważną osobą. Świetnie się z nim rozumiem bo mamy tak samo głupi humor. Potrafi mnie rozbawić w najgłupszym momencie i pocieszyć oraz doradzić. Czasami zachowujemy się jak stare dobre małżeństwo ale podsumowując nie wiem kim dla siebie jesteśmy.
- Dziękuję, że mi to powiedziałaś - odparł po czym posłał mi uśmiech - To przez niego prawie wcale nie spałaś ?
- Skąd to wiesz ?
- Bo masz taki głos. Po za tym widać po twoich oczach - powiedział
Ja tylko patrzyłam się na jego spokojne oczy. Czułam jak słońce ogrzewa moje ramiona i nogi. Nie wiem nawet kiedy to się stało ale usnęłam.

                                                                    ***

Powoli zaczęłam otwierać powieki. Światło raziło moje oczy ale już po chwili się przyzwyczaiłam. Przeciągnęłam się i dźwignęłam na ręce by móc zorientować się w sytuacji. Zobaczyła Marco na końcu pomostu. Siedział plecami do mnie i moczył nogi. Zsunęłam buty z swoich stóp i ruszyłam do niego. Usiadłam obok niego i uśmiechnęłam się a nie pozostał mi dłużny i również się uśmiechnął. Mogłam do niego zagadać i powiedzieć, że mógł mnie obudzić ale chyba oboje wiedzieliśmy, ze potrzebowałam snu. Włożyłam stopy do wody, o dziwo była ciepła.
- Pokąpał bym się - stwierdził patrząc na taflę wody
- Ja też - rozmarzyłam się. Bo ochłodzenie byłoby cudowne zważając na to, że słońce bardzo przypiekało
- To na co czekamy ? Wskakujemy ! - powiedział entuzjastycznie
- Nie znam dna, nie wiem czy tam jest bezpiecznie. Do tego ja nie mam stroju kąpielowego ! - odparłam bezradnie
- Często tu pływam i można tu skakać. To nie problem, kąp się w bieliźnie. Spokojnie nic ci nie zrobię. I tak cię już widziałem w bieliźnie - odparł i zaczął się śmiać. A mi przypomniała się impreza u Błaszczykowskiego, na której z lądowaliśmy razem w łóżku. Okazało się, że zasnęłam na jego ramieniu a on zaniósł mnie na piętro żeby położyć mnie spać. Okazało się, że prawie wszystkie pokoje były zajęte i on wpakował się do mnie. Przy okazji był tak uczynny i pomyślał, żeby zdjąć mi sukienkę bo będzie mi się wygodniej spało - ostatnie zdanie było zdecydowaną ironią.
- Dobra ale nie patrz się ! - powiedziałam i poczekałam aż się odwróci tyłem. Po czym uczyniłam to samo. Zdjęłam swoją biżuterię i spojrzałam na Reus'a. Zobaczyłam, że mi się przygląda.
- No nie patrz się ! - powiedziałam po czym on odwrócił się. Zdjęłam spodenki  i koszulkę. Odwróciłam się do blondyna. Staliśmy na brzegu pomostu. W końcu odwróciłam się do niego w lewą stronę, spojrzałam w oczy  i  powiedziałam :
- Marco, to nie jest dobry pomysł. Umiem pływać ale nie dam rady. Boje się !
- Dasz radę. Jeśli chcesz możesz złapać mnie za rękę i ścisnąć ją bardzo mocno jeśli się będziesz bała. Wiesz, że możemy tego po prostu nie zrobić ? Jak chcesz to tylko popływamy  - znów spojrzałam na wodę i złapałam go za rękę. On ścisnął moją rękę mocniej po czym zelżył swój uścisk dalej ją trzymając.
- Raz się żyje
- To na trzy. Raz, dwa, trzy ...

_________________________________________________________________________________
Rozłożyłam ten dzień na dwa rozdziały. Dlaczego ? Bo miałby około 10 stron w Wordzie ! Druga część jest już napisana więc jeśli pod rozdziałem będzie 5 komentarzy od razu dodam.
Dziś mecz Brazylia - Holandia ! Ja jestem całym sercem za Brazylią ♥ !
Pozdrawiam Reusowa ;*
                                                                 Piękne słowa ♥

                                            Dziś - 12.07.2014 r. - James Rodriguez obchodzi urodziny.
                                            Wszystkiego najlepszego mistrzu ♥ !

czwartek, 10 lipca 2014

Liebster Award

 Cześć :*
Zostałam nominowana do Liebster Award przez Kolorową Biel za co jej serdecznie dziękuję ♥ Nigdy bym nie pomyślała, że zostanę nominowana ale serdecznie dziękuję z całego serducha jej i wszystkim, którzy czytają moje bazgroły. Nie pisze idealnie ani systematycznie ale kocham to robić i jak na razie nie mam zamiaru przestać pisać.

Pytania od niej :
1. Twój idol?
Marco Reus ♥
2. Za co lubisz Twojego idola?

24 h przed wyjazdem na Mundial dostał poważnej kontuzji, a mimo tego nie poddał się i powiedział, że wrócił jeszcze silniejszy. Kocham go również za jego styl gry, zachowanie na boisku i za wszystko inne ♥
3. Ulubiona książka?

Nie wybiorę jednej ale głównie są to przeważnie cykle : Harry Potter, Igrzyska Śmierci, Dary Anioła, Sherlock Holmes, Tropiciele Złoczyńców, Intruz, Wywiad z Wampirem.
4. Dlaczego prowadzisz bloga?

Czytam dużo książek i przez to mam taką potrzebę pisania. Połączyłam ją z moim zamiłowaniem do piłki nożnej. Na blogu opowiadam wam historię wyłącznie moje autorstwa przez co pokazuje wam kawałek idealnej siebie albo tej prawdziwej lub nieco gorszej. To tam daję upust mojej wyobraźni.
5. Twoje największe marzenie?

Zamieszkać w Dortmundzie *.*
6. Imię, które Ci się najbardziej podoba? 

Żeńskie : Judyta, męskie : Rafał
7. Ulubiony film/serial?

Incepcja, W grze 1 i 2, Harry Potter 1-8, Dary Anioła: Miasto Kości, Pretty Little Liars, Sherlock, Mentalista i wile innych :3
8. Jesteś prawo czy leworęczna? 
Praworęczna
9. Imię Twojej sympatii?
Marco ♥ ( Reus )
10. Imiona Twoich przyjaciół?
Judyta :*
11. Do której klasy idziesz po wakacjach? 
Do 2 gimnazjum ;)

Nominuję :
1. http://borussenfurimmer.blogspot.com/
2.  http://czar-milosci.blogspot.com/
3.  http://corka-trenera-story.blogspot.com/
4.  http://serce-nie-slugaa.blogspot.com/
5. http://mrocznastronadortmundu.blogspot.com/
6. http://i-dream-you-still-here.blogspot.com/
7. http://pisarkabvb.blogspot.com/
8. http://new-life-with-you-baby.blogspot.com/
9. http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/

Kolejność nie ma znaczenia ;)

Moje pytania :
1. Dlaczego piszesz bloga ?
2. Ulubiona piosenka ?
3. Jakie lubisz kluby ?
4. Ulubiony piłkarz i dlaczego właśnie on ?
5. Czym się interesujesz ?
6. Ulubiona książka ?
7. Ulubiony film i serial ?
8. Jakie jest twoje marzenie ?
9. Byłaś kiedyś na jakimś meczu ?
10. Komu kibicowałaś/kibicujesz na Mundialu ?

Pozdrawiam Reusowa ;*

wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział XII " Dzień doberek ! "

Obudziłam się o 10:12. Od razu ruszyłam do kuchni po wodę. Byłam głupia, że nie przyniosłam jej sobie wczoraj. Znalazłam nawet jakąś w lodówce. Była zimna ale mi to nie przeszkadzało wręcz pomogło na mojego " kaca ". Upiłam łyk a po moim ciele rozeszła się zimna fala. Po chwili do kuchni wszedł blondyn.
- Cholera ale mnie głowa boli. Masz coś na kaca ? - zapytała z nadzieją.
- Trzymaj - powiedziałam i wręczyłam mu butelkę zimnej wody i tabletki. Chłopak wypił połknął tabletkę i wypił duszkiem butelkę a ja bez słowa postawiłam przed nim drugą. Z niej zaś wypił 1/4, po czym zakręcił korek i zaczął się nią bawić - Co główka boli ?
- I to jak - powiedział użalając się
- Było tak nie szaleć wczoraj - odparłam i zaczęłam, robić kanapki
- Warto było. Po za tym jak mnie pamięć nie myli to nie ja paradowałem wczoraj  w ręczniku - rzekł z uśmiechem na twarzy
- Nabijaj się dalej a zabiorę ci wodę. Po prostu zapomniałam ubrań - zaczęłam tłumaczyć się
- Czy ja narzekam ? Ale wiesz wyglądałaś bardzo ładnie - powiedział poruszając śmiesznie brwiami - Zresztą teraz też - Spojrzałam na siebie. Ubrana byłam piżamy, które składały się wyłącznie z zza dużej na mnie koszulki, która sięgała mi do połowy ud.
-  Kurwa zapomniałam jak to jest z kimś spać  - powiedziałam lekko zawstydzona
- WOW ! To my razem spaliśmy ? Wiesz wydaje mi się , że to to bym chyba pamiętał - powiedział śmiejąc się
- Pomarzyć możesz - odparłam i zaczęłam kończyć robienie kanapek
- Właściwie to czyja to koszulka ? - zapytał
- Moja - odparłam rumieniąc się
- Dobra, dobra ale czyja była wcześniej ? - zapytał z uśmiechem
- Spadaj - odparłam.Chciał coś powiedzieć ale właśnie zadzwonił dzwonek do drzwi. Postawiłam przed nim talerz kanapek i poszłam otworzyć. Przed mną stał Łukasz Piszczek.
- Hej - przywitałam się
- Cześć - odparł
- Kochanie kto to ? - usłyszeliśmy głos z kuchni
- Morda Reus ! - wykrzyczałam przez zęby
- Ee to ja może wpadnę innym razem? - powiedział zakłopotany
-Nie ma mowy. Wchodź- odparłam i przesunęłam się a on wszedł do środka -Żebyś sobie niczego nie pomyślał. Spotkałam go wczoraj po drodze do domu z klubu i zabrałam bo nie wiedziałam gdzie mieszka a wątpię, żeby był zadowolony jeśli jego zdjęcie znalazł się na pierwszych stronach gazet.
- Jasne, rozumiem. Dzięki, że go dopilnowałaś. Właściwie to ja tylko wpadłem po te kosmetyki dla Ewy, które miałaś jej pożyczyć - powiedział
- Czekaj zaraz je przyniosę - poszłam po nie do swojego pokoju. Zapakowałam je w kosmetyczkę i wróciłam na dół. Zastałam ich w kuchni rozmawiających o czymś
-Trzymaj - powiedziałam i wręczyłam mu kosmetyczkę
- Dzięki no dobra ja uciekam bo jedziemy do teściów. To trzymajcie się - powiedział i już go nie było.
- Co to miało być Reus ? - zapytałam wściekła
- Ale co ? - zapytał z uśmiechem
- Nie udawaj - powiedziałam
- Tak sobie tylko żartowałem
- Bardzo śmieszne - rzekłam z sarkazmem odwracając się do niego plecami i zaczęłam robić kawę
- Obraziłaś się - zapytał dalej siedząc przy stole
- Tak - odparłam przez zęby
- Przepraszam - usłyszałam szept przy swoim uchu. Drgnęłam lekko bo zdziwił mnie tym jak szybko pokonał odległość. Odwróciłam się do niego i zobaczyłam, że nasze twarze dzielą centymetry. A właściwie jakieś 4-5 centymetrów. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Dopiero teraz mogłam zobaczyć jego tęczówki. Były w kolorze hmm  czekolady ale nie takiej gorzkiej lecz takiej mlecznej.
- Słucham ? - zapytałam rozkojarzona przez jego cudowny zapach. Zaśmiał się pod nosem , a potem powiedział :
- Przepraszam
- Miło, że zrozumiałeś, że gdybym nie ja to usnąłbyś tam na chodniku albo szwendał się całą noc po Dortmundzie.Pomyśl jak zachowałeś się nieodpowiedzialnie. Gdyby jacyś fotoreporterzy zrobili ci zdjęcie, wątpię żebyś był taki wesoły.
- Dziękuję ... za wszystko - powiedział cicho. Im bardziej on był spokojny tym więcej we mnie zbierało się złości. W końcu nie wytrzymałam.
- Myślisz, że jak słodko spojrzysz na dziewczynę i szepniesz je coś do ucha to wskoczy ci do łóżka ?
- Nie. To nie tak miało zabrzmieć - odparł przepraszająco
- Ale zabrzmiało. Tak się składa, że ja do takich dziewczyn nie należę - skwitowałam.
- Zdaje sobie z tego sprawę. Właściwie to myślałem, że wiem o tobie wszystko. Dopiero teraz rozumiem, że nie wiem o tobie nic - odparł. Chciałam coś powiedzieć ale właśnie zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszłam je otworzyć i zostawiłam go zamyślonego w kuchni.Otworzyłam drzwi. Za nimi stał uśmiechnięty Moritz.
- Dzień doberek ! - przywitał się radosny. Nie wiem jak on to robił ale zawsze był wesoły. Można by odnieść wrażenie, że to bezproblemowy człowiek.
- Hejka ! - przywitałam się po czym pocałowałam go w policzek. Przesunęłam się w drzwiach a on wszedł - A ty już na nogach ? Tak wcześnie ? Myślałam, że wstaniesz dopiero wieczorem - zapytałam
- Też tak myślałem ale coś mnie obudziło i sprawdziłem godzinę na telefonie a tam wyświetliła mi się wiadomość od ciebie, że  wróciłaś SAMA do domu ! Więc ubrałem się jak najszybciej i musiałem zobaczyć czy wróciłaś cała - powiedział
- Dzięki. Jesteś słodki Leitner - odparłam posyłając mu uśmiech
- Wiem - odparł również się uśmiechając .Na co oboje się zaśmieliśmy
- No może jednym kłopotem był ten ktoś, kto siedzi w mojej kuchni - odparłam wskazując na blondyna, który siedział tyłem do nas przy stole.
- Co on tu robi ? - zapytał patrząc się na mnie
Opowiedziałam mu wczorajszą historię. Oczywiście pomijając akcję jak paradowałam w ręczniku. 
- Ach a ja już coś pomyślałem - powiedziała przy czym znacząco poruszył brwiami
- Debil - skwitowałam i lekko uderzyłam go w klatkę piersiową ale on wcale tego nie poczuł co rozbawiło nas oboje. Po chwili już staliśmy w kuchni.
- Siema ! - przywitał się Moritz
- No cześć - odparł mu Marco
- Oo masz kanapki. Mogę ? zapytał patrząc na mnie bo chyba wiedział, że Reus ich nie zrobił
- Jasne jedzcie - odparłam stawiając na stole 2 kubki - Nagle Mo zaczął się śmiać. Spojrzałam na Reus'a, a on na mnie. Widocznie oboje nie wiedzieliśmy o co mu chodzi. W końcu on zareagował
- Powiesz nam z czego się tak śmiejesz czy dalej ma czuć się jak idiota bo nie wiem czy zrobiłem coś co cię rozbawiło ? 
- Mam to samo - odparłam
- No już, bo przypomniało mi się hahaha w jakich okolicznościach hahaha pożyczyłem Lenie hahahah tą koszulkę - wydusił w przerwach pomiędzy śmiechem
- Bosz ... pamiętam to - powiedziałam oblewając się rumieńcem
- Ktoś mi powie o co chodzi ? - zapytał zdezorientowany blondyn
- Ja to powiem bo on jeszcze coś tam wymyśli - powiedziałam wskazując na dalej śmiejącego się Mo -Więc byłam nie dawno u Moritza i robiliśmy sobie zapiekankę. Była już upieczona gdy jemu zachciało się ketchupu. Nie chciał mu lecieć więc powiedziałam, żeby mi go dał zobaczyć. On trzymał go w rękach a ja odkleiłam folię zabezpieczającą bo ten geniusz nie wpadł na pomysł, że każdy nowy ketchup taką ma i gdy ją odkleiłam on przycisnął mocniej i prawie cała zawartość z lądowała na moim ubraniu i twarzy - skończyłam opowiadać. Na co obje wybuchli śmiechem po chwili i ja się do nich dołączyłam. Bo mimo, że to była głupia przygoda nieźle mnie rozbawiła. Wesołe miny towarzyszyły nam do końca. W końcu szatyn zabrał blondyna do jego domu samochodem, którym tu przyjechał. Zamknęłam za nimi drzwi, udałam się sprzątnąć po nas. Gdy włożyłam ostatni kubek do szafki, usłyszałam dźwięk oznajmiający nową wiadomość w moim telefonie. Brzmiała ona tak :
" Marco : Przepraszam za całe to zamieszanie, które ci sprawiałem i dziękuję, że się mną zaopiekowałaś. Wiem postąpiłem lekkomyślnie ale chciałbym ci to wynagrodzić. Masz czas w piątek ? ".

__________________________________________________________________________________
Są wakacje i korzystam z nich w pełni siedząc przed komputerem xd Żartuję. Ostatnio bywam w domu gościem. Byłam na festynie i zdarzyłam mi się tam dość ciekawa historia, która nie daje mi spokoju i muszę się nią z kimś podzielić. Nawet ma pomysł jak.
Nie wiem czy to coś powyżej wam się podoba bo miałam bardzo dużo wersji tego ale w końcu zdecydowałam się na sklejkę kilku i nie do końca mnie ona satysfakcjonuje ale na nic innego nie wpadłam. Na szczęście wiem jak i co potoczy się dalej.
Żyję MUNDIALEM ♥ !
Zapraszam was na mojego ask'a

Pozdrawiam Reusowa ;*


 1 lipiec 2014 r.- Rober oficjalnie jest zawodnikiem Bayernu Monachium.
Dla mnie on i tak zawsze będzie Borussen.
Dziękuję za to co zrobiłeś dla BVB. Za gole, emocje i za to, że byłeś ! Kochamy cię ♥

Będzie brakować mi tego widoku :(

niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział XI " Wpadka "

 Rozdział dedykuję pewnej osobie z ask'a. W końcu się doczekałaś :D

Z Marco rozmawialiśmy długo. Od mnie poszedł po 21. Sama wyczerpana wrażeniami dnia umyłam się, przebrałam się w piżamy  i udałam się spać. Obudziłam się z przyśpieszonym bicie serca bo miałam jakiś dziwny sen, którego nie pamiętam. Usnęłam prawie nad ranem. Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Dzwonił do mnie jakiś nieznany numer.
- Halo ? - zapytałam zaspana i zdziwiona
- Cześć ! To ja Mats - przywitał się
- Cześć - powiedziałam tylko tyle bo nie  wiedziałam czemu dzwoni o 11:20. Po nie przespanej dobrze nocy dla mnie było to o wiele za wcześnie.
- Właśnie wracamy z treningu ... - nie zdążył dokończyć bo przerwały mu jakieś głosy
- Cześć Lena ! - usłyszałam głos kilku osób
- Hej, hej ! - odparłam wesoło - A kogo masz tam ze sobą ?
- To Marcel, Auba, Moritz i Robert a wracając do sprawy to masz dziś czas ? - zapytał
- Ee to zależy a co macie jakieś plany ? - zapytałam
- Mario organizuje imprezę - odparł
- Ee sama nie wiem - powiedziałam nie chętnie bo nie do końca chciało mi się tam iść
 - Nie daj się prosić. Wpadniemy po ciebie o 19, to do zobaczenia ! - ostatnie zdanie wypowiedział jak najszybciej abym nie mogła się sprzeciwić.
Wstałam, ubrałam się i poczesałam. Zjadłam śniadanie. Zabrałam torebkę i zamknęłam drzwi po czym ruszyłam do sklepów. W końcu zostałam zmuszona iść na tą imprezę. Więc muszę się jakoś prezentować. Mogłabym tam nie iść ale i tak wiem, że przyjechali by po mnie i zaciągnęli mnie tam jak stałam czyli pewnie : nie umalowana, nie poczesana, i nie ubrana odpowiednio.
Miałam szczęście bo już w pierwszym sklepie wpadła mi w oko pewna sukienka. Od razu jak ją zobaczyłam wiedziałam, że będzie moja i tak też się stało. Wróciłam po 30 min. Dzień szybko mi minął i zaczął zbliżać się wieczór dlatego zaczęłam swoje przygotowania. Założyłam kupioną dziś sukienkę i czarne szpilki z czubkiem. Umalowałam się, a włosy spięłam w koka. Gdy oglądałam się w lustrze gotowa i wprowadzałam ostatnie poprawki zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć a w między czasie zabrałam z stolika moją torebkę.
-  Hej - powiedziałam
- Cześć, ślicznie wyglądasz - powiedział Moirtz
- Dziękuję - odparłam i posłałam mu uśmiech - Ty też prezentujesz się nie nagannie - odparłam wskazując na niego. Ubrany był w jeansową koszulę, czarne spodnie i czarne trampki.
- Dzięki, gotowa ? - zapytał
- Tak - powiedziałam, wyszłam i zamknęłam drzwi. Na podjeździe stał biały samochód. Moritz otworzył mi drzwi z tyłu a ja wsiadłam. Po chwili dołączył do mnie. Za kierownicą siedział Mats a obok niego Cathy. Zapoznałyśmy się na imprezie u Kuby.
- Siemka - przywitałam się
- Cześć - odparła Cathy uśmiechając się do mnie
- No cześć, a jednak jesteś - powiedział Hummels
- I tak byście mnie zabrali jakbym nie chciała. Zapewne siłą - powiedziałam
- Skąd - odparł ze śmiechem na co wszyscy mu zawtórowaliśmy
Po kilku minutach byliśmy już w klubie. Musze przyznać, że był świetny. Weszliśmy do loży dla VIP-ów Przywitałam się z większością osób. Było tu dużo chłopaków z klubu oraz ich partnerki i różni znajomi. Wszyscy ruszyli do tańca a ja usiadłam na kanapie. Zapraszało mnie wiele osób ale powiedziałam, że chwile posiedzę. W taki sposób zostałam tu sama. Wtedy obok mnie usiadł Marco.
- Hej - powiedział i uśmiechnął się
- Cześć
- Nie tańczysz ? - zapytał zdziwiony
- Nie, jakoś nie mam ochoty - odparłam. Najwidoczniej nie chciał mi uwierzyć
-  Nie ma mowy ! Tańczysz i koniec ! - powiedział i złapał mnie za rękę ciągnąć w stronę parkietu
- Nie Marco, nie ja nie chcę. - powiedziałam
- Czemu ? - spytał zasmucony
- Bo tak właściwie to ja ... nie umiem  - ostatnie dwa słowa powiedziałam bardzo cicho z zawstydzeniem. Można by pomyśleć, ze taka duża dziewczyna jak ja i nie umie tańczyć. Tak się jakoś złożyło, że nie byłam często na imprezach a ja już byłam to wolałam tańczyć w kółku wygłupiając się. I tak co do czego nie umiem.
- To świetna okazja by się nauczyć - odparł i zaciągnął mnie na parkiet. Dość szybko pojęłam kroki i przetańczyliśmy chyba z 4 piosenki. W końcu zmęczeni usiedliśmy na kanapie.
- Świetnie ci poszło - pochwalił mnie
- Nie licząc tego, że kilka razy prawie bym się przewróciła,  zdeptałam ci buty i ledwie trzymam się na nogach
- Fakt faktem troszkę się wycierpiałem ale przynajmniej teraz umiesz tańczyć - rzekł na co oboje wybuchliśmy śmiechem.
Później było już tylko lepiej wypiłam z 3 albo 4 drinki. Nie należałam do fanów alkoholu co było cudem, że tańczyłam o własnych nogach. Rozmawiałam właśnie z Ewą i Cathy.
- Powinnyśmy się kiedyś umówić - powiedziała pani Piszczek
- Zrobimy babski wieczór - powiedziałam
- Wiecie, że to świetny pomysł. Brakuje mi takich chwil - skwitowała Cathy
Wtem podszedł do nas Moritz.
- Witam piękne panie ! Czy mógłbym porwać tą o to ślicznotkę ? - zapytał wskazując na mnie
- Pewnie tylko nie pij już bo jutro nie wstaniesz - powiedziała Ewa
Posłałam im przepraszający uśmiech i pokazałam, że się zdzwonimy, bo wcześniej wymieniłyśmy się numerami. Chłopak był świetnym tancerzem zarówno jak mój wcześniejszy nauczyciel. Uśmiałam się jak małe dziecko przy nim. Świetnie się bawiłam. Dochodziła już 2 w nocy więc postanowiłam się już zbierać. Niestety wszyscy i tak byli pijani i nie miałam komu powiedzieć, że wracam a tym bardziej aby ktoś mnie odwiózł. Szukałam Mo ale nigdzie go nie było.Wyszłam przed klub i  stwierdziłam, że do domu mam  nie daleko. Noc była tak ciepła i gwieździsta, że była to świetna okazja do spaceru. Wyjęłam telefon i napisałam do Mo, że wróciłam do domu i żeby się o mnie nie martwił. Nagle przed mną pojawiła się jakaś postać. Przeraziłam się bo jest środek nocy i mimo tego, że są zapalone latarnie to nie wiem kto to jest. Dopiero po dłuższej chwili zdałam sobie sprawę, że znam tego nieznajomego. To Reus.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam
-O hej ! Właściwie to wiesz gdzie ja mieszkam ? Bo jakoś nie pamiętam - zapytał całkiem pijany
- Pamiętasz chociaż ulicę ? - zapytałam na co on zaprzeczył - A jakieś dokumenty masz ?  - zapytałam z nadzieją jednak on przekreślił moje plany mówiąc :
- Nie, ale była fajna imprezka ! Uhu ! - krzyknął
- Cicho idioto -powiedziałam uciszając go - Dobra, chodź ze mną - odparłam zmuszona zaprowadzić go do siebie. Nie wiedziałam gdzie mieszka a do klubu było już daleko. Więc to jedyny pomysł, który przyszedł mi do głowy. Nie mogłam zostawić go bo jakby jacyś paparazzi zrobili mu zdjęcia pewnie nie było by już tak wesoło. Szedł obok mnie aż w pewnym momencie o mało się nie przewróci. W ostatniej chwili złapałam go. Przerzuciłam sobie jego rękę przez szyję i starłam się go utrzymać w pionie albo chociaż w jednym kawałku. Nie było to proste zadanie bo byłam w sukience i szpilkach ! W końcu ujrzałam mój dom. przeszliśmy przez bramkę i drzwi.
- W końcu ! Teraz posłusznie siadaj i nigdzie się nie ruszaj. Zrozumiano ? - nakazałam mu sadzając go na kanapie.
- Tak jest - odpowiedział wysilając się na choć trochę poważnej miny
Pobiegłam na górę. Zdjęłam buty. mimo, że były wygodne dawno w nich nie chodziłam i byłam troszkę odzwyczajona.  Wzięłam jedną z kilku zapasowych pościeli i posłałam mu łóżko w pokoju gościnnym na piętrze. Zeszłam do niego jak najszybciej żeby sobie nic nie zrobił bo w innym wypadku trener, cała Borussia i jego fani zabili by mnie na miejscu.
- Dobra chodź tutaj lalusiu - powiedziałam jak do dziecka. Prowadząc go po schodach. Wprowadziłam go do pokoju i posadziłam na łóżku.
- Możesz już spać - powiedziałam
- Jak pani każe - odparł co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Zostawiłam go w pokoju a  sama udałam się do łazienki. Zdjęłam ubrania i wyrzuciłam swoją sukienkę do pralki po czym udałam się pod prysznic. Czułam jak woda umywa moje ciało z potu po całym dniu. Użyłam mojego ulubionego żelu pod prysznic, a potem go zmyłam. Wyszłam i wytarłam się ręcznikiem po czym owinęłam się nim.
- Kurwa - powiedziałam pod nosem. Rozglądała się wszędzie ale na nic. Zapomniałam ubrań z pokoju. Co ja mam teraz zrobić ? Może już usnął. Zamknęłam za sobą cicho drzwi i na paluszkach udałam się do swojego pokoju. Nagle usłyszałam jakieś skrzypnięcie za sobą odwróciłam się ale nic nie zobaczyłam. Znów spojrzałam przed siebie i nie wiem skąd wyrósł przed mną Marco
- Kurwa, wiedziałam, ja pierdolę - powiedziałam zawstydzona całą sytuacją. Stał obok moich drzwi od pokoju a ja na przeciw niego. Ubrany był w same bokserki.więc mogłam spojrzeć na jego dobrze zbudowaną klatkę mięśniową.
- Co się stało ? - zapytał patrząc na mnie
- Zapomniałam ubrań - rzuciłam przez zęby
- Hahahaha - zaczął się śmiać
- Dobra przesuń się - powiedziałam i chciałam przejść pomiędzy nim a ścianą. Niestety on sprawnie oparł mnie o ścianę i położył na niej rękę po czym przechylił cały swój ciężar na ta rękę. Co spowodowało, że stał na niebezpiecznie bliską odległość. Wtedy wyszeptał :
- A jak nie ? - posyłając mi cwany uśmieszek
- Wtedy ... - powiedziałam przesuwając palcem po jego umięśnionym torsie - Wywalę cię z domu ! I nawet nie próbuj pomylić drzwi - odparłam już poważnie i przeszłam obok niego po czym zniknęłam za swoimi drzwiami
- Wiesz, że jestem pijany i może mi się to zdarzyć ? - zapytał dalej stojąc pod moimi drzwiami
- Nawet nie próbuj - odkrzyknęłam. Usłyszałam jak odchodzi. Sama ubrałam się w piżamy i położyłam się do łóżko. Sen zmorzył mnie natychmiast.

__________________________________________________________________________________
Cześć kochani !
W końcu upragnione wakacje ! Tak bardzo się cieszę i mam zamiar wykorzystać je na maksa !
 Pozdrawiam Reusowa ;*
                                        Kuba został po raz 2 tatą. Witamy małą Lenę Błaszczykowską.

                                                    Brakuje mi tego widoku ;'(

                                                          Marco już trenuje do powrotu ^^


poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział X " Nie musisz przedstawiać mnie tej dziwce "

* Lena *
Kiedy masz wyrzuty sumienia, że kogoś okłamałeś lub nie powiedziałeś prawdy to znaczy, że na tym kimś ci zależy. Miałam wyrzuty sumienia, że nie powiedziałam nikomu prawdy. Właściwie to ja nigdy ich nie miałam ale może kiedyś muszą się pojawić. No cóż wybrały nie odpowiedni moment. Z każdym dniem czułam się bardziej zagubiona i nie wiedziałam czego chcę. Siedziałam na tarasie gdy moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Podeszłam i otworzyłam. Przed mną stał Moritz. Tak to chyba jedyna osoba,  z którą rozmawiam. Jest jeszcze wujek, cały skład Borussii i ich partnerki ale to z nim dogaduję się najlepiej. Chyba oboje mamy tak samo głupie pomysły.
- Cześć ! - przywitał się
- Hej, wchodź - odparłam i wpuściłam go do domu zamykając za nim drzwi
-Jest taka ładna pogoda i pomyślałem ...
- Hahahahahahahahaha - wybuchłam śmiechem
- Tak wiem rzadko to robię ale ten pomysł jest dobry - odparł dumnie
- Słucham ? - zapytałam zaciekawiona
- Pójdziemy na spacer ! - rzucił radośnie
- Hmm w sumie to czemu nie. Poczekaj tylko się ubiorę a ty się rozgość - powiedziałam i zniknęłam na piętrze. Wróciłam po 10 min. Ubrana w to i gotowa do wyjścia oznajmiłam Mo
- Idziemy ?
- Już ?
- A co ty myślałeś ?
- Że spędzisz tam pół dnia
- Hahaha ja do takich nie należę -odparłam
-Coraz bardziej mnie zadziwiasz - powiedziała z zaciekawieniem
- Taka już moja natura - odparłam
Wyszliśmy z domu i zaczęliśmy iść w kierunku parku. Cały czas rozmawialiśmy i śmieliśmy się. Opowiadał mi swoje ciekawe historie, które bardzo mnie śmieszyły. Tak bardzo śmieliśmy się, że za każdym razem ktoś kto mijał ławkę na której siedzieliśmy patrzył się na nas z rozbawieniem. Mijało nas dużo osób bo była to główna alejka a po za tym dziś była niedziela więc wiele osób było na spacerze.
- Dobra, dosyć już bo nie wytrzymam więcej - powiedziałam
- Ok, a teraz mów co u ciebie ? - zapytał poważnie
- W porządku - odpowiedziałam automatycznie
- Mhm a teraz powiedz tą prawdziwą wersję - powiedział. Nie wiem skąd wiedział, że kłamię
- Bywało lepiej - odparłam ze smutkiem
-  A ty i Reus ? - zapytał
- Ehh wątpię żeby się do mnie odezwał po tym jak go potraktowałam. Dałam mu jasno do zrozumienia, że nie chcę go widzieć - i opowiedziałam mu najważniejsze fakty z ostatniego spotkania  z Marco. Siedziałam po turecku odwrócona w jego stronę. On w tym momencie też tak usiadł i odwrócił się w moją stronę. Spuściłam wzrok na swojego nogi. W tym momencie stykneliśmy się czołami i  spojrzałam mu w oczy
- Myślę, że powinnaś dać mu czas. Niech poukłada sobie wszystko - powiedział
- Mhmm ... - przytaknęłam
- Ej nie smuć się jak chcesz pogadam z nim ? - zaproponował
-Nie, ale dziękuję za propozycję - rzekłam
- Spoko - odparł  - Nie smuć się - dodał i swoim palcem delikatnie uniósł mój kącik ust tak aby się uśmiechnęła. Na prawdę mi pomógł. Odnalazł we mnie tą nadzieję i sprawił, że zaczęła się we mnie tlić. Nagle usłyszeliśmy obok siebie głos :
- Hej ! Wiedzę, ze przeszkadzamy ale chciałem się tylko przywitać - Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. albo jak małe dzieci złapane na złym uczynku. Podniosłam wzrok. Przed mną stał Marco Reus.
- Hej ! Coś ty tak tylko rozmawialiśmy - powiedział Moritz. Widać było po minie blondyna, że go to nie przekonało.
- Ach więc to jest Susanne - dopiero teraz dostrzegła niewysoką blondynkę, stojąca za Marco. Ubrana w kusą różową sukienkę. Nie należała do ślicznotek ale nie była najbrzydsza. Wyglądałaby o wiele lepiej gdyby nie 1 kg tapety na twarzy. - Jest moją dziewczyną ...
W tym momencie nic więcej nie usłyszałam. Odcięłam się od świata. Dziewczyna, jego dziewczyna, powtarzałam to w myślach i gdy " przetrawiłam "  te słowa, " wróciłam " z powrotem.
- Jestem Moritz - przedstawił się mój towarzysz
- A ja Susanne - odparła za słodko tapecira
Poczułam na sobie natarczywy wzrok Mo i jego szept :
- Przedstaw się
- Nie - odparłam głośno. Chłopak zrezygnował z kłótni i przedstawił sie za mnie
- To jest Lena - powiedział a ja rzuciłam jej zabójcze spojrzenie
- Nie musisz przedstawiać mnie tej dziwce - rzekłam
- Lena - odparł błagalnie Leitner
- Będę mówić jak mi się podoba. Co ja poradzę, że Reus znalazł sobię nową pannę pewnie w jakimś klubie ze striptizerkami albo na jakieś imprezie - powiedziałam z wyrzutem
- Przestań - powiedział Marco
- A może tak nie jest ? Nie będę udawać miłej i się podlizywać. Mam w dupie waszą opinię ! - wyrzuciłam z siebie i zaczęłam szybko odchodzić. Nagle poczułam dłoń na swoim ramieniu odwróciłam się i zobaczyłam Reusa. Zdziwił mnie. Zobaczyłam, że jakieś 15 metrów za nami stoją dalej w tym samym miejscu Moritz i ta pusta blondynka. Nawet o czymś rozmawiają.
- Daj mi spokój - odparłam
- Dlaczego to robisz ? - zapytał
- Powiedziałam to co myślę, a może to nie prawda ?
- Nie chodzi mi o to. Dlaczego wtedy uciekłaś ? Zrobiłem coś źle? - zapytał. Nie mogłam patrzeć w jego oczy pełne troski i niepewności. Dlatego spojrzałam na dzieci bawiące sie obok nas.
 - Nie będę ci się spowiadać. Po za tym ty masz się już o kogo martwić - odparłam oschle
- Lena ... - zaczął
- Pewnie chciałbyś, żeby złożyła ci gratulacje świetnego związku. Tak nie będzie ... - zobaczyłam zbliżającego się do nas szatyna. Zdążyłam dodać szeptem - ... nie potrafię. Odeszłam. Mój towarzysz zamienił kilka słów z tym drugim a potem podbiegł do mnie i szedł obok mnie. Łzy lały mi się ciurkiem z oczu. Po kilku chwilach przestałam już je wycierać bo nie nadążałam. Nie wytrzymałam i przytuliłam się do niego.
- Cii - uspokajał mnie
W końcu doszliśmy do mojego domu.
- Przepraszam Mo
- Nie ma za co. Zawsze służę pomocą - odparł uradowany
- Dziękuję za wszystko
-Jesteś pewna, ze nic nie potrzebujesz ? - zapytał upewniając się
- Nie dzięki. Chcę przemyśleć kilka sprawa sama - odparłam przytuliłam się do niego i złożyłam całusa na jego policzku - Pa
- Cześć i nie zapłacz się na śmierć - rzucił na odchodne posyłając szeroki uśmiech
Weszłam do domu i opadłam bez sił na podłogę. Nie miałam siły na nic. Zastanawiałam się co ja takiego najlepszego zrobiłam. Nakrzyczałam na niego mimo, że to ja przy ostatnim spotkaniu uciekłam rozpłakana zresztą dziś zrobiłam to samo. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdrętwiałam i zastanawiałam się kogo tu niesie. W końcu podniosłam się i otworzyłam drzwi. Przed mną stał człowiek na, którego wyżywam ostatnio całą swoją złość.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam nie ukrywając zdziwienia
- Za nim zatrzaśniesz mi drzwi przed nosem, wytłumacz mi dlaczego mnie tak traktujesz ? - zapytał Marco
- A czego się spodziewałeś
- Czegokolwiek ale na pewno nie tego, że odbiegniesz do mnie z płaczem a potem będziesz mnie unikać
- Pewnie żadna cie tak nie potraktowała ? - zapytałam rozbawiona
- Nie i chcę wiedzieć dlaczego ? - odparł poważnie
- Wchodź - powiedziałam i wpuściłam go do domu. Usiedliśmy przy stoliku na tarasie - Chcesz coś do picia ?
-Nie, dziękuję. wytłumaczysz mi ? zapytał z nadzieją
- Co chcesz wiedzieć ? - zapytałam zasiadając wygodnie w fotelu z obojętną miną
- Cokolwiek. Nigdy nie spotkałem dziewczyny tak bardzo zagmatwanej jak ty - odparł
- Ciekawe określenie. Wiem, że moje zachowanie może być mylne - powiedziałam
- Nawet bardzo. Na początku znajomości jesteś dla mnie nie miła. Potem dobrze bawimy się na treningu, a gdy pytam się ciebie czemu nie idziesz na urodziny Erika uciekasz z płaczem i jeszcze ta akcja dziś w parku.
- Jestem zmienna, wybuchowa, sarkastyczna, impulsywna. Mogę tak wymieniać bez końca. Jeśli coś ci się nie podoba możesz wyjść - nawet nie drgnął -Chyba powinieneś się zbierać, bo twoja dziewczyna będzie się o ciebie martwić - odparłam z cwanym uśmieszkiem bo był to idealny plan na pozbycie się go z mojego domu niechcianego gościa.
-  Nie ma już dziewczyny ? - odparł cicho
- Jak to ? - zapytałam zdziwiona
- Widziała jak podbiegłem do ciebie i potem kazała mi wybierać : albo ona albo ty. Pewnie już wiesz kogo wybrałem skoro tu jestem.
- Dlaczego ? Dlaczego wybrałeś mnie ?
- Miałaś rację co do niej - powiedział znów cicho
- Nie licz, że powiem ci coś o swoim zjebanym życiu - odparłam przekonana tego
- Poczekam. Jak naradzie chcę wiedzieć coś innego ? - zapytał
- Pytaj - odpowiedziałam. On zaś zapytała całkowicie poważnie :
- Jaki jest twój ulubiony kolor ?

_______________________________________________________________________________
Dlaczego rozdział tak późno ? Bo miałam ostatnie poprawki i od dziś w końcu zaczynam leniuchować i nawet mi się nie śni iść do szkoły. ostatnio wcale się nie wysypiam bo MUNDIAL 2014 !
Założyłam ask'a więc jak macie jakieś pytania, śmiało walcie -----> http://ask.fm/kochamfotball
Pozdrawiam Reusowa ;*
                                                     Widzieliście ? ^^  Reus taki przystojny ♥