Obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju przez okno. Chciałabym aby ta chwila trwała jeszcze trochę ale nie lubiłam jak czas mi uciekał więc korzystając z ładnej pogody postanowiłam pobiegać. Wstałam i jeszcze przez chwilę spojrzałam się na słońce, które zaczęło wschodzić nad Dortmundem bo była godzina 7:03. Ubrałam się w to i założyłam te buty. Wyszłam z domu i zaczęłam biec truchtem rozglądając się za dobrym miejscem do biegania. Mieszkania na mojej ulicy były nowoczesne i bardzo ładne zresztą tak jak moje. Na końcu ulicy skręciłam w prawo i moim oczom ukazał się duży park. Zrobiłam kilka ćwiczeń rozciągających i od razu tam wbiegłam. Z racji tego, że był wczesny wtorek praktycznie nie było tam nikogo. Tylko od czasu do czasu słychać było śpiew ptaków. Bieganie sprawiało mi przyjemność. Nie musiałam się wysilać. Czerpałam z tego ogromną przyjemność. Biegam od kilku lat codziennie, więc nie odczuwam już zmęczenia chyba, że biegam kilka kilometrów. Rozmyślałam o różnych sprawach np. co dziś, zrobię, co ma do załatwienia i podziwiałam widoki. Z naprzeciwka mnie biegł chłopak. nie zwróciłabym na niego uwagi gdyby nie okulary przeciw słoneczne i czapka bejsbolówka. Zdziwiło mnie bo w parku rosły wysokie drzewa i promienie słońca nie przebijały aż tak aby chować się pod czapką i okularami. Zorientował się, że na niego spojrzałam i on również to odwzajemnił. Trwało to chwilę. minęliśmy się i pobiegłam dalej. W parku było cudownie wręcz idealnie. Na koniec zrobiłam kilka ćwiczeń rozciągających i truchtem wróciłam do domu.. Wzięłam szybki i zimny prysznic używając mojego ulubionego żelu pod prysznic o zapachu truskawek. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam to. Postanowiłam rozpakować pudła z moimi rzeczami. Za nim się obejrzałam był już wieczór. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamy i poszłam spać. Kolejne kolejne 3 dni minęły mi tak samo, dalej mijałam tego chłopaka. Dopiero w sobotę rano gdy biegłam chciałam sprawdzić godzinę i gdy już wkładałam telefon do kieszeni. Ktoś przygniótł mnie swoim ciałem. Leżałam na ziemi a ktoś na mnie. Dopiero teraz spojrzałam na jego twarz którą dzieliły centymetry od mojej. Był to ten sam chłopak, z którym mijałam się w parku przez kilka dni. Spadły my okulary i dopiero teraz poznałam tą twarz i włosy A mianowicie leżał na mnie ... Marco Reus. Patrzyliśmy sobie w oczy chwilę aż się ocknęłam.
- Możesz ze mnie zejść ? - zapytałam lekko poddenerwowana
- Słucham ? - zapytał
- Czy możesz ze mnie zejść ?! Wyobraź sobie, że nie jesteś taki leciutki ! - rzuciłam ze złością
- Oh przepraszam - wstał i podał mi rękę , którą ja zignorowałam i wstałam sama.
- Mógłbyś chociaż trochę uważać - powiedziała mu ze złością. Patrzył się na mnie z ogromnym zdziwieniem, które nie trudno było wczytać z jego twarzy. - Na co się tak patrzysz ?
- Nie .. ja ... bo ... . - jąkała się zdezorientowany
- Myślałeś, że rzucę ci się w ramiona i zacznę błagać o autograf bo przecież jesteś Marco Reus, nie ja nie mam zamiaru prosić się o zdjęcia z jakimś piłkarzykiem.
- Myślałeś, że padnę z wrażenia bo wpadł na mnie Marco Reus ? - Nie ! Otóż dam ci jeszcze dobrą radę : Patrz pod nogi ! - krzyknęłam i pobiegłam dalej ile sił w nogach. Słyszałam, że coś krzyczał ale miałam go gdzieś. Nie wiem dlaczego się tak zdenerwowałam, przecież każdy może się zagapić i kogoś przewrócić. Już wiem. Zdenerwowałam się po zobaczeniu jego miny. Myślał, że rzucę mu się w ramiona i zacznę prosić o autograf. Niech poszuka sobie jakiejś fanki do robienia sobie z nim zdjęć. Wbiegłam do domu zatrzaskując za sobą drzwi. Do dopiero teraz zauważyłam, że aż trzęsłam się ze złości. Zrzuciłam z siebie strój do biegania i poszłam pod prysznic. Zimna woda oblewała mnie całkowicie. Było to cudowne uczucie, właśnie tego potrzebowałam. Myłam się długo i solidnie by zmyć z siebie cały pot i złość, owinęłam się białym ręcznikiem i poszłam się ubrać. Po dłuższej chwili " modlenia się przed szafą " zdecydowałam się ubrać w to. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Składało się ono z pokrojonych owoców. Zjadłam, obejrzałam telewizję i zadbałam o rośliny w moim ogródku. Efekt zaskoczył mnie bardzo mile. Zjadłam obiad przyrządzony przez mnie. Nie skromnie powiem, że jestem w tym dobra. Lata praktyki. Sprawdziłam facebook'a i za nim się spostrzegłam była już 18:14. Założyła sweterek a telefon i kluczyki wrzuciła do kieszeni i ruszyła na spacer. Po kilku minutach była już na miejscu. Drogę na stadion znała już na pamięć mimo, że była tu tylko raz. Po przedstawieniu się ochronie weszła do środka. Najpierw przez korytarz, potem schodami aż wyszłam na trybuny. Przeszłam przez bramkę i kawałek podestu aż znalazłam się na boisku. Zobaczyłam, że obok mnie ktoś zostawił piłkę. Podrzuciłam ją i kilka razy odbiła na kolanku i stopie. Grać w piłkę umiałam od kad zaczęłam chodzić. To tata nauczył mnie grać i zakorzenił we mnie pasję do sportu głównie biegania i piłki nożnej. Ustawiłam piłkę w odpowiedniej odległości i zaczęłam celować do bramki. Strzelałam gole raz po raz, za każdy razem oddalając się o około 1 metra. Piłkę, która w końcu znalazła się obok moich nóg podrzuciłam stopą do góry i zaczęłam odbijać ją klatką piersiową. Udało mi się 9 razy aż w końcu spadła a ja uśmiechnięta wpadłam na dobry pomysł. Skoro byłam tu sama i miałam dobre miejsce do ćwiczenia zaczęłam odbijać piłkę z nogi na nogę w końcu podrzuciłam ją wysoko i zrobiłam przewrotkę. Działo się to jak w zwolnionym tempie. Wykonałam obrót poziomy w powietrzu i zanim piłka spadła na ziemię prawą nogą wbiłam piłkę do bramki. Sama z lądowałam dosyć zgrabnie, nie przewracając się na trawie.
- Takkk !!! Jee, aha aha aha o tak, o tak uuu !!! - takie odgłosy wydawałam po triumfalnym triku po czym zaczęłam się śmiać, wyginać i wygłupiać. Nagle za moimi plecami usłyszałam głośne brawa. Natychmiast się odwróciłam z kamienną twarzą. Moim oczom ukazał się nie kto innym jak blondyn z parku, na którego wpadłam dziś rano - Marco Reus.
- Wow, nie wiedziałem, że tak świetnie grasz ! - rzekł z podziwem
- Co ty tu robisz ? - wyrzuciłam z siebie.
- Podziwiam ciebie - odpowiedział ze stoickim spokojem
- Od jak dawna ? - zapytała o wiele mniej milej
- Wystarczający czas by zobaczyć, że na pewno nie grasz amatorsko na podwórku.
- Jak śmiałeś mnie podglądać ?! - krzyknęłam ze złością
- O ile wiem wolno mi tu przebywać. Właściwie to jak tu weszłaś ? Jest po godzinach i nie wolno tu teraz być ?
- To co tu robisz ?
- Ja mogę - odrzekł oburzonym tym pytaniem - A ty ?
- Ja też. W ogóle to czemu ja ci się tłumaczę, śledzisz mnie i tyle najpierw w parku teraz tu.
- Tam w parku to był naprawdę przypadek i ... - Nie dałam mu dokończyć
- Myślisz, że cię przytulę i poproszę o autograf ? Hahahaha nie ! I zostaw mnie w spokoju bo następnym razem jak cię spotkam to zadzwonię na policję.
- I co im powiesz ? Nęka mnie piłkarz bo chce mi dać swój autograf a ja nie chcę. Koniecznie muszę to zobaczyć.
- Bardzo śmieszne - rzuciłam sarkastycznie - Czego ty od mnie chcesz ? Zresztą nie ważne odwal się od mnie ! Zrozumiałeś czy powtórzyć wolniej bo nasza gwiazdeczka nie zrozumiała ?
- Zrozumiałem - odpowiedział z uśmiechem.
Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę wyjścia. Usłyszałam za sobą kroki i zrozumiałam, że ten głupek idzie za mną. Ustałam i odwróciłam się :
- Zrozumiałeś ale tego nie zrobisz ? - zapytałam będąc pewna odpowiedzi
- Tak - odparł z szerokim uśmiechem
- Czego chcesz ? - rzuciłam oschle
- Mogłabyś być milsza
- To nie koncert życzń
- Ha ha ha zabawne - odparł sarkastycznie - Po za tym chcę przeprosić i wyjaśnić sytuację.
- Nie ma czego wyjaśniać ! Wyraziłam się jasno. Nie chcę cię widzieć ! - krzyknęłam ze złością na odchodne i zaczęłam biec do wyjścia. Byłam pewna, że nie pobiegnie, zresztą nie słyszałam kroków. Szłam chodnikiem w stronę domu. Niebo miało już ciemną barwę było coś około 21. Nie wiedziałam czy dobrze idę zdałam się na intuicję bo przez zapuchnięte oczy nic nie widziałam. łzy same wylewały mi się na policzki, bez powodu. Po prostu musiałam jakoś wyładować emocje a nie miałam ze sobą nic ostrego. Zastanawiałam się dlaczego pewni ludzie nie mogą zostawić mnie samej ? Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzą by mi dokuczać ? Dlaczego ... ? Dlaczego ...
_______________________________________________________________________
Hej kochani !
Troszkę się rozpisałam ale miałam dużą wenę. Tak wiem już w II rozdziale spotkali się 2 razy ale wierzcie mi ona naprawdę go nienawidzi. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Jeśli macie jakieś pomysły to chciałabym je poznać. Napiszcie je w komentarzu razem ze swoim linkiem do bloga, chętnie poczytam ;)
Pozdrawiam Reusowa ;*
Zajrzałam i zostaję :) Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. Nasza bohaterka chyba jest odrobinę przewrażliwiona. Ja nie odbieram zachowania Marco jako dokuczliwego ;) Informuj mnie o nowych rozdziałach w spam-ie na moim blogu :) A ja zapraszam Cie do siebie na rozdział nr 3 http://new-life-with-you-baby.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa na jej miejscu pewnie szalałabym z radości i błagała o autograf :D ale Lena jest inna, co pewnie nie raz się ujawni. Będę powiadamiać i również czytać twojego bloga ;) Pozdrawiam ;)
UsuńDzięki za dołączenie do członków na moim blogu gdyby nie to w życiu nie znalazłabym twojego bloga. Będę tu systematycznie wpadać. Kiedy następny rozdział? I jak znalazłaś mojego bloga? Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńZnalazłam ciebie chyba w spamie na jakimś innym blogu i jak zobaczyłam nazwę to wiedziałam, że opowiadania będą o Reusie i od razu weszła na profil a stamtąd na blogi :)
UsuńNastępny rozdział postaram się dodać dziś :)
Dzięki i powodzenia w pisaniu i zapraszam na nowe rozdziały.
UsuńOjojoj.. :) Główna bohatetka jest troszeczkę... hm... impulsywna. Jestem ciekawa jak dalej potoczy się los bohaterów. <3
OdpowiedzUsuń